Wciąż mało jest rodzajów tablic rejestracyjnych? To rząd zrobi wam nowe - rajdowe
Wczoraj w radiu padła deklaracja, że samochody rajdowe dostaną specjalne tablice rajdowe do poruszania się między odcinkami specjalnymi.
Standardowe samochodowe, motocyklowe, motorowerowe, tymczasowe, zabytkowe, zmniejszone, dla pojazdów elektrycznych, profesjonalne, dyplomatyczne – czy o czymś zapomniałem? Mam nadzieję że nie, ale tabelkę z rodzajami tablic, którą niedawno zrobiłem, trzeba będzie wkrótce pewnie zaktualizować.
Według oficjalnego serwisu rządowego, wczoraj minister infrastruktury Andrzej Adamczyk poinformował, że rząd przyjął projekt rozporządzenia wprowadzającego nowy typ tablic rejestracyjnych: tablice dla samochodów rajdowych. Obecny problem z samochodami rajdowymi polega na tym, że chociaż są zarejestrowane jako zwykłe auta, ze standardowymi tablicami, to nie mogą poruszać się poza odcinkami specjalnymi. To dlatego, że nie spełniają warunków technicznych dla pojazdów i nie da się uzyskać na nie badania technicznego. Problemów jest tu cała masa, bo samochody rajdowe są zbyt głośne, mają często opony niedopuszczone do ruchu na drogach publicznych – tzw. slicki, czyli bez bieżnika. Są wyposażone w klatkę bezpieczeństwa, której w drogowym pojeździe mieć nie wolno. To wszystko sprawia, że badanie techniczne jest zrobione albo na zasadzie „no dobrze, to rajdówka, ale wie pan/pani...” albo nie da się uzyskać go w ogóle.
Rząd wyjdzie im naprzeciw
I powie „drodzy rajdowcy, tu macie specjalne tablice, które pozwolą wam jeździć po drogach publicznych”. Zapewne ich użycie będzie ograniczone do dnia rajdu i danej trasy, którą trzeba przejechać. Pojazd będzie musiał też być prowadzony przez profesjonalnego kierowcę rajdowego. W założeniu brzmi świetnie. W rzeczywistości nowy rodzaj tablic tylko dla pojazdów rajdowych jest całkowicie niepotrzebny. Wystarczyłoby wprowadzić modyfikację do badań technicznych i wpisywać do dowodu adnotację „samochód rajdowy”. Rejestrując pojazd deklarujemy, że jest to rajdówka i przedstawiamy na ten fakt zaświadczenie z SKP. Taki samochód może jeździć po drogach publicznych w trakcie imprezy rajdowej prowadzona przez kierowcę z licencją sportową, a na badaniu technicznym sprawdza się zawieszenie, hamulce i oświetlenie bez czepiania się o opony czy klatkę. Nie może natomiast służyć do dojeżdżania do pracy i jeżdżenia po bułki.
Można to naprawdę załatwić niezwykle prosto i żadne specjalne tablice nie są do tego potrzebne
Ten rząd ma jakieś zamiłowanie do mnożenia rodzajów tablic rejestracyjnych. Co i raz wprowadza jakieś nowe typy. Zupełnym kuriozum dla mnie są tablice zielone dla samochodów elektrycznych. Rozumiem, że wraz z rozwojem elektromobilności ich „specjalność” ustanie i nagle np. połowa samochodów będzie miała zielone tablice jako te zwykłe, a te białe pozostaną stygmatem dla brzydkich cuchnących spaliniaków. Odbiegam jednak od meritum – jeśli chodzi o pomysł z „tablicami rajdowymi” to mam nadzieję, że zostanie jeszcze dobrze przemyślany, żeby nie zrobić kolejnego prawnego potworka, który umożliwi naciąganie i obchodzenie prawa. Im prostsze są przepisy, tym łatwiej ich przestrzegać.
Albo nie, zróbmy jeszcze pięć rodzajów tablic rejestracyjnych
- youngtimerskie – można jeździć tylko w weekendy albo na spoty w tygodniu, max 3000 km na rok
- dla osób, które bardzo się spieszą – można łamać ograniczenie prędkości (koszt wydania takich tablic to 7500 zł)
- specjalne tablice chodnikowe dla osób, które potrzebują przejechać po chodniku
- tablice dla samochodów na LPG – skoro są dla elektrycznych...
- tablice dla cudzoziemców – to funkcjonuje w Warszawie, ale również działa w wielu innych krajach, np. w Korei Północnej czy na Kubie.
I tak można w nieskończoność, tylko po co. Kwestia rajdówek domaga się uregulowania, ale z pewnością nie jest nim ustanowienie kolejnego rodzaju tablicy.