Zakup miejskiego auta nie oznacza konieczności rezygnacji ze świetnego wyposażenia
Czasy ubogo wyposażonych aut miejskich odeszły już do przeszłości. Dziś można mieć samochód, który jest nieduży i zwinny, ale jednocześnie ma na pokładzie najnowsze gadżety z dziedziny komfortu i bezpieczeństwa.

Przed laty „mały samochód” oznaczało jednocześnie „ubogo wyposażony”. Wspomaganie kierownicy uznawano za zbędne (bo przecież auto było lekkie), nie było ABS-u, a o klimatyzacji nikomu nawet się nie śniło. Co prawda od czasu do czasu zdarzały się pewne wyjątki, takie jak nieźle wyposażone Renault (Clio i Twingo Initiale Paris), które miały nawet skórzaną tapicerkę. Pojawiła się tez bardziej elegancko wykonana Lancia Y… ale ogólnie, nadal miejskie auta były po prostu skromne.
Dziś sytuacja jest zupełnie inna.
W tej chwili decydując się na samochód segmentu B nie trzeba godzić się właściwie na żadne kompromisy. Takie auta stabilnie się prowadzą, również przy wysokich prędkościach. Są dobrze wyciszone i przestronne w środku. Zapewniają dobre osiągi, a także – bywają bardzo bogato wyposażone. Idealnym przykładem takiego modelu jest Suzuki Baleno.
Baleno ma na pokładzie elementy znane kiedyś tylko z o wiele droższych modeli.
Już bazowa wersja tego samochodu (dostępna za 43 900 zł) ma w wyposażeniu między innymi klimatyzację czy światła LED do jazdy dziennej. My dziś skupimy się jednak na najbogatszej odmianie o nazwie Elegance. W niej można spotkać naprawdę zaawansowane i ciekawe elementy.
Po pierwsze – bezpieczeństwo.
Sześć poduszek powietrznych, układ stabilizacji toru jazdy ESP, system kontroli ciśnienia w oponach - tego nie może zabraknąć w niewielkim aucie. Ale można oczekiwać znacznie więcej. Choćby systemu Radar Brake Support. Wykrywa on ryzyko kolizji z jadącym przed nami samochodem i ostrzega nas dźwiękowo i poprzez wyświetlanie odpowiedniego symbolu na ekranie między zegarami. Gdy kierowca mimo tego nie zareaguje, system „wkracza do akcji” – czyli po prostu sam zaczyna hamować. Wszyscy wiemy, że nie powinniśmy się dekoncentrować i na przykład odwracać do siedzących z tyłu dzieci lub zerkać na smartfon… ale wszyscy też wiemy, że czasami nam się to zdarza. Taki anioł stróż jest nie do przecenienia.
W filmie przedstawiona jest Vitara, ale zasada działania w Baleno jest taka sama.
Po drugie – wygoda w trasie.

Pamiętam czasy, gdy adaptacyjny tempomat był dostępny tylko w kilku modelach klasy luksusowej, kosztujących ponad pół miliona złotych. Dziś jest to dostępne w Baleno, które kosztuje dziesięć razy mniej. O tym, jak działa to rozwiązanie, pisał w swoim niedawnym tekście Piotr Barycki – jeżeli ktoś ma ochotę dowiedzieć się więcej, zapraszam do lektury. W skrócie można powiedzieć, że za atrapą chłodnicy umieszczony jest radar fal milimetrowych. Dzięki emitowanym przez niego falom elektromagnetycznym, które odbijają się od aut jadących przed nami, tempomat sam dostosowuje aktualną prędkość do warunków na drodze. Jeżeli jest pusto lub samochody przed nami jadą szybciej, poruszamy się z taką szybkością, jaką sobie ustawiliśmy. Jeżeli jednak dojeżdżamy do kogoś wolniejszego lub cała kolumna samochodów hamuje, my też to robimy – i nie musimy nawet dotykać pedału hamulca. W miarę możliwości Baleno samo powróci później do zadanej szybkości. By sterować systemem, wystarczy wcisnąć jeden przycisk na kierownicy. Resztę „zrobi” za nas samochód. To pozwala odprężyć się na trasie i pokonać kilkaset kilometrów bez zmęczenia.
Po trzecie – widoczność w nocy.

Niestety, lato jest już dawno za nami. Teraz wieczory i noce są coraz dłuższe i coraz więcej kilometrów pokonuje się po zmroku. W takich warunkach docenia się dobre oświetlenie samochodu. Niestety w segmencie B nadal w wielu modelach królują tradycyjne reflektory halogenowe.
Baleno jest tu wyjątkiem. Można je kupić z reflektorami biksenonowymi HID. Takie rozwiązanie zapewnia nie tylko większy zasięg, ale i jaśniejszą barwę światła – czyli bardziej zbliżoną do naturalnej. To wszystko poprawia komfort jazdy nocą, a przy okazji poprawia także… wygląd samego samochodu.
Po czwarte – widoczność do tyłu.

Miasta stają się coraz bardziej zatłoczone, więc nawet stosunkowo krótkim samochodem nie jest łatwo zaparkować. W dodatku nowoczesne samochody ze względu na rosnące normy dotyczące bezpieczeństwa muszą mieć coraz szersze słupki, co utrudnia obserwację otoczenia z fotela kierowcy – zwłaszcza jeżeli patrzymy do tyłu.
Na szczęście samochód potrafi nieco "pomóc" kierowcy w tej kwestii. Wszystko dzięki kamerze cofania. Ta w Baleno jest kolorowa i dobrej jakości, dzięki czemu stanowi sporą pomoc przy manewrowaniu. Szanse na obtarcie zderzaka mocno się zmniejszają… Co ciekawe, w USA kamera cofania jest obowiązkowym wyposażeniem wszystkich nowych samochodów. Zapewne w Europie prędzej czy później też tak będzie.
Po piąte – ładny, kolorowy wyświetlacz.

Obraz z kamery cofania musi się gdzieś pokazywać. W przypadku Baleno dzieje się to na siedmiocalowym, dotykowym, kolorowym wyświetlaczu stacji multimedialnej. Oczywiście służy on też do wyświetlania wskazówek nawigacji, czy obsługi sprzętu nagłośnieniowego. W dzisiejszych czasach to niezwykle ważne, by samochód dobrze "dogadywał się" ze smartfonem. I nie mówimy o samym ładowaniu baterii z portu USB, czy zestaw głośnomówiący Bluetooth. Chodzi raczej o rozwiązania typu Apple CarPlay, Android Auto i MirrorLink, jeszcze do niedawna dostępne wyłącznie w większych i droższych autach. Dodatkowo taki system z dotykowym ekranem to wygodne rozwiązanie, które ożywia wygląd kokpitu auta.

Ciekawych elementów wyposażenia jest w Baleno jeszcze więcej. Wystarczy wspomnieć np. o systemie kluczyka elektronicznego, który raz na zawsze rozwiązuje problem szukania kluczyków w torebce czy w kieszeniach. Wystarczy podejść do auta i wcisnąć przycisk na klamce, a zamki od razu się odryglowują. Dodam jeszcze, że nie tylko wyposażenie jest w tym modelu takie, jak w większych autach. Także przestrzeni jest naprawdę dużo… ale o tym opowiemy już przy kolejnej okazji!
