REKLAMA

SUV do 25 tys. zł? To możliwe. Oto nasze 7 propozycji

SUV wielu osobom kojarzy się z autem drogim. Nic dziwnego: terenowy wygląd i często całkiem spore rozmiary przemawiają za takim postrzeganiem tych aut. Ale SUV-y nie są też od dawna żadną rynkową nowością - a to oznacza, że nie stanowi żadnego problemu znalezienie takiego auta w cenie do ok. 25 tys. zł. Spróbujmy.

SUV do 25 tysięcy
REKLAMA

25 tys. zł to oczywiście spora kwota, ale warto mieć na uwadze, iż jest to mniej od mediany ceny auta używanego z końca 2023 r. (zależnie od źródła, wynosiła ona od 28,9 do 32,9 tys. zł). Najważniejsze jest jednak dla nas to, że za te 25 patyków, przy odrobinie cierpliwości, kupimy samochód na lata. No... przynajmniej jeśli nie oczekujmy bezterminowego wjazdu dieslami do centrum dużych miast, ma się rozumieć. Ale o tym już chyba wszyscy wszystko powiedzieli, więc uznaję, że kto ma wiedzieć o strefach czystego transportu, ten wie.

Poniższe ogłoszenia obejmują wyłącznie samochody opisane przez sprzedających jako nieuszkodzone (uwaga: niekoniecznie bezwypadkowe) oraz zarejestrowane w Polsce. Powód dobrania takich kryteriów: mój kaprys, przyznaję. Ale zapewne nie jestem jedyną osobą, która zaczyna poszukiwania od wozów krajowych. Wszystko jasne? To przejdźmy do dzisiejszych propozycji (w porządku alfabetycznym). Linki do przykładowych ogłoszeń znajdziecie wewnątrz opisów lub pod zdjęciami proponowanych modeli.

REKLAMA

SUV do 25 tys. zł, propozycja nr 1 - BMW X3

Do 25 tys. zł będziemy mogli kupić jedynie BMW X3 1. generacji, czyli typoszeregu E83, ale biorąc pod uwagę niektóre problemy mechaniczne nowszych modeli, może nie jest to wcale taka zła informacja. Gorszą może być to, że zaledwie 10 z tych 81 ofert to egzemplarze z silnikami benzynowymi (ew. z instalacją LPG), reszta to diesle.

SUV do 25 tysięcy
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Marcin

Po stronie zalet można zapisać, że wśród tych diesli można znaleźć bardzo udane 3-litrowe jednostki M57. W przypadku benzyniaków 2.5 i 3.0 oraz diesli 2.0 zależnie od rocznika stosowano silniki M lub N, podczas gdy benzyniaki 2.0 zawsze miały silniki N (konkretnie N46), a wspomniane diesle 3.0 to zawsze M57. Co do zasady, silniki M są bardziej udane, ale jest też wysokie prawdopodobieństwo, że będą bardziej zużyte i zajeżdżone. Ogółem jakość oferty rynkowej nie jest tu niestety szczególnie dobra, tym niemniej cierpliwi powinni znaleźć to, czego szukają.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Andrzej

SUV do 25 tys. zł, propozycja nr 2 - Honda CR-V II

Okej, tu mamy niezły misz-masz, bowiem w założonym limicie cenowym można wybierać spomiędzy aż trzech generacji CR-V. Uznajemy jednak, że pierwsza generacja (1995-2001) to jednak trochę przesada, a trzecia to w zasadzie wyłącznie diesle z dużymi lub bardzo dużymi przebiegami (jest nawet egzemplarz z ponad 500 tys. km przebiegu). Ciekawostka: wiecie, że pierwsze cztery (!) generacje Hondy CR-V mają taki sam rozstaw osi (2630 mm)?

SUV do 25 tysięcy
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Piotr

My skupimy się na generacji drugiej (2001-2006) - takich aut jest w tej chwili wystawionych na Otomoto 37. Silniki były tu co prawda tylko dwa - 2-litrowy benzyniak i 2,2-litrowy diesel - ale oba są niezwykle udane i wybór któregoś źródła napędu zależy właściwie głównie od własnych upodobań. I od stopnia zajeżdżenia danego egzemplarza, ma się rozumieć.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Stanisław

SUV do 25 tys. zł, propozycja nr 3 - Kia Sportage II

Tutaj mógłby być też np. bliźniaczy technicznie Hyundai Tucson, ale Google twierdzi, że wolicie Kię (częściej jej szukacie), więc proszę bardzo, łapcie Sportage'a. Do 25 tys. zł można sobie kupić auto 2. generacji - 3. jest za droga i w tym przedziale cenowym nie występuje, a 1. niemal już wymarła, trudno takie auta spotkać na drodze.

SUV do 25 tysięcy
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Tomasz

Kia Sportage II ma to do siebie, że - szczególnie przed liftingiem - nie jest jakąś pięknością, zupełnie niczym się nie wyróżnia. Choć to może też stanowić zaletę - są ludzie, którzy właśnie takich aut szukają. Moje prywatne wspomnienia związane z tym samochodem nie są bogate - nie jeździłem nim, ale oglądałem kiedyś poliftowego Sportage'a V6 (tak tak, oferowano tu 2,7-litrową V-szóstkę! Ale w założonym budżecie takich aut nie znajdziemy - chyba że obejrzymy też egzemplarze niezarejestrowane w kraju). Byłem pozytywnie zaskoczony choćby jakością wnętrza - nie tylko na tle okropnego pod tym względem Magentisa II (jeżu kolczasty, ależ to było przestraszliwe badziewie pod tym względem), ale tak po prostu, ogólnie.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Waldemar

Choć Sportage nie jest może aż tak pancerny mechanicznie jak Honda, to i tak są to udane samochody, zarówno jako benzyniaki (2.0 i wspomniane 2.7), jak i diesle 2.0 - choć warto mieć na uwadze, że wczesne diesle (tj. z lat 2004-2005) miały co prawda eksploatacyjną zaletę w postaci braku filtra DPF, ale miały też tylko 113 KM, co nie czyniło z nich demonów prędkości. Później diesle wzmocniono do 140-150 koni zależnie od rocznika.

SUV do 25 tys. zł, propozycja nr 4 - Mitsubishi Outlander

Outlander to kolejna propozycja, w przypadku której w założonym budżecie możemy rozważać samochody różnych generacji - konkretnie dwóch pierwszych, jak podałem wyżej. Pierwsza (2001-2006) to auto dosyć rzadkie i ciekawe, szczególnie w wersji z silnikiem 2.0 turbo - to jednostka blisko spokrewniona z tą spotykaną w Lancerach Evo, tutaj osłabiona do 200 KM. Zarówno ona, jak i słabsze i wolnossące 2.0 i 2.4 nie sprawiają problemów eksploatacyjnych, ale wyboru poza nimi nie było - Mitsubishi w tym modelu nie oferowało diesla. Wersje 2.0 mogą mieć napęd na przód lub 4x4, 2.4 i 2.0 Turbo zawsze mają napęd na obie osie.

Tablice zakryte, ale jest naklejka na szybie. Numer na naklejce jest nieaktualny, ale za to w opisie jest aktualny (CSW22697). Wszystko jasne. / Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Filip

Znacznie popularniejsza w Polsce jest 2. generacja Outlandera (spotykanego zresztą także jako Peugeot 4007 oraz Citroen C-Crosser, na te ogłoszenia także warto zerknąć), głównie za sprawą ww. diesli - tym bardziej, że w przypadku tego modelu oferowano aż 3 różne. KOMPLETNIE różne.

Przez długie lata najgorszą opcją był 2-litrowy diesel pochodzący z Volkswagena - to jednostka korzystająca z pompowtryskiwaczy i przez to charakteryzująca się mierną kulturą pracy, na dodatek z licznymi problemami - ale można oczekiwać, że wiele tych aut po latach jest już po większych naprawach.

SUV do 25 tysięcy
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: DOMINIK

Mimo wszystko ciekawsze wydają się być Outlandery z dieslami 2.2 - 156-konnym (to silnik DW12 od PSA - nie aż tak przystępny cenowo w serwisowaniu jak 2-litrowy DW10 w innych autach, ale i tak stosunkowo niezły pod tym względem) lub 177-konnym (konstrukcja własna Mitsubishi, udana ale droga w serwisie; tak naprawdę ma 2,3 l pojemności, ale handlowo była oznaczana jako 2.2). Poza tym do wyboru są (teoretycznie... są znacznie rzadziej spotykane) udane benzyniaki 2.0 (tylko 2WD) i 2.4 MIVEC (4WD).

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Bogdan

SUV do 25 tys. zł, propozycja nr 5 - Nissan Qashqai

Okej, okej, wiem - to bardziej crossover niż SUV, ale przymknijmy oko ze względu na popularność tego auta. A jest spora - zresztą widać to na ulicach, tych aut nadal jeździ mnóstwo, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie mieszczącą się w budżecie 1. generację modelu.

SUV do 25 tysięcy
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Zbyszek

Auta te mają swoje problemy (więcej na ten temat tutaj), ale zwykle nie jest to nic super poważnego - pomijając ewentualne obrócenie się panewki w dieslu 1.5 dCi, choć zwykle trzeba mu w tym mocno dopomóc, np. nie wymieniając oleju. Benzyniaki (1.6 i 2.0) i pozostałe diesle (również 1.6 i 2.0) to dobre propozycje.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Julia

SUV do 25 tys. zł, propozycja nr 6 - Suzuki Grand Vitara II

Grand Vitara to z kolei odejście od myśli przewodniej tego przeglądu w drugą stronę - nie crossover, a bardziej... terenówka. Co prawda w naszych kryteriach łapałyby się dwie pierwsze generacje tego auta, ale pozwolę sobie odpuścić pierwszą - jest aż nazbyt terenowa jak dla kogoś, kto szuka jednak SUV-a, to w zasadzie ładniej ubrany traktor (podobnie jak Suzuki Jimny).

W drugiej generacji (oznaczenie fabryczne: JT) Suzuki zrezygnowało z konstrukcji ramowej na rzecz samonośnej, ale w przeciwieństwie do sporej części konkurencji, Grand Vitara korzysta ze stałego napędu na obie osie - istnieją co prawda także auta z napędem tylko tylnej osi, ale oferowano je w Australii, więc szanse na przypadkowy zakup takiego auta w Polsce oceniam na minus osiem procent. Ale uwaga: o ile wersje 5-drzwiowe wyposażone są w blokadę centralnego mechanizmu różnicowego oraz reduktor, to w przypadku 3-drzwiowych (kolejna rynkowa ciekawostka!) nie jest to oczywistością - chętni na wypady w teren powinni więc szukać GV 5-drzwiowych bądź dobrze wyposażonych 3-drzwiowych.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Anonymous

Grand Vitara oferowana była u nas z silnikami benzynowymi 1.6 (3d), 2.0 (5d), 2.4 (w 2008 r. zastąpił jednostkę 2.0, dostępny był w obu wersjach nadwoziowych) oraz 2.7 i 3.2 V6 (5d), a także z 1,9-litrowym dieslem Renault (3d i 5d). Silniki benzynowe można polecić pod względem trwałości (choć zdarza się pobór oleju), aczkolwiek 1.6 nie jedzie, 2.0 jest pod tym względem niewiele lepsze, a optymalne są silniki 2.4... których jednak w ogłoszeniach w tym budżecie brak.

SUV do 25 tysięcy
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: MAKAREWICZ AUTORYZOWANY DEALER KIA POLSKA

2.7 (konstrukcja Suzuki, oferowana do 2008 r.) i 3.2 (GM) są nieco sprawniejsze na drodze, za to znacznie więcej palą (samochody z tym 3.2 V6 są w stanie palić więcej od Chevroleta Corvette C6). Ciekawostką jest diesel, który w Renault wsławił się bardzo wysokim poziomem awaryjności - Suzuki zalecało częstszą wymianę oleju, dzięki czemu generalnie te jednostki sprawowały się tu znacznie lepiej niż w autach francuskich, choć oczywiście i tak ideał to to nie jest.

SUV do 25 tys. zł, propozycja nr 7 - Toyota RAV4 II

RAV4 to jeden z najbardziej znanych i najpopularniejszych przedstawicieli segmentu. Nie dość, że Toyota wcześnie wprowadziła do swojej oferty takie auto, to jeszcze działa tu magia marki, no bo przecież to się nie psuje i takie tam.

W budżecie do 25 tys. zł można kupić samochody pierwszych trzech generacji. Skupimy się na drugiej, ponieważ pierwsza jest już dość wiekowa, a trzecia w tych pieniądzach to niemal wyłącznie nieudane diesle z rodziny AD.

SUV do 25 tysięcy
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Aneta

Toyota RAV4 II była pierwszą w historii tego modelu, kiedy klientom zaoferowano także auta z napędem tylko na jedną oś (przednią) - ta uwaga dotyczyła jednak tylko samochodów z benzynowymi silnikami 1.8. Nie są one licznie reprezentowane w ogłoszeniach, ale jednak się zdarzają, więc jeśli komuś zależy (bądź właśnie nie zależy) na napędzie na 4 koła, powinien na to zwrócić uwagę. Oprócz silników benzynowych 1.8 i 2.0 w Europie oferowano też stosunkowo niezłe, choć drogie w obsłudze diesle z rodziny CD.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Eryk Bryll
REKLAMA

Opcji jest oczywiście jeszcze więcej

Jest jednak spora szansa, że i wśród powyższych znajdziecie coś dla siebie. Podrzucajcie wasze typy w komentarzach!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T10:07:49+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T13:53:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T21:07:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T17:18:55+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T16:00:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T14:26:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:01:21+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Policja wzięła się za nielegalne pojazdy. Nadal można je kupić i momentalnie wpakować się w kłopoty. Przegląd ofert

Ostatnio kilka razy czytałem wiadomości o tym, że policja wzięła się za nielegalne rowery i hulajnogi elektryczne. Podobno najwięcej osób wyłapano w Krakowie, ale nie jesteście już bezpieczni na swoich pędzących dwukołowcach elektrycznych w żadnym miejscu Polski.

Policja wzięła się za nielegalne pojazdy. Nadal można je kupić i momentalnie wpakować się w kłopoty. Przegląd ofert
REKLAMA

Tak naprawdę to trochę nie rozumiem, jak ta sytuacja może trwać. Kupuje się całkiem legalnie pojazd dopuszczony do sprzedaży, którym nie można poruszać się po drodze. Sprzedawca normalnie na tym zarabia, a klient jeździ nielegalnie na własne ryzyko. Jest to motorower elektryczny, więc powinien mieć rejestrację i ubezpieczenie OC. Klient chciałby to zrobić, ale nie może, bo sprzedawca nie zapewnia wyciągu ze świadectwa homologacji. Jest więc oszukany podwójnie – przez sprzedającego i przez państwo, które z jednej strony żąda aby pojazdy rejestrować, z drugiej – nie zezwala na to z absurdalnego powodu (a wystarczyłby przegląd na stacji kontroli pojazdów).

REKLAMA

Cyk, wchodzę na Allegro i cóż widzę?

Setki pojazdów „rekreacyjnych”, do użytku „poza drogą”, zasadniczo można sobie nimi jeździć po własnej działce. Problem w tym, że kiedy wyjdę z domu, to te same pojazdy śmigają po drodze rowerowej niedaleko mojego bloku. Uznałem więc, że jeśli już łamać prawo, to z rozmachem, a nie byle jak i postanowiłem znaleźć pięć najbardziej nielegalnych pojazdów na drogach publicznych na największym polskim serwisie sprzedażowym. Wszystkie z nich łączy to, że można nimi zarówno bardzo szybko się przemieszczać, jak i bardzo szybko popaść w kłopoty. 

Rower elektryczny ORZEL K17 o mocy 2 kW

A właściwie motorower o prędkości roboczej 45 km/h – maksymalnie może rozwinąć nawet 50 km/h. Posiada dwa osobne silniki, po jednym na każdą oś, każdy czterokrotnie mocniejszy niż pozwala polskie prawo. Do tego bardzo grube opony i mamy idealny pojazd „terenowy”, którego różne wcielenia widzę wszędzie, tylko nie w terenie. Niewątpliwie jest to znakomity pojazd transportu osobistego, tyle że całkowicie nielegalny na drogach publicznych. Zwracam uwagę, że na jednym ze zdjęć ten pojazd ma kierunkowskazy, co wskazywałoby na to, że producent wie – to motorower. Ale czy ktoś przebije te 2 kW? 

Oczywiście.

Ridstar Q20 – rower o mocy 3 kilowatów

Może jechać nawet 60 km/h. Ma dwie baterie i przejedzie do 180 km. Nie bardzo wiem czym to się różni od skutera elektrycznego poza obecnością pedałów i słabym poziomem udawania, że tak naprawdę jest to rower. Jeździłem takim lub bardzo podobnym pojazdem przy okazji targów rowerowych na stadionie w Warszawie i z całą pewnością nie da się na tym jechać jak na normalnym rowerze, ponieważ odległość między siodłem a pedałami nie pozwala normalnie zginać i prostować nogi. Należy wsiąść, odkręcić manetkę i pruć przed siebie z wizgiem elektrycznego silnika, oczywiście do pierwszego spotkania z odpowiednio złośliwym patrolem – lub do wypadku spowodowanego jazdą 60 km/h po drodze rowerowej. 

Elektryczny motocykl EKX bez homologacji o mocy 3 kW i prędkości nawet 80 km/h

Ależ oczywiście. W dodatku udaje rower, ponieważ posiada układ napędowy z pedałami i łańcuchem, chyba trochę dla picu albo do dojechania „w teren” po drodze rowerowej. To miło że sprzedający nazywa ten pojazd „elektrycznym motocyklem dla dorosłych”, ale w opisie nie znajdziemy zupełnie nic na temat tego, że tego elektrycznego motocykla nie da się zarejestrować i jeździć nim po drogach. No taki nieistotny drobiazg, któż mógłby się tym przejmować? W końcu liczy się, żeby upłynnić towar, a co potem klient z nim zrobi, to żadna odpowiedzialność sprzedawcy. Inna rzecz, że z opisu ten elektryczny motocykl wygląda jak całkiem normalny, legalny pojazd z oświetleniem, hamulcami itd. Nie bardzo rozumiem dlaczego nie można pojechać tym motocyklem na badanie techniczne i z tym wynikiem badania otrzymać tablice rejestracyjne. W każdym razie sprzęt prezentuje się znakomicie i zapewne pozwala na rakietowe przyspieszenia. Co więcej, w ogłoszeniach potrafi przewijać się też wersja o mocy 6 kW. 

Nadal nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu absurdu, więc proszę, oto on – nie znalazłem nic mocniejszego:

Ten pojazd rozpędzi się do 85 km/h. To już prędkość, przy której nie potrzeba wiele, żeby zginąć lub samemu kogoś zabić. Tym razem jednak trzeba przyznać, że sprzedający zawarł w opisie informację o tym, że motocykl nie ma dokumentu COC (certificate of conformity - certyfikat zgodności), więc trzeba "zapoznać się z lokalnymi przepisami w celu potwierdzenia dopuszczenia do ruchu na drogach publicznych”. Innymi słowy oznacza to zakaz użycia w przestrzeni publicznej. I teraz: czy w związku z tym wolno jeździć na tym po lesie albo po polu? Jeśli to teren prywatny, to tak – za zgodą właściciela. Jeśli to teren publiczny, teoretycznie tak, ale nadal nie można robić co się chce, pędzić jak szaleniec i powodować zagrożenia – mówi o tym art. 98 kodeksu wykroczeń.

Ale jednak jest pojazd, który musi wygrać to zestawienie. Oto on: hulajnoga, która jedzie 70 km/h

Jeszcze rozumiem te elektryczne motocykle na dużych kołach, gdzie jednak się siedzi we względnie stabilnej pozycji. Ale już hulajnogi elektrycznej o mocy 2,4 kW rozpędzającej się do 70 km/h to trochę pojąć nie umiem. Wydaje mi się, że przeciętnie rozsądny człowiek nie chciałby w ogóle poruszać się takim pojazdem. Wysoki środek ciężkości i bardzo małe koła, stojąca pozycja kierującego i ogromna prędkość – trzy i pół raza wyższa niż dopuszczalna dla UTO (urządzeń transportu osobistego). Zapewne ten pojazd ma tryb „miejski”, w którym moc silnika jest zmniejszona i da się jechać 20 km/h, ale wciąż możliwość jego odblokowania jednym przyciśnięciem guzika czyni go zupełnie nielegalnym na drodze publicznej. 

REKLAMA

W najmniejszym stopniu nie przeszkadza to sprzedającemu czerpać korzyści finansowych z jego sprzedaży.

zdjęcie główne: Pixabay u_d7hddm5o

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

MG HS wjechało z hybrydą. Sprawdziliśmy rywali. 130 tys. zł i możesz iść do salonu

Rodzinny SUV, ale taki, żeby był oszczędny i nie kosztował fortuny - czy da się znaleźć coś takiego? Oto najtańsze hybrydowe SUV-y, które można kupić w Polsce i nikt nie pomyli ich z przerośniętymi kompaktami.

MG HS wjechało z hybrydą. Sprawdziliśmy rywali. 130 tys. zł i możesz iść do salonu
REKLAMA

Ok, może nie są to absolutnie największe auta na rynku, ale na poniższej liście znalazły się nawet modele, które prawie-prawie dostały się do klubu "4,7 m długości". Przyjmijmy jednak, że rozsądny rodzinny SUV powinien mieć minimum 4,5 m, do tego dorzućmy obowiązkowy napęd hybrydowy - ale pełny, a nie jakieś udawane mildy - i zobaczmy, co nam z tego wyjdzie:

REKLAMA

Dacia Bigster - 124 000 zł

Nie jest to wprawdzie największy SUV w tym zestawieniu, ale jeśli za kryterium rozmiarowe przyjmiemy "Więcej niż 4,5 m", to powiększony Duster zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce. 4,57 m długości i 2,7 m między osiami też nie jest jakiś przesadnie skromnym wynikiem, więc jak najbardziej trzeba ten model brać pod uwagę.

Co znajdziemy tutaj pod maską? 4-cylindrową jednostkę 1.8, generującą 107 KM, łączoną z silnikiem elektrycznym o mocy 50 KM. Systemowa moc takiego układu to 155 KM, a całość łączona jest oczywiście z przekładnią automatyczną. Sprint do setki zajmie niezbyt inspirujące 9,7 s, ale w zamian mamy dostać teoretyczne spalanie na poziomie 4,6 l.

Żeby móc w ogóle zamówić odmianę 155 KM, niezbędnej jest pominięcie najtańszej wersji wyposażenia i zdecydowanie się co najmniej na Expression. Jest to o tyle dobry ruch, że w standardzie dostaniemy m.in. automatyczną klimatyzację dwustreową, system multimedialny z 10-calowym ekranem, kierownicę wykończoną skórą ekologiczną, elektrycznie składane i regulowane lusterka, kamerę cofania, elektryczne szyby z przodu i z tyłu, fotel kierowcy z regulacją podparcia odcinka lędźwiowego, pakiet systemów bezpieczeństwa, tempomat i relingi dachowe. Jeśli dopłacimy do wersji Extreme (132 700 zł) dostaniemy też m.in. dach panoramiczny czy modułowe relingi dachowe.

Renault Arkana - 124 900 zł

renault arkana e-tech hybryda test

Wybór zdecydowanie mniej praktyczny niż Bigster, ale wizualnie - dużo ciekawszy. Auto też łapie się rozmiarowo do zestawienia, mając 4,57 m długości i 2,72 m między osiami.

Do napędu wykorzystano tutaj silnik spalinowy o pojemności 1,6 l, generujący ok. 94 KM i wspomagany jednostka elektryczną o mocy niecałych 50 KM. Sumarycznie dostajemy więc mniej niż w Dacii (145 KM), a i samo auto jest w sprincie do setki jeszcze wolniejsze (10,8 s).

Renault nie szalało też przesadnie z wyposażeniem, aczkolwiek warto wspomnieć o adaptacyjnym tempomacie, kamerze cofania, reflektorami full LED, automatycznej klimatyzacji czy podwójnej podłodze bagażnika. Niestety takie dodatki jak podgrzewane przednie fotele, ich elektryczna regulacja, podgrzewana kierownica czy 19-calowe felgi wymagają już dopłaty do odmiany esprit Alpine, co oznacza już wydatek na poziomie 150 tys. zł.

Z drugiej strony - to chyba jedyny SUV w tym zestawieniu, który nie wygląda jak każdy inny, więc zawsze jakiś plus.

MG HS - 128 900 zł

Najnowszy przedstawicie tego segmnetu - przynajmniej w wydaniu hybrydowym - do tego od razu startujący w cenie, która stawia go w ścisłej czołówce rankingu.

Na początek sprawdźmy, czy to jest duże auto. 4,67 m długości, 2,77 m między osiami, 1,66 m wysokości i 1,89 m szerokości. Wniosek: tak, całkiem sporawe, wątpliwości raczej brak.

Za napęd w tym przypadku służy połączenie silnika benzynowego o pojemności skokowej 1.5 (143 KM) z silnikiem elektrycznym o mocy 198 KM. Łącznie taki układ daje kierowcy 224 KM, pozwalając rozpędzi się do setki w 7,9 s i obiecując spalanie na poziomie 5,5 l - oczywiście w teorii.

Wersje wyposażenia są dwie - Excite i Exclusive (139 900 zł), przy czym już podstawowa jest całkiem dobrze wyposażona. W standardzie dostajemy m.in. reflektory LED, pakiet systemów bezpieczeństwa, adaptacyjny tempomat, jednostrefową klimatyzację automatyczną, elektrycznie sterowane szyby z przodu i z tyłu, 4 porty USB, 6 głośników, Bluetooth, Android Auto i CarPlay, kierownicę obszytą skórą, tylne czujniki parkowania, kamerę cofania, fotel kierowcy z elektryczną regulacją oraz felgi 19".

Droższa odmiana dorzuca do tego lusterka zewnętrzne z pamięcią ustawień, podgrzewae przednie fotele, tapicerkę z imitacji skóry, fotel pasażera z elektryczną regulacją i fotel kierowcy z pamięcią oraz regulacją podparcia odcinka lędźwiowego, 8 głośników, bezprzewodową ładowarkę i dwustrefową klimatyzację.

Ciekawostka: gdyby szukać rozmiarowo-hybrydowej alternatywy dla MG HS, to cenowo musielibyśmy zawędrować... w okolice 180 tys. zł.

Hyundai Tucson - 152 900 zł

Najczęściej kradzione samochody

I tak, żeby dostać się do kolejnego miejsca, musieliśmy zrobić dość duży skok cenowy. Najtańszy - cennikowo - hybrydowy Tucson kosztuje już prawie 153 tys. zł. Jednocześnie rozmiarowo zmieścił się na liście o włos - o ile ten włos miał 10 mm, bo długość nadwozia Tucsona to równe 4,51 m (i 2,68 m między osiami).

Napęd? Benzynowe 1.6 o mocy 160 KM, ale po połączeniu z silnikiem elektrycznym dostajemy tutaj 215 KM, co pozwoli nam rozpędzić się do setki w sensowne 8,2 s. Spalanie ma natomiast mieścić się w granicach 5,6 - 6,1 l.

Wyposażenie w wersji podstawowej obejmuje m.in. reflektory LED, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, felgi 17", fotel kierowcy z regulacją wysokości (ale pasażera już nie), przednie fotele podgrzewane, elektrycznie sterowane szyby, kierownicę obszytą skórą, klimatyzację dwustrefową, komputer pokładowy z malutkim wyświetlaczem, tempomat, ekran 12,3" obsługujący CarPlay i Android Auto, bezkluczowykowy dostęp i czerwony lakier.

Kia Sportage - 153 900 zł

Jeszcze nie ta najnowsza, ale dalej nowa - rok modelowy 2025, rok produkcji 2025. Rozmiarowo jest oczywiście podobnie do Tucsona, niemal idealny jest też cały układ napędowy (choć koni jest 210).

REKLAMA

Ciekawostką jest natomiast fakt, że o ile za Tucsona Hybrid z napędem 4WD trzeba zapłacić co najmniej 178 900 zł, o tyle cennik Kii przewiduję wariant 1.6 T-GDI 210 KM 6 AT AWD w cenie 162 900 zł. Jednocześnie auto w wydaniu hybrydowym dostępne jest od co najmniej wersji L, co oznacza m.in. przyciemniane szyby tylne, podgrzewane fotele z przodu i kierownicę, aktywny tempomat i 19-calowe felgi.

Na plus Sportage można też jako tako zaliczyć odrobinę dłuższe nadwozie (4,52 m) - jeśli to dla kogoś zaleta - aczkolwiek rozstaw osi jest dokładnie taki sam (2,68 m). Setka na zegarach pojawi się natomiat albo po 8,4 s (FWD), albo po 8,7 s (AWD).

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-05T15:03:38+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T14:58:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T13:56:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T19:24:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T15:11:44+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

To będzie twój nowy mały SUV premium. Masz do wyboru trzy modele

Nowe Audi Q3, BMW X1 czy Mercedes GLA? Przed takim wyborem stanie pewnie - patrząc na nasze drogi - masa osób, więc po debiucie nowego wcielenia SUV-a Audi, można się przyjrzeć temu, kto z tej trójki wypada najlepiej.

To będzie twój nowy mały SUV premium. Masz do wyboru trzy modele
REKLAMA

Oczywiście na razie tylko teoretycznie i papierowo. Na wrażenia z jazd i wyroki dopiero przyjdzie czas. Ach, i przy okazji - ograniczmy się na razie tylko do "niemieckiej trójki".

REKLAMA

Audi Q3 vs BMW X1 vs Mercedes GLA - wymiary

SUV-y premium kojarzą nam się raczej z potężnymi rozmiarami, ale... nie w tym przypadku. Tutaj, przynajmniej jeśli chodzi o istotną trójkę, rozmiary aut są przeważnie mniejsze od rozmiarów kompaktowych kombi. I tak:

Wychodzi więc na to, że jeśli chodzi o wymiary zewnętrzne, Audi Q3 o kilka centymetrów wyprzedza BMW X1, natomiast od GLA jest o prawie 10 cm dłuższe. Trochę inaczej wygląda natomiast sytuacja z rozstawem osi, bo w tej kategorii Mercedes GLA z kolei wygrywa o kilka centymetrów, natomiast BMW X1 jest właściwie na tym samym poziomie co nowa propozycja od Audi.

Zobaczmy, czy przekłada się to na pojemność bagażnika.

Audi Q3 vs BMW X1 vs Mercedes GLA - pojemność bagażnika

Jeśli chodzi o suche dane, to wygląda to tak:

Zakładając, że absolutnie wszyscy producenci liczyli dokładnie tak samo, między Q3 i X1 a GLA, w wersji z postawionym oparciem kanapy, różnica jest naprawdę spora. Natomiast w przypadku złożonej tylnej kanapy GLA - co ciekawe - wygrywa z Q3, ale bezdyskusyjnym zwycięzcą w tej kategorii pozostaje X1.

Audi Q3 vs BMW X1 vs Mercedes GLA - napęd i silniki

BMW X1 M35i xDrive

Jeśli chodzi o liczbę wariantów napędowych, to bezkonkurencyjnym zwycięzcą zestawienia jest Mercedes GLA, którego możemy kupić w - uwaga - 11 wersjach. Znajdziemy tu niemal wszystko - od anemicznego benzynowego 1,3, przez 2-litrowe "cywilne" benzyny, hybrydy plug-in, 2-litrowe benzyny w wersjach AMG, 2-litrowe diesle o różnej mocy i prawie wszystko to jeszcze w opcji z napędem na jedną albo drugą oś.

Na tym tle BMW X1 też wygląda przytłaczająco, bo mamy - pomijając warianty elektryczne - dwie hybrydy plug in, 4 jednostki benzynowe i 4 diesle, wliczając w to zarówno warianty mocniejszo-usportowione i takie z napędem na jedną oś i dwie. W przypadku X1 trzeba niestety wspomnieć o tym, że podstawowa wersja benzynowa, czyli sDrive18i, oferuje tylko 3 cylindry.

Nowe Audi Q3 wjechało natomiast do Polski w zaledwie - na początek - trzech wersjach. Wszystkie silniki mają 2 litry pojemności skokowej, wszystkie są łączone z przekładniami automatycznymi (jak zresztą u wszystkich aut w tym zestawieniu) i wszystkie mają 4 cylindry. Podstawowe TFSI i TDI mają przy tym po 150 KM i napęd na jedną oś, natomiast trzecia jednostka, benzynowa, ma już 262 KM i napęd na obie osie. W przyszłości do oferty mają dołączyć jeszcze odmiany hybrydowe, które trochę załatają lukę w ofercie.

Jeśli więc chodzi o samą dostępność wyboru, to BMW i Mercedes zdecydowanie wygrywają. Z drugiej strony - podstawowa wersja Mercedesa to aż 10 s do setki (9,1 w Audi, 9,2 w BMW), a w BMW mamy do czynienia z trzema cylindrami. Na szczycie gamy natomiast między BMW i Audi jest prawie remis, jeśli chodzi o 0-100 km/h (5,4 s w BMW X1, 5,7 s w Audi Q3), ale na to wszystko wjeżdża Mercedes ze swoim GLA 45 S i nie bierze jeńców (4,3 s). Tyle tylko, że GLA 45 S kosztuje minimum 341 000 zł, podczas gdy BMW X1 M35i - 274 000 zł, a Audi Q3 TFSI quattro - 260 900 zł.

Co oznacza, że możemy spokojnie przejść do cen.

Audi Q3 vs BMW X1 vs Mercedes GLA - cena

Na start ceny wydają się być zbliżone i wygląda to tak:

Tyle tylko, że można tutaj doliczyć wspomniane już wcześniej różnice. BMW w tej cenie oferuje 3 cylindry, natomiast Mercedes dobija do 10 sekund w kwestii przyspieszenia od 0 do 100 km/h. Jeśli chcemy, żeby Mercedesowi było bliżej do 9 s (8,9), musimy wydać minimum 196 600 zł. Cztery benzynowe cylindry w BMW niestety nie występują ani w sDrive18i, ani w sDrive20i - znajdziemy je dopiero w xDrive23i, które kosztuje 220 000 zł. Wątpię przy tym, żeby komuś to bardzo przeszkadzało, tym bardziej, że X1 sDrive20i - wycenione na 195 000 zł - ma już bardzo rozsądne przyspieszenie na poziomie 8,3 s i dopłata ponad 20 tys. zł za jeden cylinder więcej i jedną sekundę mniej nie będzie aż tak bardzo kusiła zainteresowanych.

Jeśli natomiast chodzi o odmiany wysokoprężne, to BMW X1 sDrive18d i Audi Q3 TDI S tronic idą właściwie łeb w łeb. Za Audi trzeba zapłacić 205 900 zł i dostaniemy za to 2-litrową, 150-konną jednostkę, natomiast BMW kosztuje 205 000 zł i dostaniemy... 2 litry i 150 KM. Na tym tle minimalnie wygrywa Mercedes - jeśli chodzi o cenę - bo GLA 180 d kosztuje 198 600 zł, aczkolwiek dostajemy wtedy wariant 116-konny, który do setki rozpędzi się w mało prestiżowe 11 s. Dopiero GLA 200 d za 207 100 zł dobija do reszty stawki i tutaj różnica - i w cenie, i w osiągach - jest pomijalna (choć Mercedes jest odrobinę szybszy od reszty stawki).

Nowe Audi Q3 wygrywa natomiast, jeśli chcemy mieć wersję szybką - ale bez szaleństw - a jednocześnie wydać jak najmniej. Za 260 900 zł dostaniemy 5,7 s do setki, podczas gdy Mercedes za 5,2 s chce już 283 600 zł, a BMW za 5,4 - 274 000 zł.

Aspektem, w którym Q3 radzi sobie natomiast średnio, jest kwestia dostępności napędu na obie osie. Jest on oferowany na razie tylko w najdroższej wersji, podczas gdy GLA z systemem 4Matic można kupić już w odmianie 220 (211 600 zł) lub 200 d (216 600 zł), a X1 z xDrive można mieć w wariancie 23i (220 000 zł) lub 20d (ta sama kwota).

Audi Q3 vs BMW X1 vs Mercedes GLA - cena

Skomplikowane, bo wszystkie te auta oferują w standardzie zbliżone wyposażenie i jednocześnie w bazowych odmianach niespecjalnie przypominają auta, które widzieliśmy na zdjęciach reklamowych. Jednocześnie opcje konfiguracyjne są na tyle rozbudowane, że każdy pewnie stworzyłby odrobinę inną konfigurację.

Zakładając jednak konfigurację domyślną, czyli podstawowa jednostka napędowa (i tak wszystkie mają "automat"), zewnętrzny pakiet wizualny (żeby nie było biedy) i jakiś pakiet wyposażenia wewnętrznego, wychodzi mniej więcej tak:

Co dalej chcemy dokładać do tej listy - tu już mamy wolną rękę. Na ile mocno potrzebujemy adaptacyjnych LED-ów czy skórzanej tapicerki - tu już trudno jest uniwersalnie roztrząsać. Do tego dochodzą też różne opcje finansowania i mniej lub bardziej związane z tym opcje rabatowania. Można się też zastanowić, czy wolimy mieć nowy-nowy model, czy jednak stawiamy na coś, bo może już się opatrzyło, ale przynajmniej wiadomo, z czym to się je.

REKLAMA

No i zawsze po takich wyliczeniach można też sobie zadać pytanie, czy na pewno chcemy mieć SUV-a, czy może chcemy mieć jednak o co najmniej rozmiar większe kombi. Za 211 tys. zł bez problemu możemy w końcu myśleć o klasie C, nowym Audi A5 Avant czy BMW 3 Touring.

I tak pewnie na końcu wybierzecie SUV-a.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T13:53:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T21:07:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T17:18:55+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T16:00:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T14:26:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:01:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T15:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Nowe auto za 100 tys. zł. Spokojnie, państwo ci pomoże

Nowe auto za mniej więcej 100 tys. zł, które dodatkowo niekoniecznie jest miejskim mikrusem? Spokojnie, da się coś takiego zrobić, a będzie jeszcze przyjemniej, bo wszyscy się zrzucą na to, żeby nam było wygodniej przy płaceniu.

Nowe auto za 100 tys. zł. Spokojnie, państwo ci pomoże
REKLAMA

Oczywiście to, czy w ogóle powinny być dopłaty do aut elektrycznych, nie podlega najmniejszym dyskusjom (nie powinny), ale skoro są - to dlaczego nie wyciągnąć swoich rąk po te pieniądze. Tym bardziej, że dzięki temu kilka całkiem ciekawych aut może się znaleźć w zasięgu naszego budżetu. O ile wynosi on magiczne "100 tys. zł i może jakieś drobniaki, ale może być też taniej, jeśli się da".

W czym możemy więc wybierać i jak się ma - o ile istnieje - wariant spalinowy do naszego wymarzonego "elektryka"?

REKLAMA

I od razu, żeby nie było niedomówień - pod uwagę bierzemy 30 tys. zł dopłaty, czyli standardową kwotę, jaką dostaniemy przy leasingu, niezależnie od tego, czy jesteśmy osobą prywatną, czy prowadzimy JDG.

Opel Frontera - niby 125 900 zł, ale z dopłatą schodzimy pod kreskę

opel-frontera-2024-67

Przywrócona niedawno do życia Frontera dostępna jest w trzech wersjach - hybrydowej (102 900 zł), mocniejszej hybrydowej (108 200 zł) i elektrycznej (125 900 zł). Interesuje nas oczywiście ta trzecia, czyli teoretycznie najdroższa, ale z dopłatami - najtańsza i to ze sporym zapasem. Co ciekawe, według aktualnego cennika Frontera "z prądem" w promocji kosztuje jeszcze mniej (120 900 zł), więc możemy zejść ostatecznie z ceną do okolic 90 tys. zł, podczas gdy wersje nie-elektryczne promocji się nie doczekały.

Haczyk w przypadku wyboru Frontery z silnikiem elektrycznym jest taki, że lepiej nie pytać o osiągi. Pierwsza setka pojawi się na zegarach po 12,1 s (najwolniej w gamie), natomiast druga setka nie pojawi się absolutnie nigdy, bo maksymalna prędkość wynosi 143 km/h. Z zasięgiem też raczej nie poszalejmy, bo nawet w teoretycznych wartościach wynosi on 305 km. Poza tym to jednak oczywiście ten sam, rozsądny rozmiarowo (4385 mm długości, 2670 mm między osiami) crossover.

Niestety cennik modelu sugeruje, że wersja elektryczna nie może liczyć na jakieś specjalne dodatkowe wyposażenie. Mamy więc czujniki parkowania z tyłu, pakiet systemów asystujących, jednostrefową klimatyzację, wielofunkcyjną kierownicę, elektrycznie sterowane lusterka zewnętrzne, stalowe felgi 16" i reflektory LED.

Z drugiej strony, nie licząc wartości końcowej, Frontera "z prądem" będzie w zakupie o wiele tańsza niż nawet podstawowa wersja spalinowa, więc wychodzi na to, że "EV" jest tutaj po prostu modelem startowym na cennikowej drabince.

Renault 5 - niby 120 900 zł, ale jednak nie

Renault 5 E-Tech Iconic_3

Nie ma chyba zbyt wiele osób, które przejechałyby się nowym Renault 5, po czym uznały, że nie jest to co najmniej "fajne" auto. Z drugiej strony trudno szukać osób, które zachwyciłyby się jego ceną - standardowo przekraczającą 120 tys. zł.

Jeśli jednak odejmiemy od tego 27 tys. zł, dostajemy ok. 90 tys. zł, a to brzmi już dużo lepiej. Oczywiście Renault 5 nie jest wielkim samochodem (3922 mm długości, 2540 mm między osiami), ale jeździ na tyle przyjemnie - i wygląda jeszcze lepiej - że można mu to darować.

Na porywające osiągi i zasięgi niestety nie ma co liczyć. Podstawowy model do setki rozpędzi się w 9 sekund, maksymalnie dokręci do 150 km/h, a na jednym ładowaniu możemy - teoretycznie - przejechać do 300 km. W standardzie na pokładzie znajdziemy natomiast m.in. system multimedialny, światła LED, czujniki parkowania z tyłu, automatyczną klimatyzację, pompę ciepła (!) i 18-calowe... stalowe felgi.

Nie jestem pewien, ile wspólnego miałby taki zakup z rozsądkiem, ale przy jakiejś potrzebie posiadania w domu dodatkowego auta na krótsze podróże - dlaczego nie.

Fiat Grande Panda, ale cena nie grande

fiat-grande-panda-pierwsza-jazda-23

Tak, to też nie jest duże auto (3999 mm długości i 2540 mm między osiami), ale wygląda chociaż trochę SUV-owato, więc może sąsiedzi się nabiorą, że udało nam się w życiu, a my się nabierzemy, że kupiliśmy "dzielny" samochód".

Cennik Grande Pandy jest przy tym skonfigurowany w dość ciekawy sposób. Wersja spalinowa startuje od 80 tys. zł, a kończy się na 97 tys. zł, podczas gdy elektryczna to minimum 110 tys. zł, a maksimum - 125 tys. zł. Tyle tylko, że odmiana elektryczna jest dostępna w "lepszych" wersjach wyposażenia, a po dopłatach kosztuje - odpowiednio - 80 i 95 tys. zł. Czyli stawiając na prąd (i dopłaty) płacimy niewiele więcej (albo mniej - "środkowa" wersja spalinowa jest droższa od elektrycznej po dopłatach i gorzej wyposażona), momentami dostając ciut więcej.

Na co możemy liczyć w kwestii wyposażenia, decydując się na najtańszą wersję elektryczną? W standardzie będą między innymi 3 tylne zagłówki (serio, nie ma ich w podstawowej Grande Pandzie), elektryczne i podgrzewane lusterka zewnętrzne, fotel pasażera z regulacją wysokości, manualną klimatyzację i kilka opcji przypominających nam o tym, że zapłaciliśmy mniej. W tym m.in. kierownicę z tworzywa i podłokietniki w drzwiach bez obicia tworzywem. Taki włoski styl.

BYD Atto 2 - dalej zmieścimy się w setce

byd-atto2-1

Wracamy powyżej 4 m długości (tutaj - 4310 mm długości i 2620 mm między osiami) i tuż poniżej progu 100 tys. zł do zapłacenia. Najtańsza wersja Atto 2, czyli Active, kosztuje bowiem 129 900 zł, więc niecałe 3 tys. ponad ustalony limit jakoś trzeba przeżyć.

Na co możemy liczyć w tym przypadku? Na całkiem sensowne 7,9 s do setki, i tak nieprzydatne w Polsce 160 km/h prędkości maksymalnej, a także na teoretyczne 312 km zasięgu (akumulator 45 kWh). Całkiem przyjemnie prezentuje się też wyposażenie - w standardzie mamy m.in. reflektory LED, 17-calowe felgi aluminiowe, elektryczne regulowane i podgrzewane lusterka, tapicerkę ze skóry wegańskiej, 6 głośników, Android Auto, CarPlay, czujniki parkowania z tyłu, kamerę cofania, pompę ciepła i ładowarkę pokładową 11 kW.

MG4 - kompakt nie musi kosztować 130 tys. zł

mg4-wybrane-16
REKLAMA

Zaskakujące, ale o dziwo całego przeglądu nie zdominowały SUV-y i mamy drugie auto zbliżone do klasycznego kompakta. Zbliżone do klasyków są nawet wymiary, bo długość auta wynosi 4287 mm, a rozstaw osi - 2705 mm. Osiągi? Właściwie najlepsze w całym zestawieniu - silnik elektryczny o maksymalnej mocy 170 KM zapewni nam sprint do setki w 7,6 s, natomiast maksymalną prędkość ograniczono do 160 km/h. Zasięg? Do 350 km - przynajmniej w teorii.

Ile za to zapłacimy? Przy cenie startowej na poziomie 130 900 zł łatwo policzyć, że przekroczymy naszą zakładaną "setkę" 900 zł. Trochę martwi przy tym pokładowa ładowarka o mocy zaledwie 6,6 kW, ale jeśli ktoś ładuje się w inny sposób - może nie ma co dramatyzować. Na pocieszenie zresztą dostaniemy całkiem niezłe wyposażenie standardowe, obejmujące m.in. adaptacyjny tempomat, światła LED, kamerę cofania, tylne czujniki parkowania, wielofunkcyjną kierownicę, CarPlay i Android Auto, bezkluczykowe otwieranie i uruchamianie auta oraz podgrzewane lusterka zewnętrzne.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-10T07:56:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T19:24:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:32:55+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T13:49:52+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T15:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Najtańsze SUV-y w Polsce. Płacisz 70 000 zł i wjeżdżasz w czerwiec na drabinie

Każdy chce teraz jeździć SUV-em albo czymś, co SUV-a przypomina, ale jednocześnie nie chce wydawać zbyt dużo. Jakie są więc najtańsze SUV-y, które można kupić obecnie w Polsce?

Najtańsze SUV-y w Polsce. Płacisz 70 000 zł i wjeżdżasz w czerwiec na drabinie
REKLAMA

Od razu uwaga - jako że szukamy najtańszych aut tego typu, raczej niech nikt nie zakłada, że będą tutaj duże auta, o autach z faktycznymi zdolnościami terenowymi nie wspominając. Ma być po prostu modnie, nowocześnie, może z trochę wyżej zamontowanymi fotelami - żeby było uczucie siedzenia jak na drabinie i spoglądania na wszystko z góry, a czy to ma sens - to już inna sprawa.

REKLAMA

Najtańsze SUV-y w Polsce w maju 2025 r.

Listę 5 najtańszych aut tego typu w tym miesiącu otwiera...

Citroen C3 - 69 900 zł

citroen c3 2024 pierwsza jazda

Kanciastawa sylwetka - jest. Plastiki na nadkolach - są. Próba udawania, że auto jest wyższe i ogólnie większe niż w rzeczywistości - jest. Można się oczywiście spierać, że to z SUV-em ma niewiele wspólnego, ale bez wątpienia celem Citroena było stworzenie czegoś w stylu mini-crossovera (o ile coś takiego istnieje) i jako tako się udało. Do tego udało się zrobić to "na gotowo" za mniej niż 70 000 zł.

Oczywiście auto za takie pieniądze będzie wyposażone dość - delikatnie mówiąc - podstawowo. Pod maską ciężko pracują 3 cylindry (1,2 l pojemności skokowej), a kierowca musi się pewnie trochę namachać 6-biegową przekładnią manualną, zanim - po 10,6 s - zobaczy na "zegarach" pierwszą setkę. Drugiej nigdy nie zobaczy, bo maksymalna prędkość ograniczona jest do 160 km/h.

Poza tym w podstawowej wersji wyposażenia możemy liczyć m.in. na 16-calowe felgi stalowe, materiałową tapicerkę, czujniki parkowania z tyłu, pakiet systemów wspomagających jazdę, multifunkcyjną kierownicę, kierownicę z regulacją na wysokość i głębokość, elektrycznie sterowane lusterka zewnętrzne, składaną kanapę, centralny zamek i Bluetooth. Ach, gdyby ktoś pytał, to to jest ta wersja bez radia i wyświetlacza, korzystajcie sobie ze smartfona (i tak będziecie).

Jeśli natomiast chodzi o wymiary, to C3 nie jest aż takim małym autem, jak mogłoby się wydawać. Długość nadwozia przekracza nieznacznie 4 m (4015 mm), a między osiami znajdzie się 2,54 m. Możliwe, że to właśnie w tej przestrzeni będzie trzeba czasem przewieźć dodatkowe walizki, bo w samym bagażniku zmieści się tylko 310 l gratów.

Czytaj więcej o Citroenie C3:

MG ZS Classic - 79 800 zł

"Poprzednia" wersja MG ZS, kosztująca wprawdzie wyraźnie więcej od pierwszego C3, ale też będąca zdecydowanie większym autem. 4,32 m długości spokojnie pozwala ZS wrzucić do ogólnorynkowego worka "kompaktów", a 448 l bagażnika brzmi naprawdę sensownie jak na tę kategorię.

Na co możemy liczyć poza tym, biorąc pod uwagę najtańsze egzemplarze. Na całkiem spory, bo 1,5-litrowy, wolnossący silnik benzynowy z 4 cylindrami, łączony niestety z 5-biegową przekładnią manualną. Sprint do setki, jak w przypadku wszystkich aut z tego zestawienia, raczej niestety nie poraża - startując od zera, 100 km/h zobaczymy na liczniku po 10,9 s, a drugiej setki - zgadliście - nie zobaczymy nigdy (maksymalnie 175 km/h).

MG ZS Classic może jednak kusić nie tylko rozmiarem, ale i w jakimś stopniu wyposażeniem. Bez dopłaty dostajemy tutaj m.in. wyświetlacz systemu multimedialnego, CarPlay, Android Auto, kamerę cofania i aluminiowe felgi 17".

Czytaj więcej o MG ZS (i Classic):

Fiat Grande Panda - 79 900 zł

Przypadek trochę zbliżony do Citroena C3. Tak, to nie jest SUV jako taki, a Krzysztof, który jeździł tym modelem, twierdzi, że siedzi się w nim tak 50/50 jak w SUV-ie. Ale poza tym, z zewnątrz - wygląda jak SUV/crossover i o to chodzi. Nikt nie pyta, czy to wjedzie w busz, tylko czy ma wystarczająco dużo plastiku na nadkolach i czy fajnie wygląda.

Grande Panda ma przy tym jedną dużą zaletę i jeden problem. Z jednej strony - wymiary ma zbliżone do C3 (o 1 milimetr mniej niż 4 m) i jest od niego trochę mocniejsza (110 KM) i szybsza (10 s do setki), a do tego nie trzeba ręcznie zmieniać biegów, bo miękka hybryda w tym modelu łączona jest wyłącznie z "automatem". Z drugiej strony - jest też od C3 wyraźnie droższa i to do tego stopnia, że zahacza już trochę o pewniaka z tego zestawienia.

Ale o tym za chwilę.

Czytaj więcej o Grande Panda:

Citroen C3 Aircross - 82 800 zł

Drugi Citroen w tym zestawieniu i od razu dobra informacja - tak, to auto jest całkiem spore, zbliżając się do 4,4 m (zabrakło 5 mm). Jest nawet opcja - choć nie w podstawowej wersji - żeby mieć w bagażniku 2 dodatkowe miejsca siedzące.

Co poza tym trzeba wiedzieć o C3 Aircross, poza tym, że w końcu zaczyna to jako tako przypominać SUV-a (ok, MG ZS też)? W bagażniku zmieścimy tu 460 l, do setki - korzystając z silnika 1.2 100 KM (3 cylindry) - rozpędzimy się w 12,5 s, a na liście wyposażenia standardowego znajdziemy między innymi 16-calowe felgi stalowe, stację dokującą do smartfona, tylne czujniki parkowania, manualną klimatyzację, tempomat i... przednie szyby regulowane elektrycznie. Tak, elektrycznie sterowane szyby z tyłu wymagają dopłaty.

Więcej o Citroenie C3:

Co prowadzi nas do wspomnianego pewniaka, czyli...

Dacia Duster - 82 800 zł

dacia duster wersje

Nie oszukujmy się, wszyscy weszli tutaj tylko po to, żeby upewnić się, że dobrze wybrali, decydując się na Dustera albo zostawiając go w ścisłej czołówce aut do kupienia. Oczywiście Mikołaj może was przekonywać, że Citroen ma więcej miejsca z tyłu i bardziej komfortowe zawieszenie, ale jednego nie można Dusterowi odmówić - on faktycznie wygląda jak SUV, jako właściwie jedyne auto z tej krótkiej (i taniej) listy.

Co poza tym może przemawiać na korzyść Dacii, pomijając prawdopodobnie minimalną utratę wartości? Silnik może i jest anemiczny (1 litr pojemności skokowej, 3 cylindry, 100 KM), ale przynajmniej dostaniemy go od razu z fabryczną instalacją LPG. Sprint do setki zajmuje aż 14 sekund, ale jeśli przełączymy się na gaz, to uda się to zrobić w 13,2 s, więc będzie nie tylko taniej, ale i szybciej.

Poza tym wyposażenie raczej nie imponuje. Tylne szyby i tutaj otwieramy korbkami, kierownicę obszyto skórą ekologiczną, podłokietnika brak, ale są za to czujniki parkowania z tyłu i klimatyzacja - aczkolwiek manualna. Z drugiej strony - również i tutaj dostajemy kawał wozu (4,34 m), za pieniądze, za które trudno dzisiaj kupić coś sensownego. Oczywiście do momentu, kiedy nie zaczniemy sięgać po wyższe wersje wyposażenia i inne jednostki napędowe - wtedy i tutaj zrobi się naprawdę drogo.

REKLAMA

Więcej o Dacii Duster:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-26T18:04:19+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T17:52:38+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T14:07:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T12:31:46+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T07:54:35+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T11:00:16+02:00
Aktualizacja: 2025-05-24T09:06:26+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T18:19:23+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T16:37:08+02:00
REKLAMA
REKLAMA