Seat Alhambra i VW Sharan znikną z rynku. Czy da się jeszcze kupić nowe egzemplarze?
Co prawda sprzedaż tego vana wzrosła w zeszłym roku o 6,3 proc, ale to za mało, by utrzymać go przy życiu. Alhambra będzie wytwarzana tylko do końca roku… choć teraz i tak produkcję wstrzymano.
Bardzo lubię Seata Alhambrę. Pamiętam, że kiedyś robiliśmy na Autoblogu porównanie tego modelu z nowym Tarraco. Oba wozy były siedmioosobowe. Owszem, SUV może i wygląda modnie i ma lepszy zestaw multimedialny, ale w kwestii praktyczności i przydatności dla rodziny, van wygrywa już na starcie.
Oprócz tego, że to przestronne auto, przyjemnie się nim jeździ. Mam znajomego, który co roku pokonuje swoją Alhambrą kilkadziesiąt tysięcy kilometrów po całej Europie, z czego większość z ogromną przyczepą kempingową na haku. Jest bardzo zadowolony i nie ma pojęcia, na co mógłby zmienić swoją Alhambrę, żeby było równie dobre, ale nie kosztowało cztery razy tyle.
Niestety, nowszej już nie kupi.
O tym, że pozostająca w produkcji od 10 lat Alhambra nie doczeka się bezpośredniego następcy, wiadomo już od pewnego czasu. Seat chce, by uznać za niego Tarraco… ale wiecie, jak jest. To trochę nie to samo. Nie ma przesuwanych drzwi i tak dalej.
Teraz okazuje się, że dni tego vana są policzone. Obecnie produkcja jest wstrzymana w związku z koronawirusem. Nawet jeśli uda się ją wznowić (a nie postawiłbym na to pieniędzy), według magazynu Autocar potrwa co najwyżej do końca tego roku. Potem – adios, Alhambra!
Jeśli chcecie kupić taki wóz, lepiej się pospieszyć.
Nie liczyłbym już raczej na złożenie zamówienia do produkcji. Lepiej wybierać spośród tego, co już jest. Na stronach dealerów Seata są pokazane Alhambry znajdujące się na stocku, czyli na placu dealerskim, teoretycznie dostępne „od ręki”.
Nie jest ich dużo – łącznie to zaledwie siedem aut w całej Polsce, z czego trzy są fabrycznie nowe, a cztery demonstracyjne, z małym przebiegiem. Chyba że dealerzy kryją coś jeszcze u siebie i nie chwalą się tym w internecie. Ale to ich strata.
Najtańszy egzemplarz kosztuje 129 500 zł.
To nowy samochód z manualną skrzynią i z silnikiem 1.4 TSI o mocy 150 KM. Na papierze, jego osiągi są przyzwoite (setka w 9,9 s), ale w prawdziwym życiu, niespecjalnie miałbym ochotę na jeżdżenie takim wozem załadowanym siedmioma osobami i ich bagażem, np. po górskiej drodze. Przewiduję dużo machania biegami i sporo tankowania.
Lepiej postawić na diesla. Najtańszy kosztuje 149 900 zł. Ma 150 KM, ręczną skrzynię i 2400 km przebiegu. Wersja 177 KM z DSG kosztuje od 155 000 zł (auto nowe) do 170 000 zł (3000 km przebiegu, ale za to bogate wyposażenie i 4x4).
Jeśli nie Alhambra, to może Sharan?
Van Volkswagena jest (nie)produkowany w tej samej fabryce, więc zapewne też za chwilę skończy karierę. W przypadku egzemplarzy dostępnych od ręki, wybór jest nieco większy. Na Otomoto wystawiono 32 sztuki fabrycznie nowych Sharanów. Ceny: od 137 000 zł za 1.4 TSI, po 213 000 zł za najmocniejszego diesla z DSG i z napędem na cztery koła.
Gdy Sharana i Alhambry już nie będzie…
…rynek rodzinnych samochodów z przesuwanymi drzwiami drastycznie się skurczy. Zostanie właściwie tylko Chrysler Pacifica, którego oferują w Polsce niezależni importerzy. Taki wóz ma gwarancję i da się go serwisować w Europie, ale jest droższy od Seata i Volkswagena. Ewentualnie trzeba będzie się zwrócić w stronę kombivanów albo aut osobowo-użytkowych, w stylu Volkswagena Multivana. Ale nie każdy chce jeździć wozem z dostawczym rodowodem.
Niestety, vany też mało kto kupował, bo gdyby było inaczej, pewnie oglądalibyśmy właśnie następcę modeli wymienionych w artykule (będzie, ale nie dla Europy). Wzrost sprzedaży o 6,3 proc. nie wystarczy, bo pewnie Seata zamawiają teraz ci, którzy koniecznie chcą zdążyć przed końcem produkcji. Jak to się mówi, rynek zweryfikował. Szkoda, ale skoro sam żadnego nie kupiłem, to średnio mam prawo do narzekania.