Więcej mocy i mniej... konkurencji. Toyota C-HR 2.0 Hybrid kontra rywale
Toyota C-HR debiutuje na polskim rynku w poliftowej wersji. Najważniejszą zmianą jest oczywiście dodanie nowego, mocniejszego silnika do gamy. Co na to konkurencja?
Ok, jak dla mnie najważniejszą zmianą było pozbycie się tego szkaradnego zegarka i dodanie CarPlaya, ale niech będzie - ludzie podobno lubią w samochodach silniki.
Sprawdźmy więc, co ma do zaoferowania C-HR 2.0 184 KM i jak odpowiadają na to rywale.
Którą wersję wybrać?
Wielkiego wyboru nie ma, bo odmiana 184-konna oferowana jest tylko w dwóch wariantach - jako Selection i jako Premiere Edition. Ta pierwsza kosztuje w ramach promocji 133 900 (normalnie - 141 900 zł), natomiast ta druga - 137 900 zł (normalnie - 145 900 zł).
Różnice pomiędzy nimi? Premiere Edition wyposażono dodatkowo w system Premium Audio JBL, automatyczną klimatyzację z technologią oczyszczania i nawilżania powietrza Nanoe, 18-calowe czarne felgi, pomarańczowy lakier i skórzaną, perforowaną tapicerkę.
To właściwie tyle różnic, podczas gdy trzeba pamiętać, że już Selection ma prawie wszystko na pokładzie. Włącznie z elektryczną regulacją fotela kierowca, monitorowaniem martwego pola, skórzaną tapicerką i tak dalej.
Tyle że.
W promocyjnym cenniku obniżono cenę nawigacji Toyota Touch 2 with Go do zera złotych (i tyle mniej więcej jest warta, choć sam ubiegałbym się o dopłatę dla kupującego). Różnica między wersjami sprowadza się więc głównie do tego, czy chcemy audio od JBL (można dokupić do Selection, ale kosztuje 4900 zł i nie ma to sensu), czy też nie. Ja słuchałem JBL w Priusie najnowszej generacji i zdecydowanie wolałbym zachować te pieniądze w kieszeni.
Nie dam się też namówić na pakiet SUV (osłona na zderzak przedni i tylny, listwa ochronna ze stali (2500 zł), przyjemny, srebrny lakier jest w Selection za darmo (podobnie jak niebieski, biały i czerwony), więc zostajemy z ceną startową - 133 900 zł.
Tutaj kompletny cennik C-HR, gdyby ktoś chciał sobie pooglądać.
Co na to konkurencja?
Kolejność przypadkowa.
Alfa Romeo Giulia
Powiedzieli, że nie pasuje do zestawienia. Nie znają się!
BMW X1 Business Edition
BMW? A dlaczegóż by nie. Przy czym o faktycznie bazowym X1 sDrive18i z konfiguratora lepiej nie myślmy - kosztuje prawie tyle co C-HR (132 000 zł), a jest sprzedawany w wersji patrzcie, jak biednie. Doposażenie go może zamordować nasz plan na zmieszczenie się w 133 900 zł.
Temat możemy więc zaatakować na dwa sposoby, przy czym oba łączy trzycylindrowy, 1,5-litrowy silnik o mocy 140 KM, napęd na jedna oś (czyli tak - wspomniane sDrive18i) i automatyczna skrzynia biegów.
Pierwszym z tych sposobów jest BMW X1 sDrive18i Business Edition z wyposażeniem o wartości 19 024 zł brutto do wyboru. Co dokładnie jest w tym pakiecie? Poza wielofunkcyjną kierownicą, 17-calowymi felgami i automatem - nie wiem, nikt tego nie precyzuje.
Można więc zerknąć na to, co oferuje stock. A ten ma dla nas np. przecenione o ok. 40 000 zł (!) X1, wyposażone m.in. w 18-calowe felgi, kamerę cofania, nawigację, automatyczne otwieranie klapy bagażnika, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, a także podgrzewane fotele przednie.
Do wyposażenia C-HR temu X1 zdecydowanie daleko, ale... mogło być zdecydowanie gorzej. Pytanie, czy nie przeszkadza nam, że nasze ewentualne BMW będzie miało mniejszy i słabszy silnik od hybrydowej Toyoty, a przy okazji będzie miało mniej cylindrów?
Ale co tam, BMW przynajmniej będzie miało napęd na ty... a nie, czekaj...
Honda HR-V
Według niektórych ciekawsze i ładniejsze auto od C-HR, według mnie - nie wiem. To auto jest tak koszmarnie wizualnie nudne, że nie jestem w stanie patrzeć na nie bez zasypiania dłużej niż 5 sekund.
Osobiste uprzedzenia nie zmieniają jednak faktu, że HR-V da się kupić z silnikiem wprawdzie mniejszym (1.5 Turbo), ale za to tylko o 2 KM słabszym niż C-HR (182 KM). I w wersji Sport i z automatyczną przekładnią CVT zapłacimy za takiego crossovera 121 400 zł. Do tego 2500 zł za lakier i mamy pełną opcję. Prawie 10 000 zł taniej od C-HR.
Szkoda tylko, że CVT w HR-V kompletnie zabija moc silnika. Z manualną przekładnią sprint do 100 km/h zajmuje 7,8 s, podczas gdy z automatem - 8,6 s. Czyli o 0,4 s wolniej niż C-HR, mimo porównywalnej mocy. Do tego liczmy się z tym, że uturbione 1.5 będzie paliło jednak więcej niż hybrydowe 2.0.
C-HR punktuje jeszcze o 3 cm większym rozstawem osi, natomiast zbiera cięgi - co niespodzianką nie jest - za pojemność bagażnika. Wersja hybrydowa zmieści tylko 358 l bagażu, podczas gdy HR-V - minimum 431 l.
Hyundai Tucson
Niby większe auto, ale rozstaw osi jest większy o zaledwie 3 cm, więc różnica taka sama, jak przy C-HR i HR-V, tylko w drugą stronę.
Różnica jest też taka, że w cenie hybrydy 2.0 od Toyoty możemy mieć Tucsona z silnikiem 1.6 T-GDI (mniejszy niż w Toyocie), o mocy 177 KM (słabszy niż w Toyocie), ale za to z bardziej normalnym, dwusprzęgłowym, 7-stopniowym automatem i napędem na dwie osie. Cena takiej konfiguracji w wersji Style? 132 400 zł według aktualnego cennika promocyjnego (a co, C-HR też jest z promocji).
Trzeba tylko pamiętać o kilku rzeczach. Tak, Tucson jest większy, ma potwornie większy bagażnik (513 l), ale za to jest:
a) gorzej wyposażony (np. brak monitorowania martwego pola czy skórzanej tapicerki)
b) wolniejszy (aż 9,1 s do 100 km/h, prawię o sekundę wolniej od Toyoty)
Z punktem A wiąże się też taki problem, że wersje wyposażeniowe Hyundaia są praktycznie niedoposażalne. Jeśli np. chcemy mieć elektrycznie sterowany fotel kierowcy, to musimy kupić odmianę Premium i tyle. Jeśli nie chcemy za nią płacić, nie możemy mieć tej opcji.
Z drugiej strony - jeździłem i C-HR i Tucsonem, i w dłuższą podróż pewnie wolałbym pojechać jednak tym drugim. Nawet jeśli paliłbym koszmarnie dużo (bo w Tucsonie nawet diesel pali dużo).
Volkswagen T-Roc
Znowu mamy różnicę w rozstawie osi (Toyota - 2640 mm, Volkswagen 2604 mm), ale Niemcy wytaczają ciężkie działa.
A tymi działami, ok, działem, jest silnik. Tak jak w przypadku Toyoty ma 2 litry, natomiast poza tym wszytko jest bardziej. Moc? 190 KM. Napęd? Obie osie. Przekładnia? 7-stopniowe DSG. Sprint do 100 km/h? 7,2 s. Może i nie przeżyje tyle, co produkt Toyoty, ale za to będzie żył zdecydowanie szybciej i przyjemniej.
Problem jest tutaj tylko taki, że T-Roc 2.0 190 KM będzie dość drugi. W wersji Premium z dodatkiem lakieru będzie nas kosztował 133 250 zł, a i to po uwzględnieniu 4000 zł rabatu z konfiguratora. I za te pieniądze ani nie podgrzejemy sobie tyłka, ani nie dostaniemy dywaników (serio), ani nie posiedzimy na skórzanej tapicerce, ani nie dostaniemy powiadomienia o pojazdach w martwym polu.
Ale 7,2 s do setki jednak kusi. Nie wspominając już o bagażniku o pojemności 445 l (dla przypomnienia - hybrydowy C-HR ma 358 l).
Audi Q2
Początkowo planowałem dać to auto do ostatniej kategorii, czyli Dlaczego nie ma..., ale w sumie - niech będzie.
W budżecie C-HR możemy bowiem - i to cennikowo - złożyć wersję 35 TFSI S tronic, o osiągach bardzo zbliżonych do Toyoty (8,5 s do 100 km/h). Do tego jeszcze pakiet z klimatyzacją i Bluetooth, jakiś prosty lakier i zostanie jeszcze kilka tysięcy na dodatki.
Nie, zdecydowanie nie sprzedamy tego samochodu jako pełna opcja, ale zawsze możemy poszukać na stocku i znaleźć np. coś w takim kolorze i z pakietem S-line (a chyba to jest jedyny istotny czynnik przy zakupie i ewentualnej odsprzedaży Audi).
Żeby było zabawnie, nawet Q2 ma pojemniejszy bagażnik o hybrydowego C-HR. Nie spodziewałbym się.
Mazda CX-5
Wspólny element - 2-litrowy silnik wolnossący. Różnice? Prawie cała reszta.
Chociażby taka, że CX-5 ma rozstaw osi o dobre 6 cm większy (270 cm). A także to, że z tych 2 litrów pojemności skokowej silnik wydobywa tylko 165 KM, co przekłada się na sprint do setki w niezbyt porywające 10,3 s. Po raz kolejny C-HR deklasowana jest natomiast pojemnością bagażnika (506 l).
Jako że C-HR jest mniejsza, niestety trzeba się pogodzić, że CX-5 nie dostaniemy na takim samym wypasie. Nie będzie jednak źle - za odmianę 165 KM 2WD 6AT w wydaniu SkyEnergy zapłacimy 126 900 zł. Z obowiązkowym czerwonym lakierem wychodzi 131 400 zł.
W standardzie dostajemy przy tym 17-calowe felgi, przyciemniane szyby, automatyczną klimatyzację, Bluetooth, czujnik deszczu, zmierzchu i jeszcze kilka gadżetów. Ewentualnie możemy dopłacić do SkyPassion (141 900 zł - taniej niż C-HR bez promocji), gdzie będziemy mieć między innymi 19-calowe felgi i skórzaną tapicerkę.
W wyraźnie większym aucie, co dla niektórych może być wadą, a dla innych zaletą. A jeśli wcale nie szukamy dużego auta, ale chcemy mieć w nim duży silnik, to jest jeszcze...
Mazda CX-30
Druga propozycja od Mazdy, bo również można ją kupić z 2-litrowym silnikiem, przy czym w tym przypadku generuje on niemal dokładnie tyle samo koni co propozycja od Toyoty - 180. Niestety, żeby zmieścić się w cenie C-HR, musimy wybrać odmianę wyposażenia Kanjo, czyli drugą od dołu (nie znaczy, że gołą!) - zostawimy wtedy w salonie 128 900 zł (wersja z automatyczną przekładnią, ale bez AWD). Plus dla Mazdy za to, że CX-30 da się kupić też jako AWD (w wersji Kanjo - 130 900 zł z manualem, 138 900 zł z automatem).
Co znajdziemy na pokładzie w odmianie Kanjo? M.in. system monitorowania martwego pola, adaptacyjny tempomat, rozpoznawanie znaków, czujniki deszczu i zmierzchu, czujniki parkowania z tyłu i z przodu oraz kamerę cofania, skórzaną kierownicę i gałkę zmiany biegów, cyfrowe zegary, ekran do multimediów 8,8", Bluetooth, reflektory LED, automatyczną klimatyzację dwustrefową, podgrzewane wycieraczki, fotele, kierownicę, dostęp bezkluczykowy i 8 głośników.
Minus? Ta odmiana - przy napędzie 2WD - wyjedzie z salonu na felgach... 16, chyba że dodatkowo dopłacimy do większych obręczy.
W pojedynku na suche parametry CX-30 niestety przegrywa z C-HR na przyspieszenie (8,8 s), natomiast oferuje - to nie będzie niespodzianka - zdecydowanie większy bagażnik (430 l).
A dlaczego nie ma...
- Nissan Juke - za mały, za słaby silnik
- Skoda Karoq Sportline - bo już jest T-Cross, ileż można z tymi klonami
- 18-letnie BMW E46 - bo wiadomo, że zamiata tymi wszystkimi crossoverami i jest premium
- Mercedesa GLB - bo jest hen hen za wysoko cenowo
- Audi Q3 - bo zaczyna się od 132 900 zł i już było Q2 w zestawieniu
- Volvo XC40 - próbowałem wcisnąć na listę, bo wygląda naprawdę przyjemnie i da się znaleźć stocka w okolicach zakładanej ceny, ale to jednak 3 cylindry i ponad 10 s do 100 km/h. A to nawet gorzej niż X1 sDrive18i.
- Kia Niro - w żadnej wersji nie jest tak szybka jak C-HR. Nie jest nawet porównywalna
- Hyundaia Kony - bo był w każdym podobnym zestawieniu, dajmy mu chwilę odpocząć
Co zamiast C-HR?
Zastanawiam się trochę, czy ktoś, kto chce kupić C-HR, rozważa w ogóle inne auto. Ok, ewentualnie poza bardzo podobnie zaprojektowanym Nissanem Juke. Nikt przecież nie wybiera crossovera Toyoty, bo jest praktyczny. Wybiera go, bo jest:
a) Toyotą
b) crossoverem
c) hybrydą (ale to nie zawsze)
Teraz na dodatek można go kupić w wersji hybrydowej, która nie zamula. Ba, można go kupić w wersji, która będzie miała większą pojemność skokową i lepsze przyspieszenie od sporej części crossoverów dostępnych aktualnie na rynku.
Kolejny plus dla C-HR, kiedy wydawałoby się, że wcale temu autu więcej ich nie potrzeba, żeby się dobrze sprzedawać.