REKLAMA

Diagności mogą zyskać nowy sprzęt. Będzie postrachem bywalców parkingów pod marketami

Jeśli najnowsza propozycja Rzecznika Praw Obywatelskich wejdzie w życie, pozytywny wynik badania technicznego może dla wielu kierowców pozostawać jedynie w sferze marzeń. Inni odetchną z ulgą.

sonometr badanie techniczne
REKLAMA

„Jakim cudem ten samochód w ogóle jest dopuszczony do ruchu?!!” - tego typu komentarz przeciętny mieszkaniec dużego miasta wygłasza dość regularnie, a liczba wykrzykników nie jest przypadkowa. Powodem są auta, które mają potwornie głośne wydechy. Stańcie przy ruchliwej ulicy i policzcie do stu. Na pewno w tym czasie minie was co najmniej jeden wóz, który hałasuje tak, że przestaniecie słyszeć własne myśli.

REKLAMA

Czasami to kwestia usterki, ale nie zawsze

Układ wydechowy „lubi” korodować, a dziury i inne nieszczelności mogą powodować zwiększenie poziomu hałasu. Zwykle zbyt głośny dźwięk nie jest jednak wynikiem awarii. Nie spotkamy wielu aut, które przekraczają dopuszczalny poziom decybeli, bo akurat jadą do zakładu zajmującego się tłumikami. Zazwyczaj to kwestia tuningu. W dudnieniu i burczeniu przodują kierowcy, którzy potem spotykają się na parkingach pod marketami na zlotach ze słowem "illegal" w nazwie i zajmują się tam kiwaniem głowami, słuchając o problemach ze zużyciem oleju i rozregulowaniu instalacji gazowej w Oplu.

Wygląda, jakby było głośne.

Grupa kierowców, którzy uważają, że zrobienie hałasu na drodze sprawi, że będą fajniejsi od innych, nadal jest, niestety, liczna. Trudno mi pojąć, jak wygląda tok myślowy osoby, która montuje do swojego samochodu bardzo głośny wydech. Jazda staje się przecież nieznośna, nie da się rozmawiać, a ból głowy pojawia się jakieś dwie sekundy po ruszeniu spod domu. Ale posiadacze hałaśliwych aut najwyraźniej myślą, że po przejeździe z domu do pracy stają się bohaterami masowej wyobraźni. „Bożenko, słyszałaś, jak pięknie brzmi ten Golf?” - tak mówią do siebie panie stojące na przystanku. „Jego kierowca musi być strasznie męski! Chcę iść z nim na kolację ze śniadaniem!” - myśli sklepowa. „No, no, chciałbym być takim fajnym gościem, jak on” - mówi pod nosem kierowca cichego SUV-a. Tak właśnie jest, nie zmyślam.

Co można zrobić ze zbyt głośnymi samochodami?

Zanieczyszczenie hałasem szkodzi zdrowiu, budzi dzieci i straszy zwierzęta. Teoretycznie, samochód ze zbyt gadatliwym wydechem może zostać zatrzymany przez policję, która zmierzy głośność sonometrem, czyli specjalnym przyrządem do mierzenia hałasu. W praktyce, szanse na kontrolę i na trafienie na odpowiednio wyposażony patrol, są nikłe. Jak widać, to znaczy - jak słychać.

Rzecznik Praw Obywatelskich ma jednak w tej sprawie pewien pomysł. Do jego biura wpłynęła skarga od obywatela, który zgłosił, że podczas badań technicznych diagności nie mają możliwości zbadania, jak głośne jest auto.

Jak obecnie bada się głośność auta?

Erhard Schnell Opel Calibra historia
Calibry kiedyś były ciche.

Właściwa odpowiedź brzmi: „nijak”. Obecnie obowiązkiem diagnosty jest skontrolowanie, czy układ wydechowy samochodu jest w dobrym stanie - czyli czy nie ma dziur czy innych nieszczelności. Nie musi on jednak badać głośności.

Same przepisy dotyczące norm hałasu też są dość zagmatwane. Rozporządzenie w sprawie warunków technicznych pojazdów zakłada, że hałas emitowany przez samochód podczas postoju nie może być wyższy o więcej niż 5 dB „głośności ustalonej w trakcie badań homologacyjnych”. Jeśli takich badań dany model nie przechodził, normy to 93 dB dla aut benzynowych i 95 dB dla diesli. To oznacza, że normy hałasu bywają zróżnicowane w zależności od wyniku w czasie badań oraz od typu zapłonu (iskrowy czy samoczynny). „Diagnosta musi zatem uwzględniać różny poziom dopuszczalnego hałasu dla poszczególnych typów samochodów. Trudno przyjąć założenie, że może on ustalić w ten sposób, czy dany pojazd wytwarza hałas, którego poziom przekracza normy hałasu” - pisze na swojej stronie Rzecznik Praw Obywatelskich.

Co może się zmienić?

Jakie są pomysły RPO? Po pierwsze - wyposażamy diagnostów w sonometry. Głośność ma być badana na przeglądach (zapewne wkrótce droższych niż dziś). Po drugie - przepisy w kwestii norm hałasu należy uprościć. Co to oznacza? Być może najbardziej ryczące, dudniące i wyjące wozy nie będą mogły się legalnie poruszać po drogach. Byłoby miło.

REKLAMA

PS Wcale nie jestem przeciwnikiem „ładnie brzmiących” samochodów. Ale hałas irytuje tak samo, niezależnie od tego, czy auto ma cztery, czy osiem cylindrów. Po prostu nie powinno być za głośne. Zostawcie te wydechy w spokoju.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA