REKLAMA

Stellantis zrobi prawdziwą rurę wydechową w samochodach elektrycznych. Proszę się nie śmiać

Wydech w samochodach elektrycznych nie jest nowym pomysłem, ale czegoś takiego jeszcze nie widzieliście. Ten wydech to nie imitacja, nie robi "brum", ale za to może uratować wam życie.

Exhaust Stellantis cover
REKLAMA

Do tej pory producenci samochodów elektrycznych skupiali się głównie na imitacjach dźwięku, proponując rozwiązania przypominające klasyczny układ wydechowy silnika spalinowego. Na przykład Hyundai w modelu Ioniq 5 N stworzył samochód brzmiący i zmieniający biegi jak spalinowy. Z kolei Dodge wymyślił dla swojego „elektrycznego muscle cara” Chargera Daytona system o nazwie Fratzonic, który generuje dźwięki przypominające pracę silnika V8 – zarówno w kabinie, jak i na zewnątrz. Teraz przyszedł czas na prawdziwy układ wydechowy w samochodzie elektrycznym. Projekt ten został zgłoszony przez Stellantis do amerykańskiego urzędu patentowego i ma znaleźć zastosowanie w nowym elektrycznym Dodge’u Daytona. Pewnie zastanawiacie się: po co?

REKLAMA

Rura wydechowa w samochodzie elektrycznym?

Jej zadaniem będzie zwiększenie bezpieczeństwa. Jak? Układ ten ma służyć do odprowadzania mieszanki gorących gazów, ale nie spalin. Chodzi o to, że gdy bateria ulega poważnej awarii (np. uszkodzeniu mechanicznemu, działaniu ognia, przeładowaniu itp.), może dojść do chemicznej reakcji łańcuchowej, przypominającej mały wybuch. W jej wyniku bateria może uwolnić mieszankę łatwopalnych gazów, takich jak wodór, propan i inne. Ta mieszanka gazów miałaby być odprowadzana na zewnątrz, aby uniknąć samozapłonu. Dobrze wiemy, co dzieje się z pojazdami, gdy nie uda się opanować reakcji chemicznych w akumulatorze. Samochód musi długo pozostawać pod kontrolą, może dojść do ponownego zapłonu.

Pewnie zapaliła się wam w głowie lampka: co to znaczy, że do atmosfery będą wydalane chmury toksycznych gazów? Stellantis pomyślał również o tym. Patent koncernu przewiduje wykorzystanie procesów oczyszczania, które chemicznie zneutralizują gazy, zanim wydostaną się na zewnątrz. To trochę jak katalizator w samochodach spalinowych, tyle że zamiast spalin, zajmuje się gazami uwalnianymi przez uszkodzone ogniwa baterii.

Czy wydech w samochodzie elektrycznym ma sens?

Samochody elektryczne są coraz lepsze, a ich zestawy akumulatorów coraz bezpieczniejsze. Należy się spodziewać, że spektakularnych pożarów z ich udziałem będzie coraz mniej, ale ryzyko nadal istnieje. Patent Stellantis pozwoli je ograniczyć i wpłynąć na bezpieczeństwo użytkowania samochodów z napędem akumulatorowym. Obawiam się jednak, że ten skomplikowany system może znacząco wpłynąć na cenę oraz masę własną pojazdu.

Czytaj więcej:

Poza tym układ nie będzie pełnił żadnej funkcji podczas prawidłowego działania – podobnie jak gaśnica. I tak samo jak w przypadku czerwonej butli z ładunkiem gaśniczym, istnieje ryzyko, że nieużywany przez długi czas system nie zadziała w sytuacji awaryjnej. A stąd już prosta droga do konieczności okresowej homologacji „chemicznego wydechu”. Z drugiej strony, poduszek powietrznych nie trzeba homologować, ale gdy okaże się, że któraś nie zadziała, robi się kampanię na ich wymianę w setkach tysięcy egzemplarzy. Takie są motoryzacyjne realia.

Źródło: Green Car Reports
Fot. Stellantis

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA