Volkswagen wprowadza do sprzedaży idealną hybrydę. Jedną oś napędza silnik elektryczny, a drugą - dieselek
Volkswagen ma w ofercie samochód, który zdenerwuje zarówno fanów, jak i przeciwników aut elektrycznych. Oto Volkswagen Meteor Hybrid - ciągnik siodłowy z Brazylii.
Duże ciężarówki marki Volkswagen są mało znane w Europie, u nas oferta kończy się na modelu LT z dopuszczalną masą 3,5 tony. Ciągniki siodłowe i inne ciężkie pojazdy w Europie są oferowane pod marką MAN należącą do koncernu VW, ale w Brazylii normą są ciężarówki marki Volkswagen, najczęściej z szoferkami identycznymi jak MAN. Niesamowicie długo produkowano tam model Worker z kabiną ze starego europejskiego LT-ka (do 2016 r.), trochę niepasującą do podwozia – ale komu by to przeszkadzało w Brazylii?
Teraz jednak nastała nowoczesność i oto Volkswagen zrobił hybrydę wysokoprężno-elektryczną
Wprawdzie model Meteor Hybrid wykorzystuje starszą szoferkę od MAN-a TGX, ale układ napędowy jest niecodzienny. Mamy trzy osie (w europejskich ciągnikach siodłowych zwykle są dwie, z wyjątkiem Skandynawii), z tego środkowa oś jest napędzana silnikiem wysokoprężnym, a ostatnia ma dodatkowy silnik elektryczny. Jest to trochę podobne do systemu E-Four w Lexusie, tyle że zamiast silnika benzynowego mamy diesla 12,4 l o mocy 530 KM. Silnik elektryczny rozwija zaś 200 KM, a energię pobiera z akumulatora ładowanego przez energię toczenia przy stałej jeździe. Oddaje ją przy podjazdach pod górę, pozwalając zmniejszyć zużycie paliwa. Trzecią oś można unieść, jeśli nie jest potrzebna, zmniejszając tarcie. Brzmi jak konwencjonalna hybryda, choć dość zaskakujące jest, że Volkswagen zamiast zachwalać oszczędności paliwowe powstałe wskutek zastosowania tego systemu, twierdzi raczej, że dzięki temu ciężarówka będzie mniej wytracać prędkość na podjazdach. No dobrze, podali też, że spali od 10 do 20 proc. mniej.
90-procentowa redukcja CO2!
Podano też, że gdyby do zasilania ciężarówki stosować wyłącznie olej HVO (uwodorniony olej roślinny), to można byłoby uzyskać redukcję CO2 nawet o 90 procent. Aż nie do wiary, że europejscy producenci tego nie wiedzą i tak strasznie walczą o każdy gram CO2, pchając trudne w sprzedaży auta elektryczne. A mogliby je zasilać olejem HVO. Co więcej, ktoś zada sobie pytanie: czy takie systemy hybrydowe w ciężarówkach jeżdżą już w Europie? Przecież to by się przyczyniło do spadku emisji na każdą tonę przewożonego ładunku. Ja odpowiem: nie jeżdżą, bo producenci próbowali to wprowadzić na naszym kontynencie, tyle że nikt nie chciał tego kupować. Scania upychała to przez jakiś czas klientom z krajów Beneluksu, ale popyt szybko wymarł na rzecz albo tradycyjnych diesli, albo ciężarówek w pełni elektrycznych. Najwyraźniej w tej branży hybryda to ni pies, ni wydra, ale Volkswagen i tak próbuje swoich sił w Brazylii - może tamtejsi nabywcy docenią ten system.