Seria wypadków z udziałem 18-latków każe się zastanowić, czy minimalny wiek na prawo jazdy wynoszący 18 lat nie jest za niski. Z drugiej strony padają pomysły, by 18-latków wsadzić za kierownicę ciężarówki, bo dramatycznie brakuje kierowców. Kto ma rację? Oczywiście nikt, poza mną.
Mamy ostatnio czarną serię wypadków spowodowanych przez młodych kierowców. Oto trzy przykładowe zdarzenia:
- 18-letni kierowca w Sulechowie jechał za szybko i przeciął rondo na wprost. Otrzymał mandat na 1200 zł. Przypadek raczej niezbyt bulwersujący.
- 21-letni kierowca BMW w Łodzi spowodował wypadek, w którym zginęła 22-letnia pasażerka. Prawdopodobnie jechał za szybko, następnie uderzył w słup, sam jednak uszedł z życiem.
- No i wreszcie najstraszniejsze zdarzenie: w Lublinie zginęło troje nastolatków. 18-letni kierowca jechał 140 km/h po mieście. Ocalała tylko jedna osoba.
Oczywiste jest, że czytając takie nagłówki, mamy ochotę zakrzyknąć „stop wydawaniu prawa jazdy dzieciom!” i zażądać podniesienia minimalnego wieku wyrobienia uprawnień do minimum 21. roku życia. Prawda? Z drugiej strony jesteśmy bombardowani informacjami o dramatycznym braku kierowców ciężarówek. Padają pomysły jak temu zaradzić, a wśród nich jeden radykalny: ciężarówki typu tir (ciągnik siodłowy + naczepa) mogliby poprowadzić już 18-latkowie i 18-latki. Wprawdzie wypadki takie jak ten podpowiadają, że ten pomysł wymagałby jeszcze trochę przemyślenia, ale...
...przede wszystkim nie popadajmy w panikę
Ludzki umysł ma tendencję do działania na podstawie jednego zdarzenia. Na jednej ulicy doszło do śmiertelnego wypadku? Przebudujmy ją całkowicie, zróbmy z niej tor przeszkód dla kierowców, żeby dało się tam jechać maksymalnie 15 km/h, absolutnie nie dotykając palcem pozostałych ulic. Tak samo jest w kwestii tych wiadomości powyżej: zawsze gdy słyszymy bulwersujące doniesienia, mamy ochotę, żeby „coś zrobić”, nieważne czy jest to sensowne, czy nie, ważne żeby mieć poczucie że „zapobiegliśmy podobnym zdarzeniom w przyszłości”.
Tymczasem jest to niemożliwe. Nie ma żadnych działań, które są w stanie natychmiastowo, skokowo poprawić bezpieczeństwo, a ten kto twierdzi inaczej, jest demagogiem. Nawet nowe mandaty, o których pisaliśmy tyle razy, będą miały efekt rozciągnięty w czasie, podobnie jak przepisy o odbieraniu uprawnień za przekroczenie o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym.
Ale minimalny wiek na prawo jazdy wynoszący 18 lat jest za niski?
Tu pojawia się istotne pytanie: czy 18-latek jest już w pełni rozwiniętym człowiekiem? W końcu nie pozwalamy np. zrobić prawa jazdy na motocykl osobie, która ma nawet już 20 lat, czyli uznajemy jazdę na motocyklu za tak niebezpieczną, że nadal, mimo osiągnięcia pełnoletności, nie można jej dozwolić. Aby jeździć motocyklem, trzeba mieć minimum 24 lata. Dlaczego? To dość dziwne, bo motocykliści zabijają głównie siebie samych, natomiast 18-letni kierowca samochodu może wsiąść w kilkusetkonne monstrum i zabić siebie, pasażerów oraz postronne osoby. Nie ma w tym całkowicie żadnej logiki.
Nie, minimalny wiek na prawo jazdy wynoszący 18 lat jest za wysoki
O ile regulacje w kwestii mandatów czy zmiany przepisów dotyczące pieszych realnie wpływają na bezpieczeństwo, o tyle kwestia prawa jazdy jest potraktowana całkowicie od tylnej strony. Należy zadać sobie proste pytanie: kiedy człowiek najszybciej się uczy? Wtedy, kiedy jest dzieckiem, czyli kiedy jest jak najmłodszy. Wówczas mózg jest najbardziej chłonny. Uczymy się czytać i pisać, poznajemy język, a często dwa. To wszystko są umiejętności, których nie nabędziemy już w dorosłym życiu. Czytałem o przypadkach ludzi, którzy nie nauczyli się pisać i czytać w dzieciństwie i później już nigdy nie udało im się opanować tej umiejętności. Powstaje więc pytanie, dlaczego chcemy opóźniać naukę umiejętności, jaką jest prawo jazdy, skoro im później, tym wiedzę przyswajamy gorzej? To absurd.
Po pierwsze zatem, nie ma sensu opóźniać momentu rozpoczęcia kursu
Czym innym jest możliwość dopuszczenia młodego prawojazdowicza do ruchu, a czym innym kurs. Nie ma powodu, aby na kurs nie mogły pójść już osoby, które ukończyły 14 lat. Im wcześniej nauczą się obsługiwać samochód, tym lepiej. Przecież już teraz 14-latkowie mogą ubiegać się o prawo jazdy kategorii AM – na mikrosamochód i mogą najzupełniej legalnie drzeć po ulicy mikrosamochodzikiem o mocy kilku koni mechanicznych. Skoro to zupełnie możliwe i legalne, czemu nie mogłyby już np. w wieku 16 lat wykonywać jazd samochodem osobowym o ograniczonej mocy pod nadzorem dorosłego? Im więcej będą jeździć, tym większego doświadczenia nabiorą.
Problemem pozostaje wszak moment, kiedy 18-latek po dość krótkim kursie na prawo jazdy, w dodatku wykonanym na słabym samochodzie, nagle dostaje uprawnienie do prowadzenia wszystkiego – 700-konnego auta sportowego, busa 3,5 tony, Rolls-Royce'a Wraith itp. Bez sensu, ten przeskok z „nie mogę nic” na „mogę wszystko” jest zbyt duży, a powinien być stopniowy. Niech 16-latek jeździ autem o mocy do 80 KM, 18-latek – do 110 KM, i tak dalej.
Po drugie, trzeba znieść egzaminy na prawo jazdy
Każdy powinien obowiązkowo odbyć kurs, najlepiej trwający jak najdłużej, a po odbyciu kursu – może wsiadać i jeździć. Nie ma żadnego powodu, żeby państwo egzaminowało osoby, które chcą prowadzić pojazd, a nawet jest to szkodliwe, ponieważ taka osoba po zdaniu egzaminu nabiera przeświadczenia, że wszystko umie. Nie wolno mówić młodemu kierowcy/młodej kierującej, że wszystko umieją, i że teraz już mogą. Przekaz powinien brzmieć: masz jeździć zgodnie z przepisami, a za wszystko co odwalisz, odpowiadasz samodzielnie. Jak nie chcesz trafić za kraty, przestrzegaj przepisów. Egzamin robi więcej złego niż dobrego, bo osoba która ledwo umie jeździć może mieć szczęście i go zdać, a inna, która naprawdę się przykłada, przerżnie go przez drobiazg. Ponadto system zachęca, by egzaminowani oblewali, skoro to od liczby podejść zależą dochody WORD.
Pozostaje kwestia ciężarówek
Czy 18-latkowie mieliby móc prowadzić ciężarówki? Tak, ale znowu - w towarzystwie doświadczonej osoby i tylko na krótkich trasach, np. 2 godziny dziennie, albo do 200 km. Potem, z czasem coraz dalej i wreszcie samodzielnie. Ale również nie ma powodu obwarowywać tego egzaminem, bo ten egzamin nie sprawdza, jak radzimy sobie w trudnych sytuacjach.
Podsumujmy moje postulaty:
- każdy, kto chce zrobić prawo jazdy, przystępuje do kursu już w wieku 14 lat
- musi jeździć 1-2 godziny w tygodniu przez rok
- mając 15 lat może zacząć jeździć z drugą osobą
- mając 16 lat może zacząć jeździć samodzielnie, ale autem o małej mocy
- mając 18 lat zwiększamy dozwoloną moc pojazdu
- 21 lat i 7 lat stażu za kierownicą – możesz wreszcie jeździć wszystkim.
- brak egzaminu na prawo jazdy
Problem w tym, że na drugim biegunie mamy 37-letnią kobietę, która pędziła ponad 200 km/h pod prąd autostradą. Może 37 lat to wciąż za mało, by móc dostać prawo jazdy?