Policjant chyba brał jakieś narkotyki. Kierowcę uratowała kamera i trzeźwy umysł
Policja prowokuje lub wymusza mandaty na kierowcach? Nic nowego. Gorzej, jak to się nagra. Wtedy reputacja policji spada jeszcze bardziej.
To film z gatunku podnoszących ciśnienie, który niestety wpisuje się w całą kolekcję podobnych sytuacji. Zapraszam na seans:
Nieoznakowany radiowóz za nagrywającym włącza sygnał świetlny i dźwiękowy. Nagrywający stoi na czerwonym, ale wjeżdża za sygnalizator, żeby umożliwić przejazd radiowozowi. Wtedy z radiowozu wysiada policjant i idzie do nagrywającego, żeby zapytać go „brał pan narkotyki?”.
Już w tym momencie oczy mi wypadły
Myślałem, że podczas kontroli drogowej to policjant mówi raczej „aspirant Pieczarka, wydział ruchu drogowego, zatrzymałem pana ponieważ dopuścił się pan wykroczenia polegającego na...”, a nie „brał pan narkotyki?” – jedyna dobra riposta to „jeszcze nie, a macie jakieś?”.
Okazało się, że policjant ma pretensje do nagrywającego, że ten próbował umożliwić przejazd radiowozu i pyta dlaczego nagrywający wjechał na czerwone. Dobre pytanie, mogłoby też brzmieć „dlaczego chciał pan umożliwić przejazd samochodu uprzywilejowanego?”, byłoby równie sensowne. Dalej rozmowa toczy się już w kierunku zupełnego absurdu, policjant twierdzi że „stali w miejscu”, kierujący mówi że włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe – policjant owszem potwierdza, ale zarazem wygłasza wiekopomne twierdzenie, że to nie uprawnia kierującego do wjazdu na czerwone.
OTÓŻ UPRAWNIA.
Przyznają to sami policjanci. Oto podinspektor Adam Gruźlewski z KMP w Gdyni mówi, że „zdarzają się również sytuacje, w których kierowca w celu przepuszczenia samochodu uprzywilejowanego musi wjechać na skrzyżowanie na czerwonym świetle - nie bójmy się tego robić”. Przepisy mówią, że uczestnicy ruchu są zobowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne zjechanie z drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się. Niezastosowanie się do tego nakazu grozi mandatem karnym w wysokości do 500 zł. Wjechanie na czerwonym świetle za sygnalizator żeby przepuścić pojazd uprzywilejowany nie jest wykroczeniem. Nie wolno tylko kontynuować jazdy jak już auto na sygnale nas minie.
Policjant chyba brał jakieś narkotyki
Zaczyna się plątać i odpowiadać bez sensu. „No jak możemy jechać, jak stoimy?” – pyta policjant. Może nie wie jak się obsługuje samochód, żeby jechał? Kierowca zostaje zatrzymany i skontrolowany, policjanci – czego nie ma już na nagraniu – twierdzą, że nie chcieli wcale jechać na sygnale, tylko włączyli sygnały żeby zatrzymać nagrywającego. Podążając tropem ich logiki, jak mogli go zatrzymać, skoro już stał? Ostatecznie cała sprawa kończy się na pouczeniu. Zapewne obecność rejestratora wideo zniechęciła policję do dalszych działań.
Takich sytuacji widziałem już wiele
Wmawianie wykroczeń występuje stale. Rzekome niezatrzymanie się na zielonej strzałce, której nie było – proszę. Za wyprzedzanie, do którego nie doszło – no czemu nie. Za niezastosowanie się do znaku, którego nie było, a policjanci tego nie sprawdzili? Ależ oczywiście. Dlatego jedyne, co nas chroni na drodze, to własna wiedza, opanowanie i rejestrator jazdy.