REKLAMA

Europejczycy na potęgę kupują auta amerykańskie i chińskie. Chyba ich prąd poraził

W pierwszej piątce sprzedaży samochodów elektrycznych w Europie w roku 2023 znalazły się dwa samochody rodem z USA i jeden produkcji chińskiej. Honor producentów europejskich ratuje tylko grupa Volkswagena.

Europejczycy na potęgę kupują auta amerykańskie i chińskie. Chyba ich prąd poraził
REKLAMA
REKLAMA

Powiedzieć, że producenci europejscy przespali moment elektryfikacji, to nic nie powiedzieć. Jak inaczej skomentować to, że w całym roku 2023 dwa najlepiej sprzedające się samochody elektryczne to produkty firmy amerykańskiej, a ten, który zanotował największy wzrost, przypływa do nas z Chin?

Na początek pokażę Wam tę tabelkę, a potem ją skomentuję

Łączny udział rynkowy aut elektrycznych w Europie w 2023 r. to 14,6 proc.

Pierwszym problemem jest dysproporcja. Dwa pierwsze miejsca razem wzięte to łącznie tyle samochodów ile miejsca 3., 4., 5., 6. i 7. zebrane. Oczywiście jest to dysproporcja w szalony sposób faworyzująca Teslę. Najwyraźniej klientom nie przeszkadza, że Model 3 jest po pierwsze już trochę stary, po drugie – jest niepraktycznym sedanem. Dlaczego to jest problem? Dlatego, że za sprawą tej statystyki widać jaki jest profil klienta kupującego auto elektryczne. On nie chce po prostu samochodu na prąd, chce Teslę, bo jest fanem nowinek technicznych, być może śledzi Elona Muska na X, albo siedzi na grupie „Kierowcy samochodów elektrycznych w Polsce” i poucza innych, że źle korzystają z ładowarek. To wskazuje, że zakup samochodu elektrycznego nadal jest manifestacją inności, a nie oczywistym wyborem i że masowe przejście tzw. zwykłej klienteli ze spalin na prąd jest nadal daleko.

tesla model 3 lifting

Problemem też są zbyt niskie ceny Tesli

Inni producenci twierdzą, że z czymś takim nie są w stanie konkurować. Jestem gotów postawić pięć euro na to, że bezczelnie kłamią i po prostu rękami i nogami bronią się przed obniżeniem swojej marży choćby o pół punktu procentowego. Jaka by jednak nie była prawda – Tesla wygrywa stosunkiem praktyczności do ceny.

I podobnie rzecz przedstawia się z prawdziwym przebojem roku 2023 w Europie: MG4. Samochód marki powszechnie nieznanej wskoczył znikąd na czwarte miejsce całorocznej listy bestsellerów z imponującym wzrostem o 874 proc. w ujęciu „rok do roku”. Oczywiście taki przyrost procentowy było łatwo uzyskać, startując z prawie niczego, ale i tak czwarte miejsce chińskiego producenta może sprawiać, że wytwórcom europejskim robi się nieco zimno (mimo rekordowo ciepłego lutego).

MG4 ma zadatki, by wskoczyć jeszcze wyżej. Wygląda dobrze, ceny są umiarkowane, w teście byłem nim nawet momentami zachwycony, a przynajmniej zadowolony – mimo tego, że testowałem wersję podstawową bez kamery cofania. Pokazuje to też kolejny problem: niską wierność klientów w Europie. Zobaczyli produkt w dobrej cenie, akceptowalnej jakości i odpowiadający im parametrami, więc go kupują. Oczywiście efekt świeżości nie jest tu bez znaczenia, ale wcześniej kilka marek liczących na ten efekt już się pośliznęło (Tata, Ssangyong).

A dalej jest już w miarę normalnie – na kolejnych miejscach dominują samochody europejskie

Różnice zaś w liczbie sprzedanych aut okazują się niewielkie. Nie rozczarowuje Fiat, któremu jako jedynemu udało się osiągnąć spadek sprzedaży powyżej jednego procenta. Wprawdzie elektryczna pięćsetka straciła tylko trzy procent w stosunku do 2022, jednak przy obecnym nacisku na elektryfikację, każdy wynik nie będący wzrostem, i to dwucyfrowym, to okrutna porażka.

Pewnym zaskoczeniem dla mnie jest wysoka pozycja Dacii Spring. Samochód prymitywny, nie ukrywajmy, bliski raczej czterokołowcowi typu Aixam czy Ligier – walczy chyba tylko niską ceną. Stawiam, że odsetek klientów prywatnych kupujących Springa jest niski i auta trafiają do jakichś flot lub wypożyczalni.

REKLAMA

Mój wniosek na koniec

Producenci europejscy są w trudnej sytuacji. Przez lata byli z siebie bardzo zadowoleni, uznając że nikt im nie zagrozi. Problem polega na tym, że zagrożenie na rynku przychodzi niezauważalnie i ci, którzy powinni byli dostrzec je lata temu, widzą je jako ostatni, gdy już jest za późno. Moim zdaniem nie ma szans, żeby w 2024 r. najpopularniejszym elektrycznym samochodem w Europie było cokolwiek europejskiego. No chyba, że Komisja Europejska przyjmie jakieś nowe, restrykcyjne przepisy. A to przecież uwielbiają robić.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA