Pewnie widziałeś tysiące niesprzedanych Tesli. Przykro mi, dałeś się nabrać
Tysiące niesprzedanych Tesli stojących na terenie pewnego niemieckiego lotniska, ma być dowodem na to, że klienci odwrócili się od samochodów elektrycznych, a firma Elona Muska ma poważne kłopoty. Bo przecież jakby samochody się dobrze sprzedawały, to nie stałyby na dworze, prawda? Witajcie w internecie, będę waszym przewodnikiem.
Istotną częścią dziennikarskiej pracy jest monitorowanie konkurencji, portali branżowych, żeby zobaczyć jak ujęła dany temat, czy może na coś ciekawego zwróciła uwagę, a może wręcz przeciwnie, coś pominęła? Czytam dużo, wiele artykułów pomaga mi zrozumieć świat, zwłaszcza w przypadku zagadnień technicznych, nie boję się powiedzieć, że np. artykuł z portalu elektrowóz.pl pozwolił mi lepiej zrozumieć co stoi za architekturami ładowania. Oprócz polskich mediów monitoruję zagraniczne, mam kilka swoich ulubionych, na czele z Jalopnikiem, którego tytuły dają mi niesamowitą radość. To właśnie w zagranicznych portalach przeczytałem o Teslach, które stoją w Niemczech kilkadziesiąt kilometrów od fabryki. Informacja nie wydawała mi się na tyle ponętna, żeby przybliżać ją polskim czytelnikom, bo co w tym ciekawego? Ale niestety przeczytałem dzisiaj, że tysiące Tesli stojących na lotnisku w Niemczech, bo firma ma problemy ze sprzedażą i nikt nie chce tych samochodów i w ogóle widać je z kosmosu. I coś we mnie pękło.
Tysiące Tesli stojących na lotnisku w Niemczech to nic niezwykłego
Tesla ma obecnie sześć fabryk - 4 w USA, jedną w Szanghaju w Chinach oraz jedną pod Berlinem w Niemczech. Powstają w nich różne modele, na różne rynki, np. część Tesli na europejski rynek przypływa kontenerowcem z Chin, a część powstaje na miejscu w Europie i również część samochodów wyprodukowana pod Berlinem trafia na inne rynki. Co ciekawe, to właśnie niemiecka fabryka słynie z najlepszej kontroli jakości oraz montażu samochodów. Wyprodukowane samochody nie są składowane na terenie fabryki, tylko transportowane na odległe o 50 km lotnisko. Takie transporty samochodów są uciążliwe dla mieszkańców, co zresztą pokazał materiał zrealizowany przez Spiegel TV.
Nie dziwię się mieszkańcom, że są oburzeni, mieszkałem kiedyś w pobliżu trasy, która przez dwa lata jeździły ciężarówki wyładowane pyłem z kopalni węgla kamiennego Bogdanka, który był wysypywany później na terenie nieczynnych kopalni piasku. Powiem tyle - nawet w nocy ciągle było słychać warkot ciężarówek, a później stukot pustych przyczep. Coś okropnego. Mieszkańcy skarżą się więc na Tesle, dziennikarze jadą na miejsce i widzą magazyn Tesli, który w polskich mediach nazywany jest tajnym. Tak tajny, że cała okolica o nim wie. No ale nie można tam wejść. No tak, ale to akurat normalne, nikt nie wpuści ludzi z ulicy bez żadnej kontroli do świeżo wyprodukowanych samochodów, bo nie wiadomo, co by się stało później.
Dlaczego Tesle stoją na lotnisku? Czy czekają na klientów? Czy przyjdzie im zardzewieć w niemieckim słońcu? Otóż nie. Tesle stoją, bo czekają na transport. Tesla ma dużo zamówień, więc dużo produkują. Samochody trafiają na lotnisko, tam są grupowane w poszczególne transporty np. 356 sztuk Model Y pojedzie do Turcji, 26 sztuk Modelu 3 pojedzie do Polski, a 450 Modeli Y popłynie do Norwegii itd. To wszystko musi zostać odpowiednio zaplanowane, bo transport to koszt, a nikt nie lubi ich ponosić w nadmiernej wysokości. Te samochody nie są niesprzedane, tylko są niedostarczone, a to olbrzymia różnica. Potwierdza to również sama Tesla, o czym możemy przeczytać w tym artykule. Samochody wyjadą w ciągu najbliższego miesiąca, bo tak planowane są dostawy.
Więcej o transporcie samochodów znajdziesz w tym artykule:
I to by było na tyle moi drodzy. Nie wierzcie we wszystko, co przeczytacie w internecie. Tesla ma się wybornie, a klienci nadal chcą jeździć jej samochodami. I tyle z sensacji.