Volkswagen Viloran: to powinien być nowy Sharan w Europie, ale nie będzie
Podczas salonu samochodowego w Guangzhou (dlaczego nas tam nie ma?) właśnie pokazano następcę Sharana: model Viloran. Tak, nie kupimy go w Europie. A po co to komu? A dlaczego?
Volkswagen ostatnio nazywa swoje samochody jak lekarstwa. Czy wziąłeś dziś Viloran? – można byłoby zapytać kogoś, kto skarży się na problemy z brakiem przestrzeni na nogi. Viloran jest oczywiście następcą Sharana, ale zarazem różni się od niego tak znacząco, że wprowadzenie zupełnie nowej nazwy ma pełne uzasadnienie.
Przede wszystkim jest dużo dłuższy
Ma aż 530 cm długości. To już poziom amerykańskich minivanów w rodzaju Chryslera Pacifica czy Toyoty Sienny. Nie, to nawet więcej – o jeszcze kilkanaście centymetrów. 5,30 – tyle mają mikrobusy w rodzaju VW Caravelle, a nie minivany. Nawet mnie z trudem przez klawiaturę przechodzi nazywanie Vilorana minivanem. Najwyraźniej w Chinach nie brakuje miejsca.
Drzwi przesuwne z boku też wyglądają na rekordowo długie i ciężkie. Z pewnością będą odsuwać się i zasuwać elektrycznie, żeby nikt nie musiał wykonywać plebejskiego „zamachu” potrzebnego, żeby zamknąć coś tak ogromnego. Rozstaw osi to aż 318 cm, co oznacza, że zabrakłoby tylko 4 cm, żeby między osiami Vilorana zmieścić Cinquecento.
Ale tak serio, to nie będzie typowe auto rodzinne
Zdjęcie wnętrza, a dokładniej drugiego rzędu siedzeń wyjaśnia wszystko. Wręcz można byłoby zacytować nieistniejącego oficjela VW z Chin, który pewnie powiedziałby coś w rodzaju „nowy Viloran to luksusowa limuzyna, przeznaczona dla najbardziej wymagających klientów, którzy oczekują bezkompromisowo komfortowego wnętrza, a zarazem nie chcieliby być widziani w czarnym sedanie”. Dwa osobne, skórzane fotele, wyglądające na w pełni regulowane, podgrzewane i masujące, zdradzają że w Viloranie raczej nie będą siedzieć dzieci w drodze na rodzinny piknik. Na razie zapowiedziano, że oprócz wersji 6-osobowej typu executive będzie też siedmioosobowa, ale nie pokazano jej zdjęć. Być może zatem powstanie Viloran w odmianie celującej bardziej w prywatnych klientów mających co najmniej trójkę dzieci – tyle że w Chinach tak wielodzietne rodziny należą do wielkiej rzadkości.
2.0 TSI i DSG
220 KM – tyle ma rozwijać jedyny w gamie Vilorana silnik 2.0 TSI łączony z siedmiobiegowym DSG. Konfiguracja „turbobenzyna i automat” jest obecnie obowiązkowa na rynku chińskim. Silniki wolnossące są dostępne już tylko w najtańszych autach i coraz częściej wypadają z oferty na rzecz wersji elektrycznych. Viloran na chińskim rynku będzie konkurował głównie z Buickiem GL8 i Hondą Odyssey. Oraz w pewnym sensie z Lexusem LM.
Mam taką refleksję: wszystkie te tanie i wielkie modele VW, jak Atlas/Teramont, Atlas Coupe czy Viloran to wozy, które wyznaczają granicę między wschodem a zachodem. Atlas dobrze sprzedaje się w Rosji, bez wątpienia świetnie też szedłby w Polsce. Duży – tani – znaczek VW. Już za zachodnią granicą Polski mało kto by na to spojrzał, dzięki czemu wiemy dokładnie, gdzie ta granica między wschodem a zachodem przebiega. Podobnie byłoby pewnie z Viloranem, ale o tym się z pewnością nie przekonamy.