REKLAMA

Dzieci będą interpretować warunki dopuszczenia do ruchu drogowego użytkownika UTO

Wychowanie komunikacyjne to przedmiot, który już dawno powinien był znaleźć się w programie szkolnym. Do tej pory występował on jedynie w postaci kadłubkowej, teraz ma zostać znacznie poszerzony.

wychowanie komunikacyjne
REKLAMA
REKLAMA

Być może Ministerstwo Edukacji i Nauki przeczytało mój wpis o tym, że przygotowanie do uzyskania prawa jazdy powinno odbywać się wcześniej i postanowiło rzeczywiście coś zrobić. Żartuję, nie wierzę w to. Żartem jednak nie jest, że od września wychowanie komunikacyjne zostanie w szkole znacznie rozszerzone.

Wychowanie komunikacyjne – jak było do tej pory?

Do tej pory informacje na temat zachowania w ruchu drogowym przekazywano uczniom szkół podstawowych w ramach lekcji techniki. Podstawa programowa jest dość uboga:

Wychowanie komunikacyjne. Uczeń:

  1. bezpiecznie uczestniczy w ruchu drogowym, jako pieszy, pasażer i rowerzysta;
  2. interpretuje znaki drogowe dotyczące pieszego i rowerzysty;
  3. konserwuje i reguluje rower oraz przygotowuje go do jazdy z zachowaniem zasad bezpieczeństwa.

Wprawdzie nie zauważyłem, żeby moje dzieci chodzące do szkoły podstawowej miały jakieś zajęcia z konserwowania i regulowania roweru, ale może po prostu mi nie powiedziały. W każdym razie zasad poruszania się na drodze to nauczyłem je samodzielnie, uznając że szkoła nic dobrego w tym temacie nie zdziała. Teraz jednak jest plan, żeby pojawiło się wychowanie komunikacyjne jako „przedmiot interdyscyplinarny”, choć nadal realizowany głównie w ramach lekcji techniki, i to już od najbliższego roku szkolnego. Jeśli ktoś chce się zapoznać z projektem rozporządzenia w tej sprawie, to może go znaleźć tutaj.

Co uczeń będzie umiał, przynajmniej w teorii?

Całkiem sporo. Rozróżni znaki pionowe od poziomych, pozna hierarchię ważności sygnałów w ruchu drogowym, sklasyfikuje podstawowe manewry. Ma też posiąść umiejętność jazdy na rowerze – wcześniej miał tylko go konserwować i regulować, o jeżdżeniu nie było mowy. Teraz jednak również i punkt o konserwacji roweru został znacząco rozszerzony, zasadniczo to po wychowaniu komunikacyjnym w IV klasie moje dzieci mogłyby otworzyć serwis rowerowy:

3) [uczeń] konserwuje i reguluje rower oraz przygotowuje go do jazdy z zachowaniem zasad bezpieczeństwa:

a) rozpoznaje i klasyfikuje układy techniczne roweru ze względu na ich budowę i funkcję jaką pełnią,

b) kontroluje i reguluje elementy roweru wpływające na bezpieczeństwo jazdy,

c) wymienia obowiązkowe i zalecane wyposażenie roweru oraz wyjaśnia konieczność utrzymywania go w sprawności technicznej.

Nie mogę się doczekać, aż moje dzieci same sobie wymienią klocki hamulcowe w rowerze.

Jeden punkt jednak mnie zaniepokoił

[uczeń] interpretuje warunki dopuszczenia do uczestnictwa w ruchu drogowym kierującego rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego

To dość ogólne stwierdzenie, ale w takim razie uczeń powinien umieć np. ocenić, czy rower elektryczny posiada manetkę umożliwiającą jazdę bez pedałowania i w takiej sytuacji nie dopuścić go do uczestnictwa w ruchu drogowym. O rozróżnianiu hulajnóg elektrycznych i motorowerów elektrycznych już nie wspomnę, bo te pojazdy z zewnątrz potrafią wyglądać identycznie. Zresztą nawet my w redakcji wielokrotnie mamy długie dyskusje na temat prawa o ruchu drogowym, ponieważ jest ono niezwykle skomplikowane – a uczeń po paru lekcjach wychowania komunikacyjnego ma je znać i już.

Jestem całym sercem aby w szkole pojawiło się prawdziwe wychowanie komunikacyjne

Im szybciej, tym lepiej. Nie ma jednak sensu uczyć go w klasie. Trzeba wyjść na zewnątrz, najlepiej na duże skrzyżowanie i pokazywać na żywym organizmie ruchu drogowego. Trzeba zabrać dzieci do miasteczka ruchu drogowego i niech jeżdżą na rowerach, wykonując różne manewry. Zwracam uwagę, że nawet w ministerialnych założeniach znalazło się zdanie „uczeń definiuje najważniejsze pojęcia, zna podstawowe manewry” – istnieje zatem ogólne przyzwolenie na to, aby w ruchu drogowym móc poruszać się, znając najważniejsze zasady. Tych bardziej skomplikowanych można ogólnie nie znać, zresztą prawie nikt ich nie zna i wszystko jakoś działa.

REKLAMA

A na końcu i tak ten wspaniały plan rozbije się o to, że nie ma nauczycieli

Skończy się na paru pogadankach o tym, żeby nie używać telefonu podczas przechodzenia przez jezdnię, i tyle. Zresztą z moich obserwacji wynika, że ten przepis już teraz jest martwy i piesi wchodzą z telefonem na jezdnię jak barany. Widać nie mieli wychowania komunikacyjnego w szkole.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA