REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Dziś pierwszy dzień walki z tanimi chińskimi samochodami. Podpowiem, kto przegra. Ty

5 lipca to może być ważna data w historii europejskiej motoryzacji. To dzień, w którym Europa powiedziała Chinom, żeby już przestały być Chinami i nie były takie tanie. Ruszają cła na chińskie samochody elektryczne.

05.07.2024
11:33
Dziś pierwszy dzień walki z tanimi chińskimi samochodami. Podpowiem, kto przegra. Ty
REKLAMA

Nie wiem, czy czujecie ten wiatr na twarzy, ale to jest wiatr nadchodzących zmian. Może zaraz ucichnie i nic się nie wydarzy, ale trochę się w motoryzacji dzieje. Dzisiejszy start obowiązywania podwyższonych ceł na chińskie samochody elektryczne to nie wszystko.

REKLAMA

5 lipca — dzień europejskiej motoryzacyjnej niepodległości

Można byłoby ustanowić taki dzień, dzień motoryzacyjnej niepodległości i niezależności od Chin. Problem jest taki, że się to nie wydarzy. Prowadzenie interesów zostanie trochę utrudnione. Może trochę odetchną niektórzy producenci, którym tania konkurencja za bardzo psuła szyki.

Od dziś obowiązują tymczasowe cła wyrównawcze na sprowadzane do Europy samochody elektryczne z Chin. Jest to wynik wciąż trwającego śledztwa Komisji Europejskiej, które ma na celu wyjaśnić, jak bardzo chińskie władze pomagały swoim producentom, przez co znaleźli się w uprzywilejowanej pozycji w Europie. Dzięki subsydiom dają tu niskie ceny, a tak nie wolno.

Wysokość stawek celnych uzależniono od woli współpracy. Więc idąc do salonu i patrząc na cennik, możesz już nie negocjować rabatu, tylko powiedz sprzedawcy: zeznaj coś na papier. Oto cła nałożone na wybranych producentów.

  • BYD 17,4 proc.
  • Geely 19,9 proc.
  • SAIC 37,6 proc.

Pozostali producenci, którzy współpracowali, dostaną 20,8 proc. Tesla może dostać swoją indywidualną stawkę, jak złoży wniosek. Tesla ma jedną ze swoich fabryk w Chinach. Cła będą obowiązywać na razie przez 4 miesiące, bo wtedy ma zakończyć się śledztwo. Potem ma zapaść decyzja ustalająca cło na 5 lat. Nie wierzę, że naprawdę wykoszą chińską produkcję. Powiązania między firmami są zbyt duże. Ale w cennikach mogą namieszać i zepsuć klientów plany zakupowe.

Chiński bazarek:

Ten wiatr sprawi, że nie będzie łatwo o tanie elektryczne samochody. Nie będzie napływać tania konkurencja, to nie będzie motywacji, by oferować dorównujące im ceny. No trudno. Nie ma się co martwić.

Zakazu sprzedaży aut spalinowych może nie być

W europejskiej polityce pojawia się taka tendencja, żeby negować. W zasadzie wszystko. Że istnieje globalne ocieplenie, że rasizm to coś złego i tym podobne. Nie ma się co więc dziwić temu, że politycy czują potrzebę, żeby się dostosować. Jeśli jakiś trend zyskuje poparcie, to trzeba na nim jechać.

Lider Europejskiej Partii Ludowej, czyli największej grupy parlamentarnej w Parlamencie Europejskim, zapowiedział osłabienie planu na wycofanie ze sprzedaży w 2035 r. samochodów spalinowych. A że jest to dość zero-jedynkowa decyzja, albo jest zakaz, albo go nie ma, to oznacza, że chcą się z tego wycofać.

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się niedawno, a EPL zwiększył swą liczbę europosłów (z różnych krajów). Mają więc 5 lat na realizację swojej wizji. Zakłada ona:

rewizję przepisów dotyczących redukcji emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dostawczych, aby umożliwić stosowanie alternatywnych paliw bezemisyjnych po 2035 roku

Tak donosi Reuters. Nie wiadomo, co to dokładnie znaczy. Chcą nową technologię zasilania silników spalinowych opracować. Można zgadywać, że chodzi o paliwa syntetyczne. Szaremu człowiekowi to nic nie da, bo paliwo syntetyczne nie będzie go stać.

Jeśli komuś się to nie podoba, to go pocieszę. Unia Europejska nie do końca polega na demokracji parlamentarnej. Rzeczywiste kierunki w polityce wyznacza Komisja Europejska i najsilniejsze kraje członkowskie. Komisja z zakazu sprzedaży aut spalinowych w 2035 r. się nie wycofuje. Zgodziła się za to, na coś zupełnie innego.

KPO bez podatku od aut spalinowych

W Krajowym Planie Odbudowy dla Polski były dwa niepokojące kierowców zapisy. Wpisano tam zobowiązanie do ustanowienia dwóch podatków. Jeden miał dotyczyć rejestracji samochodów, drugi stanowić opłatę roczną. Oba powiązane z poziomem emisji spalin. Okazuje się, że ich nie będzie.

Nowy rząd przekonał Komisję Europejską, że lepiej jest dać pieniądze niż zabierać. Zamiast podatków będzie olbrzymi program dotacji do zakupu samochodów elektrycznych.

Polacy się ucieszą, ale system trochę się wali.

Do marchewki musi być kij

Nie da się wprowadzić zmian, których ludzie masowo nie wyczekują, bez kija i marchewki. Obecnie producenci aut muszą sprzedawać coraz więcej elektrycznych i zelektryfikowanych samochodów. Inaczej będą płacić duże kary. Nadchodzący zakaz rejestracji sprzedaży samochodów spalinowych w tym pomaga. Lepiej się wcześniej przerzucić na elektryczne i mieć spokój. Pomagają też strefy czystego transportu, utrudniające wjazd starszym samochodom i podobne działania tego typu.

REKLAMA

Jest też marchewka, czyli rządowe dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych. Kij zniechęca do posiadania starego spalinowego samochodu, marchewka zachęca do zakupu elektrycznego pojazdu. Teraz kij powoli znika. W Europie największe ugrupowanie chce go osłabić. W Polsce rząd wystraszył się wprowadzania nowych podatków. Sama marchewka może nie wystarczyć do zmiany europejskiej floty na elektryczne samochody. Szczególnie że dzięki walce z chińskimi samochody, tańsze się nie zrobią.

5 lipca może nie zostać dniem motoryzacyjnej niepodległości, tylko dniem, w którym zapomnimy o tanich samochodach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA