REKLAMA

Najstarsza Warszawa pickup w ogłoszeniach. Han tuli meille suomesta

Jeśli śledzicie prasę motoryzacyjną, mogliście już czytać o najstarszej Warszawie pickup, którą odnaleziono w Finlandii. Auto trafiło z powrotem do Polski i obecnie jest na sprzedaż.

Najstarsza Warszawa pickup w ogłoszeniach. Han tuli meille suomesta
REKLAMA
REKLAMA

Nikt już raczej nie śmieje się z Warszaw, większość kolekcjonerów zdaje sobie też sprawę, jak rzadkie stały się te samochody i ile kosztują ich remonty. W Polsce nie brakuje zamożnych ludzi, którzy z jakiegoś powodu chcieliby mieć ten polski (choć produkowany na sowieckiej licencji) samochód w swojej kolekcji i są gotowi za to sporo zapłacić. Znalezienie w Polsce Warszawy w wersji pickup – nie mówię o sedance z dołożoną paką – zakrawa na cud. Kilka widziałem, piękny egzemplarz stał na wystawie w FSO, ale w ogłoszeniach takie auta właściwie nie występują. Można ich za to znaleźć dziesiątki na pocztówkach z PRL. Jeśli jakaś pocztówka przedstawia ruch uliczny, to jest duża szansa, że będzie na niej Warszawa pickup.

Sensacyjnym odkryciem było więc odnalezienie takiego wozu w Finlandii

Na tyle sensacyjnym, że doczekał się nawet swojej okładki w Classicauto. Znalezisko jest z jednej strony dość niezwykłe, z drugiej w ogóle mnie nie dziwi, bo w Finlandii są takie ilości najrozmaitszego złomu, że można tam znaleźć wszystko. Oglądałem kiedyś film z Helsinek z przełomu lat 50. i 60. – takiego wspaniałego przemieszania wozów zachodnich i komunistycznych nie widziałem nigdzie. Za Mercedesem-pontonem sunęła Pobieda, za nią Opel Rekord, a później Moskwicz. Renault Fregate wyprzedzała Wołga GAZ-21. Piękny to był obrazek. Do Finlandii eksportowano Warszawy w wersji garbatej i na niewielką skalę pickupy – zresztą Warszawy kupowała cała Skandynawia, bo były tanie i duże. W Norwegii jeździły nawet na taksówkach, z dużym napisem „DROSJE” (taksówka, dorożka).

warszawa pickup
Zrzut ekranu z ogłoszenia

Opis w ogłoszeniu zaczyna się nie najlepiej

"Samochód sprowadziłem z Finlandii z myślą o remoncie, jednak sprawy osobiste zmuszają mnie do sprzedaży". A nie można napisać, że sprowadziłem w celu sprzedaży? Rozumiem, że sprawy osobiste to okładka w Classic Auto, dzięki czemu o aucie jest głośno i można je łatwiej upłynnić. Nie do wiary jest to kreowanie siebie na pokrzywdzonego, który musi sprzedać, chociaż bardzo nie chce. Mamy kupić to z litości czy o co chodzi?

Dalej jest już lepiej

70 tys. zł za ten wóz to cena, którą trudno określić jako wysoką lub niską, bo nie ma konkurencyjnych ofert do porównania. Mimo wszystko, nawet jeśli ktoś to auto pieczołowicie odrestauruje – w co wątpię – nadal będzie miało nieoryginalny silnik, bo w ogłoszeniu występuje jako „bez silnika”. Nadal nieocenioną wartość ma niemal pełna oryginalność, włącznie z galanterią, felgami i temu podobnymi detalami, które dziś są nie do dostania i można jedynie je dorobić, a czasem nawet i to nie. Po prostu, jeśli ktoś chce mieć samochód FSO Warszawa Pickup w najlepszej postaci bazowej do renowacji, to i tak nie ma wyboru. Nie ma też co dywagować nad tym, za ile Warszawa zmieniła właściciela w Finlandii, bo na pewno znalezienie jej i przywiezienie do Polski to konkretna praca warta konkretne pieniądze. Myślę, że trzeba położyć 70 tys. za bazę, 140 za remont i mamy najstarszą Warszawę pick-up w Polsce o nieskończonej wartości zabytkowej, top 5o polskich klasyków.

Nie sądzę jednak, aby tak się stało

REKLAMA

Jeśli nawet ja oceniam cenę jako rozsądną, to znaczy, że pewnie ktoś ją kupi i wystawi za 150 tys. zł. W końcu jest IMPLACJA.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA