REKLAMA

Jak nie przechowywać klasyków? Wystarczy nie być złośliwym milionerem

Pewien milioner zatruwa życie sąsiadom. Ma oryginalne koncepcje na przechowywanie swoich klasyków.

zatłoczona uliczka
REKLAMA
REKLAMA

Jak się ma dużo samochodów, to powstaje problem, gdzie je trzymać. Jest na pewno specjalny krąg w piekle dla warsztatów samochodowych, które samochody swoich klientów parkują na każdym wolnym skrawku przestrzeni. Jeśli na osiedlu domków jednorodzinnych trafi się sąsiad z zakładem mechaniki pojazdowej, staje się prawdopodobne, że jego samochody zagracą wszystko dookoła tej posesji. Ale nie trzeba naprawiać samochodów, żeby skutecznie zatruć życie sąsiadom. Gorszy bywa milioner z kolekcją klasyków, który przedkłada zemstę ponad właściwe przechowywanie.

przechowywanie klasyków na ulicy
Źródło: The Sun.

Przechowywanie klasyków w wersji milionerskiej

Sąsiedzi Graham Wildina mówią, że mają ochotę porysować mu jego samochody kluczykiem. Spór do tych emocji dojrzewał dość długo. Najpierw Graham Wildin zbudował sobie miejsce do wypoczynku z tyłu domu, ale jego wielkość nie spodobała się sąsiadom. Okazało się, że budynek zawierający kino, klatkę do squasha i tor do kręgli postawiono nielegalnie. Sąd nakazał wyburzenie tego kompleksu.

Pan Wildin nie był szczęśliwy, dom otoczył ogrodzeniem, a dla sąsiadów przyszykował prezent. Wyciągnął z garażu swoje samochody, które zaparkował na pobliskiej ulicy. Sąsiadom powiedział, że nadrabia 50 lat darmowego parkowania, z którego nie korzystał do tej pory. Czyni też drobne złośliwości pod ich adresem. Gdy ktoś narzeka, że nie może przecisnąć się między jego samochodami, odpowiada, że może w ogóle nie powinien prowadzić samochodu.

przechowywanie klasyków na ulicy
Źródło: The Sun.

Nie straszne im łopoczące plandeki

Kolekcja zawiera Bentleye, Porsche, widoczny jest także Jensen-Healey, czyli brytyjski samochód sportowy. Wcześniej ta grupka około 20 samochodów parkowała w garażu na terenie posesji, teraz się wietrzy się na zewnątrz. Auta zostały elegancko przykryte srebrnymi plandekami, które hałaśliwie powiewają na wietrze. Zapewne nie wpływa to korzystnie na stan ich powłoki lakierniczej, ale ważniejsze jest, żeby dokuczyć sąsiadom. Sam widok samochodów drażni innych mieszkańców, nie wspominając, że utrudniają ruch i parkowanie na podjazdach. Uliczka, na której je zaparkował jest dość wąska.

Sąsiedzi dopatrują się tu formy szantażu. Albo wycofają skargę z sądu, albo będą żyli z zaparkowanymi samochodami. Budynków będących przedmiotem sporu podobno nie da się łatwo wyburzyć, gdyż tereny otaczające posesję należą do rodziny Grahama Wildena. Żeby buldożery mogły dojechać do budynku, rodzina musiałaby wyrazić zgodę na przejazd przez ich posesję. Nie po to kupiono im tę ziemię, by ją wyrazili.

przechowywanie klasyków na ulicy
Źródło: The Sun.

Zapraszamy na dowolne polskie osiedle

REKLAMA

Jest to z pewnością bardzo przykra sytuacja, ale jednocześnie budująca. Po pierwsze - widzimy, że naginanie przepisów, żeby oszukać system, to nie tylko polski sport narodowy. Po drugie - można za darmo pooglądać fajne samochody, na tyle, ile wystają spod plandeki. Szkoda tylko, że armagedon z parkowaniem znany z wielkomiejskich osiedli i dzielnic domków jednorodzinnych to dla innych już akcja sabotażu. Sąsiedzi Grahama Wildina mogliby rozpaść się psychicznie przy próbie parkowania na osiedlu z wielkiej płyty. Tam też trwa walka na klasyki, ale jakoś milionerów mniej. Mam nadzieję, że samochody pana Wildena zaczną gnić na tej ulicy i jeszcze kiedyś o nich napiszemy, tym razem z tytułem: Zgnił Porsche i Bentleye, bo znienawidził sąsiadów.

Zdjęcie główne: Huw Evans dla The Sun.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA