Płonie elektryczny Mercedes i szumią knieje, wanna już po niego jedzie
Pożar elektrycznego Mercedesa w Polsce rozpalił wyobraźnię, bo nagle wszyscy przypomnieli sobie, że ugaszenie samochodu elektrycznego to nie jest bułka z masłem. Trzeba mieć naprawdę dużą wannę.
Elektryczny Mercedes EQA zapalił się w niedzielę w niewielkim Tuchomiu. Media i internet obiegła sensacyjna informacja - samochód elektryczny płonął dobę, bo działania strażaków zaczęły się w niedzielę około godziny 21, a skończyły się w poniedziałek o 17. Ależ radość zapanowała na grupach miłośników prawdziwej motoryzacji. Postów mówiących o tym, że za chwilę wszyscy umrzemy było co niemiara. Media zachwyciły się tym pożarem, w końcu można napisać, że będziemy się smażyć po kilkanaście godzin dzięki Unii Europejskiej i jej zakazowi sprzedaży samochodów spalinowych. Ułożyłem z tej okazji nawet wierszyk:
Płonie Mercedes i szumią knieje
Strażak z wanną po niego jedzie
Płonie Mercedes, a wiatr wieje
Czuję, że dużo klików z tego będzie
Muszę popracować trochę nad rymami, sylabami, ale nawet Mickiewicz zaczynał od prostych rymów mówiących o tym, co lubi Słowacki. Kliki lecą ja szalone, ale nikomu nie chce się dowiedzieć, czemu to tyle trwało. Podaje się informację, że kilka zastępów straży pożarnej walczyło z ogniem.
Pożar elektrycznego Mercedesa wcale nie trwał kilkanaście godzin
Mówią o tym sami strażacy, którzy ugasili płonący samochód elektryczny bardzo szybko, bo wbrew pozorom nie różni się to zbytnio od pożaru samochodu spalinowego. Problem zaczął się później. Procedury przewidują, że w przypadku pożaru samochodu elektrycznego trzeba schładzać akumulatory przez co najmniej 7 godzin.
Używa się do tego specjalnej wanny, ale nie było żadnej w okolicy, więc skorzystano z tradycyjnych rozwiązań - kontenera na odpady. Wyłożono go plandekami, umieszczono w nim samochód i zalano wodą. Co ciekawe - wanny do gaszenia prawie nie występują w przyrodzie. Najbliżej Tuchomia była wanna w Warszawie - ponad 400 kilometrów dalej.
Kolejnym problemem był odbiór wody pozostałej po kąpieli wraku. Nie można jej ot tak wylać, więc trzeba było czekać na firmę, która przyjedzie i odbierze ją do utylizacji. Nie było to proste, a strażacy musieli zabezpieczyć wrak do momentu zakończenia tych czynności. Co było przyczyną pożaru? Wszystko wskazuje na to, że zwarcie instalacji elektrycznej. Pewnej pikanterii dodaje komentarz, który znalazłem w internecie.
Owszem całość trwała długo, ale to dlatego, że to wszystko jest nowe
Gdy płonął elektryczny Mercedes w kraju spłonęło kilkanaście zwykłych pojazdów spalinowych. Tam procedury są znane, praktykowane od dziesięcioleci. Tymczasem płonący samochód elektryczny to nadal wydarzenie na skalę ogólnopolską. Upłynie jeszcze trochę czasu, zanim upowszechnią się procedury gaszenia, a sprzęt potrzebny do schładzania akumulatorów będzie na wyposażeniu każdej powiatowej jednostki straży pożarnej.
Gdy siadałem do pisania tego artykułu myślałem, że będzie tutaj dużo sensacji. Tymczasem nie ma jej w ogóle. Nikogo przecież nie dziwi, że w Polsce nadal jest jak w lesie i wanny do gaszenia samochodów elektrycznych znajdują się daleko na liście zakupowej. Osobną kwestią pozostaje to, czy etapów po ugaszeniu nie powinna wykonywać pomoc drogowa, tak jak to ma miejsce w Niemczech.
Z drugiej strony w 2022 r. w Polsce spłonęło 10 samochodów elektrycznych. To jest tyle, co nic. W tym czasie spłonęło 8333 samochody spalinowe. Wnioski wyciągnijcie sami.
Czytaj również: