Nowy Rolls-Royce Ghost odrzuca nadmiar i przepych. Ale nadal ma 6,75-litrowe V12
Rolls-Royce zbudował nową generację modelu Ghost z myślą o swoich zmieniających się klientach, którzy są coraz młodsi i coraz skromniejsi. Prawda, że to widać?
Ghost jest najtańszym (nie mylić z tanim) modelem Rollsa, który trafia do najmłodszej klienteli. Najmłodsza, to w tym przypadku klientela we wczesnej czterdziestce, założę się, że głównie z Azji. Podobno są to klienci, którzy coraz częściej sami prowadzą swoje samochody i nie chcą aż tak bardzo zwracać na siebie uwagi, więc nowy Ghost powstał w zgodzie z filozofią „Post Opulent” odrzucającą nadmiar i przepych. Pewnie dlatego wygląda tak:
W ramach odrzucania nadmiaru i przepychu Rolls-Royce odrzucił platformę BMW
Skończy się dowcipkowanie, że Ghost to tylko podrasowana siódemka. Nowy model powstał na płycie, którą wykorzystano już w Phantomie i Cullinanie. Przejął od nich też jednostkę napędową – ma pod maską, a dokładnie za przednią osią, 6,75-litrowe V12 o nienadmiernej mocy 571 KM i momencie obrotowym 850 Nm.
Umieszczenie silnika za przednią osią ma maksymalnie zbliżyć rozkład osi do 50/50 – bo to pierwszy Rolls-Royce, w którym położono nacisk na zaangażowanie w prowadzenie auta. By uzyskać ten rozkład masy i nie zmniejszyć kabiny, konieczne było wydłużenie nadwozia o 89 mm. Wciąż w ramach zrywania z nadmiarem i przepychem.
Ghost jest też pierwszy pod innymi względami
Jako pierwszy (nie licząc Culinana, który jest SUV-em) został wyposażony w napęd na cztery koła i posiada wszystkie cztery koła skrętne. Jako pierwszy otrzymał też system zawieszenia Planar z nowatorskim amortyzatorem górnego wahacza zamontowanym nad przednim zawieszeniem. Podobno w efekcie samochodem podróżuje się jak latającym dywanem. Niestety nie mam punktu odniesienia, więc nie bardzo mogę to sobie wyobrazić, ale w Rolls-Royce pracowali nad tym ostatnie 10 lat.
Oczywiście zawieszenie Planar współpracuje z układem Flagbearer, czyli zestawem kamer obserwujących drogę przed autem i przygotowującym zawieszenie do radzenia sobie np. z nierównościami zanim koło w nie wpadnie.
Skromności nie brakuje również w środku
Świecący się napis Ghost przed siedzącym z przodu pasażerem wykonano ze światłowodu o grubości 2 mm, przebiegającego przez panel z wygrawerowanymi laserowo 90 tysiącami maleńkimi kropkami. Podświetlenie można wyłączyć i wtedy napisu zupełnie nie widać.
Nic nie widać, ale coś słychać
Podobno kabina auta początkowo została tak doskonale wyciszona, że mogła stać się nieprzyjemna w odbiorze, przypominając rodzaj kapsuły, w której z czasem usłyszysz bicie własnego serca. By nie wprowadzać klientów w zakłopotanie, inżynierowie Rolls-Royce'a pozwolili, by do wnętrza wpadała odrobina hałasów z zewnątrz, tworząc jedyny w swoim rodzaju, przyjemny szum.
Wisienką na torcie całego projektu jest osłona chłodnicy, którą znacznie zmniejszono, ale dla równowagi podświetlono ją zestawem 20 diod LED.
W Rollsie bardzo się napracowali, ale warto było. W końcu widać, że właściciele Rollsów to też zwykli ludzie, którzy na swojej liście cech wysoko stawiają sobie skromność i nie chcą przesadzać.