REKLAMA

Wakacji nie będzie. Używane kampery do 50 tys. zł

Nic nie wskazuje na to, żeby tegoroczne wakacje miały być w jakikolwiek sposób inne od poprzednich. A to oznacza jeszcze większe parcie na używane kampery. 

używane kampery
REKLAMA
REKLAMA

W poprzednim przeglądzie pokazałem najróżniejsze kampery, tanie i drogie, paskudne i piękne, coś dla każdego. Ale w tym odrzucam wszystkie droższe niż 50 tys. zł. Zapewne po ponad roku pandemii wasze finanse nie są już w najlepszym stanie i proponowanie zakupu drogiego kampera po prostu jest nie na miejscu. Chyba że jesteście inwestorami i samochód ma dla was zarabiać, ale po tematy inwestycyjne to idźcie sobie na Bizbloga, a ja dziś będę rzucał w Was kamperami za mniej niż 50 tys. zł.

Używane kampery za mniej niż 50 tys. zł – czy w ogóle jest jakiś wybór?

Tak, jest. Nie będzie to szczyt wypasu, ale jechać tym na wakacje, których nie będzie – to może się udać. W końcu siedząc w kamperze jesteśmy tak jakby w domu, a skoro wychodzenie z domu będzie zakazane, to wszystko będzie zgodnie z prawem.

Zanim zaczniemy, chciałem Wam pokazać najtańszego kampera w ogłoszeniach

Kosztuje 5300 zł. Zabudowy nie pokazano. Nikt najwyraźniej nie odważył się wejść do środka. Dobrze, a teraz do rzeczy, zanim zacznę przeglądać głupie ogłoszenia („auto sprawne, stoi od roku” XD).

Kampery zaczynają się od cen niższych niż 20 tys. zł

Kampery – czy raczej kampervany, czyli blaszaki z zabudową kempingową. Wprawdzie kamper-samodział można mieć i za 15 600 zł, ale lepiej wydać bliżej 20 tys. zeta. Udowadnia to ten nieco zmęczony Peugeot. Najbardziej podoba mi się w nim zmiana biegów przy kierownicy, wystrój wnętrza jest umiarkowanie zachęcający. Nieznacznie droższy i nieznacznie lepszy jest ten Sprinter. Coś ta zabudowa bez pomysłu trochę. Chyba zrobiona z tego co akurat było pod ręką. Niewymagających zadowoli taki Transit. Ma wszystko, pod warunkiem że nie musisz iść do toalety, bo tej akurat nie ma. Nie jest to mimo wszystko taka zła oferta z uwagi na mały rozmiar i rozsądne zużycie paliwa. Jak się dobrze poszuka, to zdarzają się nawet tanie kampervany z łazienką, jak ten cudowny MB100D. A jeśli chodzi o małe kamperki, ale z zabudową (nie vany), to spogląda na nas takie Mitsubishi L300. Ewentualnie ten króciutki i nie za piękny eltek.

Zdjęcie z Otomoto, autor nie podpisał się

Niską jak na obecne warunki cenę ma też to małe Ducato, szkoda jednak że zabudowa wygląda na mocno zużytą. Nie to żebym sugerował brzydki zapach w środku, ale... dobra, nieważne. I tak jest lepszy niż to Ducato, które wygląda tak samo źle, ale za to jest dużo droższe. W przypadku tego integralnego Ducato zapłakałem nad uszkodzeniami. Do kupienia jest podobne, podobno bardzo zadbane mechanicznie, dokładnie przeciwnie niż we wnętrzu.

fot. Zbyszek

Prosimy nie narzekać na używane kampery, nowe są w salonie

Narzekanie nie jest wskazane, bo możemy skończyć z Ducato, które przejechało pół miliona kilometrów. Albo ze Sprinterem opisywanym jako kamper, który nie posiada żadnej zabudowy kamperowej i jest zwykłym busem. Na tej zasadzie każdego busa-blaszaka można by sprzedać jak „świetną bazę do własnej zabudowy”. A to nadal nie jest najzabawniejsze ogłoszenie do tej pory, bo póki co nie mogę przestać się śmiać z człowieka, który sprzedaje kampera-Hymera typu integralnego (bez osobnej szoferki) i nie daje ani jednego zdjęcia wnętrza. Muahahahaha! Takich żartownisiów jest zresztą więcej. Dobrym żartem jest też opis „do sprowadzenia z Niemiec”. Co jeszcze ma kupujący zrobić za sprzedającego?

Nieźle prezentuje się odbudowany w Estonii Transit. Szkoda, że nie ma ani słowa o silniku. Z benzynowym 2.0 może być nawet fajny, z dieslem 2.5 to trochę kartofel. Ale można, jak pisze autor ostatniego ogłoszenia, jechać tym na Europę. Skoro już mowa o Transitach, zawsze mnie fascynuje, czy ktoś odremontuje takie coś. Ładne to to jest, ale weź tym jedź gdzieś dalej. Głośne, wolne i dużo pali oraz z pewnością się zepsuje. Podobnie jest z takim Dusseldorferem: wygląda wspaniale, ale kategoria C, spalanie, masa... wszystko źle. Za 42 000 zł można mieć T4 z ładną zabudową. Nie ma toalety, za to jest to auto, którym właściwie wszędzie się zmieścimy. A w tym przypadku mamy do czynienia z kamperem, który zmieści 9 osób. To jest jakieś!

fot. Karol

Kaczki i inne dziwaczki

Prawie się zapaliłem do tej kaczki. No i co z tego, skoro sprzedający zaczął pisać opis, a potem chyba umar. Skoro już mowa o kaczkach, ciekaw jestem co powiecie o tym egzemplarzu, który z zewnątrz wygląda jak siedem nieszczęść, a w środku ma nawet elegancką łazienkę. No i jest też kaczka, na której ktoś zabudował przyczepę kempingową. Fajne piętrowe łóżko, ciekawe ile trzeba przy tym zrobić, żeby to wszystko miało jakąś prezencję.

fot. Swiss Cars Company

Dochodzimy do końca przeglądu i do najdroższych ofert. Zadziwiająco dobrym pomysłem może się okazać nabycie kampera na Fiacie Talento. Jest śmiesznie krótki, ale dzięki temu praktyczniejszy. Obstawiam, że po 15 latach faktycznie mógł się komuś znudzić i ten ktoś sprzedaje go za tyle samo, za ile go kupił, albo i drożej. Rozsądek przemawia także za Columbią Elnagh na bazie Transita. Łatwo o części, ładna zabudowa, martwi mnie tylko ten dychawiczny diesel. Na pewno złym pomysłem nie będzie zakup tego Volkswagena T4. Bardzo podoba mi się opis: „camper kamper camping kamping kemping”. To musi być istny specjalista od SEO.

fot. Andrzej

Gdybym jednak to ja miał wybierać auto dla siebie, cały rozsądek uleciałby w powietrze, a ja odjechałbym tą Toyotą Hiace. A potem bym się wściekał, że jednak nie kupiłem tego dziwactwa, wydaje się jeszcze bardziej szalone i ma kanapę typu narożnik.

fot. Dariusz

Kamper za 50 tys. zł

Dotarliśmy do końca przeglądu, więc czas na coś za równe pięć dyszek. Od dawna na sprzedaż wisi ten wóz, ale z kamperem nie ma on moim zdaniem wiele wspólnego. Pokażę Wam więc coś, czego nikt się nie spodziewał. Ogromny kamper amerykański na podwoziu Forda, ale z włożonym dieslem od MAN-a. Trzeba mieć prawo jazdy kategorii C, ViaToll – dobrze, że nie tachograf. Środek nie ustępuje niejednemu domkowi letniskowemu. Cóż z tego, skoro w europejskich warunkach pojedzie nim tylko trucker, a zużycie paliwa zapewne jest zabójcze. Nie wspominając o tym, że wjazd do miasta w większości przypadków odpada. Brakuje mi tylko garażu, w którym mieściłby się mały, dwuosobowy samochodzik. Cóż za wspaniały nonsens.

fot. Piotrek

Jak i cała idea kampera w ogólności.

Podsumowanie: za ok. 50 000 zł bez problemu kupicie średniego, znośnego kampera, który ma ze 20 lat. Jeśli chcecie naprawdę nim jeździć, to oczywiście kupcie coś na popularnej bazie: Ducato, T4 czy Transit jeśli mowa o autach z zabudową lub coś większego, jak LT-ek czy Sprinter, gdy mowa o kampervanach. Do innego typu klienta kierowane są dziwne, zabytkowe kampery – jechać tym daleko to masakra, ale kręcić się po Polsce w ramach lansu i zbierania ciekawskich spojrzeń – czemu nie?

A jeśli szukacie jeszcze ciekawszych ogłoszeń, zawsze możecie dołączyć do tej grupy. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA