Europa: umieramy, zmniejszmy emisję spalin. Europejczycy: momencik, tylko nakupimy sobie SUV-ów
Nie mogę się zdecydować, czy rozdźwięk między politycznymi celami a gustami klientów jest zabawny, czy tragiczny. Sprzedaż SUV-ów w Europie sięgnęła 51 proc. udziału w rynku.
Europa i Europejczycy, to chyba dwa różne byty. Europa chce za wszelką cenę ograniczyć emisję dwutlenku węgla i walczyć z emisją spalin w miastach. Jej celem jest jak najmniejsza emisja z rur wydechowych. Tymczasem Europejczycy rozsmakowali się w samochodach, które niskie spalanie mają w czwartej kategorii odśnieżania. Jeśli do tej pory kochali SUV-y, to teraz się z nimi pobrali i mają wspólne dzieci.
SUV-y, nasza miłość:
Sprzedaż SUV-ów w Europie
Sprzedaż SUV-ów w Europie sięgnęła 51 proc. udziału w rynku. SUV-y i crossovery mają już ponad połowę sprzedaży. W stosunku do poprzedniego roku zanotowały 19 proc. wzrost. Nie rzuciliśmy jednak strasznie na najtańsze suviki, SUV-y premium zanotowały 31 proc. wzrost. Na bogato jest. Dorzućmy do tego jeszcze wynik Tesli Model Y, który zaliczył 85 proc. skok sprzedaży i już widać, co tak rozochociło europejskich klientów. Reszta typów nadwozia (a są inne jeszcze?) nie uskrobała nawet identycznego wyniku. Można jeść z podłogi, bo jest tu porządnie pozamiatane.
Model Y Tesli jest numerem jeden w tabelce sprzedaży. Ludzie mówią, że to SUV, pozostaje mi wierzyć. Toczył bój z Dacią Sandero, która jest modnym crossoverem. Chyba można tak napisać, że jest modna, skoro prawie została najchętniej kupowanym autem w Europie? Na trzeciej pozycji jest Volkswagen T-Roc, nie muszę pisać mówić, jaki ma typ nadwozia. W pierwszej dziesiątce sprzedaży popularność rozkłada się pół na pół, czyli pięć SUV-ów i pięć z reszty świata. Gdy weźmie się pod uwagę liczbę sprzedanych sztuk, SUV-y i crossovery mają w pierwszej dziesiątce nawet 60 proc. udział (sam to policzyłem, duma).
Czy to źle, że kupujemy SUV-y?
Nie dziwię się ludziom, którzy je kupują. Wygodniej się do nich wsiada i ma się poczucie górowania nad otoczeniem, trudniej też uszkodzić zderzak o wysoki krawężnik. Nie da się jednak ukryć, że ten rodzaj nadwozia nie sprzyja niskiemu zużyciu paliwa, co do zasady. Są hybrydy mało palące, oczywiście, ale w czołówce sprzedaży nie zgromadziły się tłumnie.
Przepisy są tak skonstruowane, że producentom opłaca się produkować te samochody i nie doznają żadnej finansowej przykrości z powodu ich zużycia paliwa. Sprzedadzą trochę samochodów elektrycznych, jeszcze trochę hybryd typu plug-in i bilans dwutlenku węgla na papierze wyjdzie w porządku. Skoro na papierze wszystko się zgadza, to w ogóle nie ma się czym martwić, a już na pewno nie tym, że wszelkie wysiłki, by ograniczyć emisję z rur wydechowych, stoją w sprzeczności z gustami klientów. Stanowczo studiowałbym tabelkę porównującą zużycie paliwa w czołówce rankingu sprzedaży w kolejnych latach. Na pewno najchętniej kupowane modele emitują coraz mniej. Prawda? Przynajmniej na papierze może tak być.