Sprawdziłem T-Mobile Smart Car. Przydaje się bardziej, niż sądziłem
Dzięki T-Mobile Smart Car nie dość, że śpię spokojniej, to jeszcze udało mi się rozwiązać problem sąsiadki.
Nie wiem jak wy, ale ja zawsze martwię się o swoje samochody bardziej niż powinienem. Trzymam w garażu, ewentualnie parkuję na oświetlonych parkingach, a jak zostawiam gdzieś przy ulicy, to zawsze się stresuję, czy po powrocie w ogóle zastanę auto na miejscu, a jeśli tak, to czy w stanie niepogorszonym. Tak, wiem, to nie do końca normalne, mam w planach skontaktowanie się ze specjalistą.
Ostatnio stresuję się mniej, bo zacząłem korzystać z T-Mobile Smart Car
Najkrócej mówiąc, T-Mobile Smart Car to usługa abonamentowa (umowa podpisywana jest na dwa lata), w ramach której otrzymujesz specjalne urządzenie podłączane do złącza OBD-II, pozwalające nam na zdalne monitorowanie aktualnego i historycznego statusu samochodu z poziomu aplikacji. A przy okazji staje się modemem, który pozwala stworzyć na pokładzie hotspot WiFi dla pasażerów (pakiet danych 10 GB). Kierowcy też się przyda, gdy już nie może wytrzymać na homeoffice, a szef wciąż nie pozwala wrócić do biura.
Samo urządzenie wygląda tak:
Trzeba włożyć do niego sprzedawaną w zestawie kartę SIM, wpiąć je w gniazdo OBD-II i sparować ze smartfonem w aplikacji T-Mobile Tracker. Od momentu połączenia z telefonem zyskujemy stały dostęp do informacji o położeniu auta, ale także podstawowe dane takie jak poziom paliwa w zbiorniku (w wybranych modelach samochodów), czy stan naładowania akumulatora. Aplikacja pozwala też na podstawową diagnostykę i odczytywanie kodów błędów, ale jak na złość, w mojej Hondzie żadne nie chcą się pojawiać.
Poza lokalizowaniem samochodu urządzenie może też monitorować, co się z nim dzieje
Poinformuje o stłuczce, holowaniu, czy wykrytej usterce. Szczęśliwie nic takiego mnie ostatnio nie spotkało, ale np. zostałem ostrzeżony, gdy wysłałem córkę do garażu, by przyniosła mi coś z bagażnika – auto zostało otwarte, ale nigdzie nie odjechało, a ja już dostałem komunikat. Gdyby ktoś w nie uderzył, albo próbował przestawić – też dostałbym ostrzeżenie. Oczywiście co i w jaki sposób ma być zgłaszane, można zdefiniować w menu aplikacji.
A gdy córka będzie miała już prawo jazdy, też poproszę ją o zamontowanie tego urządzenia ze względu na funkcję Alarm SOS, która w razie wypadku wyśle ostrzegawczą wiadomość na wybrany numer.
T-Mobile Smart Car to dodatkowe zabezpieczenie, ale i ubezpieczenie
T-Mobile włączyło do programu usługę ubezpieczenia assistance drogowy, zapewniającą pomoc w razie wypadku lub awarii w całej Europie.
Dobra, dobra, ale o co chodzi z tą sąsiadką?
Już wyjaśniam. Sąsiadka prowadzi niewielki biznes, w którym podstawowym narzędziem pracy jej i dwóch jej pracowników są samochody. Mają je w firmie dwa i wykorzystują wyłącznie w sprawach służbowych. To oznacza, że sąsiadce przysługuje prawo do odliczania pełnych kosztów związanych z użytkowaniem aut. Ale zgodnie z przepisami, wymaga to prowadzenia rejestru wyjazdów, tzw. kilometrówki. Trzy osoby, dwa samochody, które codziennie gdzieś wyjeżdżają – ogarnięcie papierologii wymaga skrupulatności.
Albo raczej wymagało, bo w aplikacji T-Mobile Tracker można monitorować do 24 samochodów jednocześnie i co najlepsze, w każdej chwili da się wygenerować raport z dokładnymi informacjami na temat każdego przejazdu. Opcja ta jest również dostępna za pośrednictwem panelu na www. Jasne, takie systemy monitoringu floty to nic nowego, ale w przypadku niewielkiej flotki rozwiązanie T-Mobile jest łatwe do wprowadzenia, można je swobodnie rozszerzać i obsługuje się je banalnie prosto. Ja z tej funkcji nie korzystam, ale sąsiadka sobie mocno chwali.
Ja lepiej sypiam i mniej stresuję się na co dzień, a sąsiadce łatwiej prowadzić biznes – za 35 zł miesięcznie netto, według mnie – warto.
artykuł powstał we współpracy z T-Mobile