REKLAMA

Suzuki SX4 S-Cross Hybrid: test drogowy wersji oferowanej w ramach kontyngentu 2020

Do pewnych samochodów należy dojrzeć. Jednym z nich jest Suzuki SX4 S-Cross. Na szczęście odkryłem już, jak działa wehikuł czasu i dlatego zapraszam na test przeprowadzony według starej, dobrej szkoły. 

Suzuki SX4 S-Cross hybrid test
REKLAMA
REKLAMA

Czas leci o wiele szybciej, niż można by się tego spodziewać. Jeszcze wczoraj czyniłem przygotowania do organizacji moich dwudziestych siódmych urodzin. Ale dzisiaj obudziłem się niemal o pół wieku starszy. Bolą mnie plecy, muszę trochę głośniej puszczać „Familiadę” w telewizji, no i zyskałem mnóstwo doświadczenia życiowego, a co za tym idzie – mądrości. Zmienił się też samochód pod moim domem. To Suzuki SX4 S-Cross.

Oto test drogowy tego pojazdu.

Suzuki SX4 S-Cross hybrid test

Pełna nazwa tego modelu brzmi „Suzuki SX4 S-Cross Hybrid 1.4 BOOSTERJET 4WD 6MT”. Trudno mi ją zapamiętać, a słowo na „B” jest dla mnie niewymawialne. To chyba coś po niemiecku.

Suzuki to tak zwana „miękka hybryda”. Zostało również wyposażone w turbodoładowanie, co budzi we mnie pewne zastrzeżenia dotyczące trwałości tej jednostki… Zacznijmy jednak od omówienia nie technikaliów, a wyglądu Suzuki SX4 S-Cross Boomerjet… nie, to nie tak leciało, przepraszam.

Jest to pojazd z nadwoziem typu „hatch back”

Suzuki SX4 S-Cross hybrid test

Dzięki zastosowaniu pokaźnego rozmiaru ogumienia (215/55 R17 – czy będzie łatwo dostępne w lokalnych punktach wulkanizacyjnych?) oraz zwiększonego prześwitu (180 mm), możemy tu mówić o samochodzie uterenowionym, choć w żadnym wypadku nie o terenowym. Wsiadanie nie wymaga zbędnych akrobacji, a wyższa pozycja za kierownicą sprawia, iż można spoglądać z góry na kierowców aut typu „kombilimuzyna” czy miejskich, takich jak np. „Opel Corsa”.

Suzuki SX4 S-Cross hybrid test

Samochód Suzuki jest spokojnie stylizowany i nie rzuca się w oczy, co stanowi jego zaletę. Być może dzięki temu będzie budził mniejsze zainteresowanie amatorów cudzej własności. Jedyny bardziej wyróżniający się element nadwozia to chromowana atrapa chłodnicy, która zagościła w SX4 S-Cross po restylingu sprzed kilku lat. Niektórym kojarzy się z najnowszymi, sportowymi modelami marki „Mercedes-Benz”. SX4 jest jednak znacznie rozsądniejszą propozycją od drogich i paliwożernych pojazdów produkcji niemieckiej, zaś jego osłona wydaje się przystosowana do założenia zimą tak przydatnej w polskich warunkach tekturowej osłony w celu lepszego dogrzewania silnika.

Suzuki SX4 S-Cross – tablica przyrządów

Deska rozdzielcza Suzuki została zaprojektowana zachowawczo, bez zbędnych szaleństw i udziwnień, znanych z pojazdów konkurencji. Zastosowano liczne, czytelne i duże przełączniki. Obsługa radia, nawigacji satelitarnej GPS, a także kilku pozostałych funkcji, odbywa się za pośrednictwem ekranu dotykowego. Lepsze byłyby klasyczne przyciski, ale – niestety – taka zapanowała moda w przemyśle motoryzacyjnym. Należy uczciwie zauważyć, że obsługa tak zwanych multimediów jest dość prosta. Wygląd menu przypomina mi nowoczesny telefon, czy też raczej „kombajn elektroniczny”, który sprezentował mi wnuk. Szkoda tylko, że brak tu możliwości odtwarzania płyt Compact Disc. Nie mogłem posłuchać ulubionego albumu „Krzysztof Krawczyk: Złota Kolekcja”.

We wnętrzu Suzuki należy docenić miękkie i wygodne fotele, z siedziskiem odpowiedniej długości. Nawet po dojechaniu do robotniczego ośrodka wypoczynkowego nad morzem nie skarżyłem się na ból pleców bardziej niż zwykle. Dobrze też, że zastosowano klasyczny zestaw wskaźników.

Niektóre informacje wyświetlają się na ekranie pomiędzy „zegarami”. Zmienia się je manipulatorem przypominającym patyk, wystającym z obramowań wskaźników. To klasyczne rozwiązanie, które pamiętam ze swoich dawnych samochodów. Wygodniej byłoby jednak, gdyby przenieść to sterowanie np. na dźwigienkę od migaczy. Szkoda też, że na ekranie można wyświetlać np. średnią prędkość jazdy (świetne do celów statystycznych), ale aktualnej prędkości cyfrowo już nie zobaczymy. Taka funkcja byłaby przydatna, bo wieniec kierownicy zasłania część prędkościomierza, a i wzrok nie ten...

Suzuki SX4 S-Cross hybrid test

Suzuki oferuje wystarczającą ilość miejsca na tylnej kanapie

Zarówno wnuki, jak i sprzęt na działkę zmieszczą się bez problemu. Dzięki wysokiemu nadwoziu, przestrzeń na głowy zdaje się niemal nieograniczona. Suzuki to pojazd o dość rozsądnych rozmiarach (4,3 metra długości), a jego wnętrze zostało dobrze rozplanowane. Przestrzeń bagażowa ma pojemność 430 decymetrów sześciennych.

Suzuki SX4 S-Cross hybrid test

Czas na omówienie kwestii technicznych

Suzuki tytułuje ten model mianem hybrydy. W odróżnieniu od popularnych modeli Toyoty, Suzuki nie jest jednak w stanie poruszać się wyłącznie z użyciem silnika elektrycznego. To tak zwana „miękka hybryda”. Motor elektryczny zintegrowany z rozrusznikiem poprawia przede wszystkim płynność włączania silnika przy użyciu systemu „start-stop”. Dziwny ten system, ciągle miałem wrażenie, że samochód mi gaśnie…

Silnik o mocy 129 KM i pojemności skokowej 1400 centymetrów sześciennych posiada szesnastozaworową głowicę z dwoma wałkami rozrządu napędzanymi łańcuchem. Układ dolotowy wzmocniono tu TURBODOŁADOWANIEM. Gdy usłyszałem o tym po raz pierwszy, miałem ochotę porzucić Suzuki i udać się w dalszą drogę pieszo. Wiadomo przecież, że turbodoładowanie to zbędny gadżet i wymysł, gorszy od ciepłego piwa, kolejek w sklepie ogrodniczym i muzyki rap. Bałem się więc, że silnik z tym dziwactwem rodem z piekła natychmiast wyzionie ducha, a samochód będzie szarpał.

Tak naprawdę, obecności turbosprężarki w Suzuki niemal nie czuć i musiałem upewnić się w tabeli danych technicznych pojazdu, że rzeczywiście została tam zamontowana. Wóz osiąga wysoki moment obrotowy (235 niutonometrów w zakresie 2000-3000 obr/min), świetnie reaguje na pedał przyspieszenia i nabiera prędkości liniowo i płynnie. Oferuje przy tym osiągi wystarczające i w mieście, i na szosie. Szybkość 100 kilometrów/godz. osiąga w 9,5 sek, co jeszcze niedawno było wynikiem godnych pojazdów sportowych, na przykład „Porsche-924”. Wyczuwalne pogorszenie przyspieszenia występuje dopiero na szóstym biegu i przy wyższych szybkościach.

Skrzynia biegów – z synchronizacją wszystkich przełożeń

Suzuki SX4 S-Cross hybrid test

Suzuki SX4 S-Cross, wbrew nowym modom, wyposażono w tradycyjną, mechaniczną przekładnię, gwarantującą kontrolę nad pojazdem w każdych warunkach. Jest tu nawet wspomniany szósty bieg, stworzony z myślą o jeździe szosowej. Można używać go też w mieście, co nie dla każdego szofera stanowi oczywistość. Precyzja działania lewarka jest zaledwie akceptowalna. Istnieją na rynku samochody z lepiej pracującym układem.

Suzuki SX4 S-Cross ma w tej wersji napęd na cztery koła

Napędzane są obie osie, jednak nie odbywa się to w sposób znany choćby z samochodu „GAZ-69”, gdzie załączenie napędu osi przedniej wymaga opuszczenia pojazdu i zapięcia sprzęgieł piast przednich, a następnie uruchomienia przedniego wału napędowego selektorem w kabinie. Tutaj za całą operację odpowiada pokrętło umieszczone na tunelu środkowym. W większości sytuacji drogowych wystarczający będzie tryb „Auto”, choć na zaśnieżonej trasie do sklepu może przydać się dołączany napęd także tylnej osi.

Suzuki SX4 S-Cross: zachowanie na wirażach

Na wirażach zachowanie pojazdu jest pewne, ale tylko przy prędkościach miejskich i szosowych. Przy szybkościach autostradowych tor jazdy trzeba już na bieżąco korygować, zaś precyzja mocno wspomaganego układu kierowniczego pozostawia nieco do życzenia. Pojazd nie jest wyposażony w nowoczesne systemy utrzymywania pasa ruchu czy monitorowania martwego pola, ale przecież szofer starszej daty z pewnością bez problemu poradzi sobie z takimi wyzwaniami.

Podobnie jak w przypadku prowadzenia wygląda sprawa z wyciszeniem: do 130 km/h jest przyzwoite, a następnie hałas we wnętrzu gwałtownie rośnie. To przestroga dla kierowców, by pamiętali o przestrzeganiu dozwolonej prędkości na autostradach i drogach szybkiego ruchu.

Suzuki SX4 S-Cross oferuje za to wysoki komfort resorowania, a jego zawieszenie (przód: kolumny McPhersona, tył – belka skrętna) pracuje sprężyście i cicho.

Zużycie paliwa: pomiary testowe

5,5 litra na szosie, ponad 8 w mieście i 6,5 w tak zwanym „cyklu mieszanym” z pokaźnym udziałem drogi ekspresowej. Takie wyniki spalania na 100 kilometrów zanotowałem na trasie testowej. To przyzwoite rezultaty, jak na moc, osiągi i gabaryty pojazdu. Niestety, obecność bezpośredniego wtrysku zwiastuje problemy z ewentualnym montażem instalacji gazowej LPG. Możliwa jest instalacja tzw. dotrysku gazu, co oznacza że silnik spala benzynę i gaz w różnych proporcjach.

Suzuki SX4 S-Cross: cena

Testowane Suzuki SX4 S-Cross oferowane w ramach kontyngentu na rok 2020 wyceniono na 103 190 złotych. To pokaźna kwota, acz konkurenci w rodzaju „Mitsubishi-ASX" kosztują podobnie. Cenę można usprawiedliwić m.in. obecnością napędu na cztery koła i bogatym wyposażeniem. Egzemplarz udostępniany w ramach tzw. „testów dziennikarskich” miał w wyposażeniu między innymi alu-felgi, diodowe oświetlenie przednie (wymiana żarówki samodzielnie jest niemożliwa), czujniki parkowania emitujące sygnał dźwiękowy, nawigację z sygnałem satelitarnym, system kluczyka elektronicznego czy tempomat adaptacyjny, samoczynnie regulujący odległość od poprzedzających pojazdów.

Atutem Suzuki SX4 S-Cross Hybrid 1.4 BOOSTERJET 4WD 6MT jest gwarancja mechaniczna udzielana na okres 3 lat lub do czasu pokonania przez pojazd 100 000 kilometrów.

Suzuki SX4 S-Cross – werdykt

Gdybym miał przydzielać ocenę w szkolnej skali, przydzieliłbym temu japońskiemu (choć produkowanemu w węgierskiej fabryce) „crossoverowi” czwórkę z minusem. To pojazd pozbawiony zbędnych udziwnień i komfortowy, który w dodatku może być dostępny z napędem na obie osie. Nie spodoba się kierowcom z żyłką sportowca, ale takie osoby powinny szukać wrażeń raczej na torze wyścigowym lub na rajdowym OS-ie. Istotne zalety modelu S-Cross to między innymi wygoda zajmowania miejsca za kierownicą, zwiększony prześwit i prostota obsługi.

REKLAMA

Czy Suzuki spodobałoby mi się, gdybym był młodszy, na przykład przed trzydziestką? Zapewne doceniłbym pewne jego aspekty, ale do wielu z zalet tego pojazdu należy dojrzeć. Dobrze, że mam to już za sobą. Dziękuję za Państwa uwagę i zapraszam do dalszego czytania badań drogowych pojazdów w czasopiśmie internetowym „Auto-Blog”. Kolejne wydanie już wkrótce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA