Padła ważna deklaracja ze strony Volkswagena. Chodzi o przyciski do końca świata
Przedstawiciel Volkswagena zadeklarował, że marka zrozumiała, że auto to nie telefon i od tej pory będzie już dobrze.

Pamiętam jak dziś ten moment, to było na ulicy Wrotkowskiej w Lublinie. Chciałem zmienić ustawienia temperatury w Volkswagenie ID.5. Nie udało się, pogłośniłem radio. Do dziś nie wiem, czy trafiłem w złe miejsce dotykowego panelu, czy panel miał awarię. Budzę się po nocach, wołając, ja tylko chciałem ustawić 18 stopni, a dostałem radiowy konkurs z nagrodami. Radiowych konkursów z nagrodami nienawidzę najbardziej.
Historię tę przekażę wnukom.
Nigdy się tego nie dowiem, czy źle trafiłem palcem, czy to była awaria, ale wiele mnie to nauczyło. Od tej pory, zawsze gdy jechałem Volkswagenem wyposażonym w dotykowy panel, unikałem zmieniania głośności, czy przestawiania temperatury nawiewów, po ciemku. Odczekiwałem, aż dojadę w pobliże ulicznej latarni. Tak toczyło się moje życie po tym wydarzeniu.
Tej historię będę przekazywał dalej wnukom, bo one same już tego nie doświadczą. Nie tylko dlatego, że spłoną w upalny listopadowy dzień, albo zginą w walkach o dostęp do wody pitnej, jakie czekają na naszą planetę. Volkswagen zadeklarował, że dotykowe panele do obsługi najważniejszych funkcji pojazdu już nie wrócą. One już VW z dotykowym panelem się nie przejadą.
To był zły panel.
Już w trakcie pierwszych jazd świeżutkim SUV-em koncernu, czyli Volkswagenem Tayronem, podkreślano, że poprawiono ten panel pod ekranem, a z kierownicy zniknął panel dotykowo-przyciskowy, niezbyt lubiany przez kierowców. Ten pod ekranem zyskał podświetlenie, więc ciągle nie jest to zmiana, na którą czekali kierowcy, ale dobre i to.
Volkswagen był zawsze zwycięzcą nigdy nieprzeprowadzonego konkursu „jest tak, jak powinno być". Stosowane rozwiązania były funkcjonalne, nie odkrywały świata na nowo i podlegały zmianom, które faktycznie coś ulepszały. To było dobre, tak należało to rozwiązywać.
Aż przyszły takie rozwiązania jak dotykowy panel bez podświetlenia do sterowania temperaturą i głośnością, który nie wnosił kompletnie nic, poza ograniczeniem kosztów produkcji. Właściciel niżej usytuowanego w gamie modelu mógł mieć przyjemniejsze auto, bo tam jeszcze nie dotarł panel, który miał uatrakcyjniać modele wyższe i droższe. Wygrywał życie.
Te złe rozwiązania znikną.
Szef designu marki, Andreas Mindt zapowiedział, że począwszy od Volkswagena ID 2all wszystkie Volkswageny będą miały fizyczną obsługę najważniejszych funkcji. Ten model pojawi się w przyszłym roku. Za najważniejsze funkcje uznał ogrzewanie (na dwie strony), głośność systemu audio, siłę nawiewów i światła awaryjne. W tym i każdym następnym aucie znajdą się one w fizycznej postaci poniżej ekranu. Na kierownicy będą tylko fizyczne przyciski.
Co nie oznacza powrotu do pokręteł, to będą przyciski. Dobre i to, bo inne marki już wcześniej zrozumiały, że obsługa dotykowa to nie jest to czego oczekują klienci, nawet jeśli uzupełni się ją obsługą głosową, która zazwyczaj nie działa. Mindt nie podał daty odwołania tej deklaracji, czyli możemy przyjąć, że Volkswagen będzie miał przyciski już do końca świata.