REKLAMA

Wyprzedzanie skręcającego w lewo to trudna sprawa. Szczególnie jak się nazywasz sąd rejonowy

Mamy rok 2023 - tak się chyba mówi, gdy chce się podkreślić, skostnienie czyjegoś myślenia - a sąd ciągle potrafi dowodzić, że to nie wyprzedzający jest winny, gdy uderzy skręcającego w lewo. Aż musi interweniować Rzecznik Praw Obywatelskich.

policja mandat wyprzedzanie
REKLAMA
REKLAMA

Wydaje mi się, że manewr skrętu w lewo jest starszy niż sama motoryzacja. Powinniśmy mieć to ogarnięte. Wyprzedzanie to już trochę świeższa sprawa, ale też już nie jest to zadanie z dziedziny fizyki kwantowej. Niestety, gdy połączy się skręt w lewo i wyprzedzanie, często dochodzi do wypadku. Jest taki sąd, który uważa, że to kierująca, która skręcała w lewo, w momencie gdy była wyprzedzana, jest winna tego, że doszło do zderzenia. No cóż.

Wyprzedzanie to wyzwanie:

Rzecznik Praw Obywatelskich interweniuje

A konkretnie jego zastępca, składa kasację od prawomocnego wyroku. Postaram się sprawę opisać możliwie skrótowo, bo chodzi głównie o to, czy przy skręcie w lewo, na kierowcy, który wykonuje ten manewr, ciąży większa odpowiedzialność, niż na tym, który go wtedy wyprzeda.

Kierująca pojazdem na drodze krajowej skręcała w lewo. Doszło do zderzenia z pojazdem, który ją wyprzedzał. To kierującą skręcającą ukarał Sąd Rejonowy, który uznał, że nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu innemu pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierzała wjechać. Dostała 500 zł grzywny i została obciążona kosztami pracy biegłego.

Kierująca skręcająca złożyła więc apelację, w której, zarzuciła sądowi błąd w ustaleniach faktycznych polegający na błędnym uznaniu, że nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu pojazdowi. Jej zdaniem to wyprzedzający powinien się upewnić, czy jadący przed nim pojazd nie zasygnalizował zamiaru skrętu, zmiany pasa ruchu lub wyprzedzania. Powołała się na wyrok Sądu Najwyższego, z którego wynika, że żaden przepis nie nakazuje skręcającemu w lewo upewniać się, czy nie jest wyprzedzany. I ma rację.

Wyrok ten jest o tyle dziwny, że faktycznie w przepisach nie ma słowa o takim obowiązku. Za to jest art. 24 prawa o ruchu drogowym, który mówi, że:

  1. ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;

  2. kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania;

  3. kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.

Czyli obowiązki leżą po stronie wyprzedzającego, nie wyprzedzanego. Niestety, Sąd Okręgowy utrzymał wyrok w mocy. Zastępca RPO chce, żeby ten wyrok uchylono i rozpoznano sprawę ponownie.

Sąd chce stworzyć nowe przepisy, tak niechcący

Tak można odczytać zarówno pierwszy wyrok, jak i utrzymanie go w mocy. Nie ma żadnego przepisu, który by nakazywał patrzeć w lusterko przy skręcaniu w lewo. Zamiast tego sąd uważa, że trzeba ustępować pierwszeństwa pojazdowi na przeciwległym pasie ruchu, mimo że przy manewrze wyprzedzania ten tak naprawdę jedzie pod prąd. Nie przeszkadza mu w tym orzeczenie Sądu Najwyższego, ale może o to nie można mieć pretensji, bo teraz takie sprawy mało komu przeszkadzają.

Wprawdzie w Polsce nie obowiązuje prawo precedensowe, ale warto się przyglądać, czy Zastępcy RPO uda się coś wywalczyć. Jeśli nie, to trzeba się zastanowić, czy przypadkiem nie należy nam się nowy przepis. Jak widać po wyroku tego Sądu Rejonowego jakaś zasada istnieje, tylko nie jej nie opisał. Może napiszmy jasno, że przy skręcaniu w lewo trzeba się upewnić, czy nie jest się wyprzedzanym. Dobrze byłoby wiedzieć, że taki przepis istnieje, skoro trzeba się do niego stosować. Bo tak sąd musi improwizować i pleść coś o nieustąpieniu pierwszeństwa.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA