Twoje radio w samochodzie właśnie zyskało na wartości. Nowe auto z radiem to może być problem
Nowy samochód? Jasne, proszę bardzo. Ale może mieć jeden brak i tym brakiem może być właśnie... radio. I nie chodzi tylko o najbardziej rozbudowane stacje multimedialne.
Mnie tam kryzys z półprzewodnikami nie dotyczy, bo ja kupuje tylko starsze, sprawdzone konstrukcje, które jeszcze tego nadmiaru elektroniki nie mają - mogą powiedzieć niektórzy i bardzo się potem zdziwić w momencie konfrontacji z rzeczywistością. Tak jak zapewne zdziwili się mieszkańcy Brazylii, którzy uznali, że czas wymienić swoje stare, spracowane auto, na... dalej w sumie stare, ale za to prosto z salonu.
Na przykład na takiego Volkswagena Foxa.
W Europie tego modelu wprawdzie nie ma już od dawna w żadnej formie, ale gdyby był, to niektórzy pewnie skakali z radości. Małe, proste, pod wieloma względami wręcz archaiczne auto, pozbawione ton elektroniki (w zestawieniu z autami współczesnymi), które można kupić nowiuteńkie prosto o dealera. Czego chcieć więcej?
Można byłoby chcieć np. radia. Które owszem, było, ale już nie ma i w sumie to nie wiadomo, kiedy będzie. Wnętrze takiego Volkswagena Foxa (przypominam: jest 2021 r., nie 1998 r.) wygląda więc tak:
Pełne retro, klasyka, nic nie odwraca uwagi w trakcie jazdy. Do pełni szczęścia brakuje tylko usunięcia wyświetlacza między zegarami albo przynajmniej jego pogorszenia, żeby nie udawać, że mamy 2005 r. czy coś, tylko cofnąć się dokładnie o dwie dekady albo jeszcze dalej.
I nie, nie chodzi o to, że nie można zamówić Foxa z dużym ekranem systemu multimedialnego (a była taka opcja). Nie można go zamówić nawet z podstawową wersją radia, z malutkim wyświetlaczem. Nie i już - jedyne, co możemy panu zaoferować, to zaślepka. Ale spokojnie, wszystkie kabelki i złącza są - jak znowu będzie można kupić radio, to zadzwonimy do pana i zamontujemy. Do tego czasu proszę słuchać Spotify z telefonu.
Powód? Oczywiście problemy z półprzewodnikami.
Które dotykają już nawet samochodów, które są od tak dawna w produkcji, że mogłoby się wydawać, że takie problemy ich nie dotyczą. I do tego na rynkach, na których jeszcze niedawno radio czy stacja multimedialna w samochodach była luksusem, a teraz trzeba klientów za taki brak przepraszać i obniżać cenę samochodu.
A ma być podobno już tylko gorzej, a jeśli będzie lepiej (o normalności nie wspominając), to pewnie gdzieś w okolicach 2022 r. No nic, zostaje kupić Dacię Duster z półeczką zamiast radia i czekać, aż kiedyś w końcu doprodukują ten brakujący element. Jeśli natomiast nowego samochodu nie kupujemy, to chyba warto znowu zacząć pilnować radia w nim - w końcu kto wie, kiedy znowu stanie się dla niektórych smakowitym łupem...