Pijanych kierowców przybywa, ale ty nie bądź jednym z nich. Test alkomatów osobistych
W Polsce bez zmian, ludzie nadal jeżdżą pod wpływem alkoholu i powodują wypadki. Dlatego warto mieć własny alkomat by nie dokładać swojej cegiełki do niechlubnych statystyk. Sprawdziliśmy 8 modeli takich urządzeń pod kątem wiarygodności w różnych warunkach.
Święta i Sylwester to w naszym kraju okres wzmożonego spożywania napojów alkoholowych. Można mieć różne zdanie o tej tradycji, ale walka z nią jest skazana na porażkę. Za to alarmujące są statystyki dotyczące liczby pijanych kierowców w Sylwestra. Jeszcze gorzej wypadły święta. Liczba pijanych kierowców w tym roku wzrosła zamiast zmaleć, przekraczając próg 500 osób. Wypadków również było więcej. Z tymi smutnymi statystykami akurat da się coś zrobić. Np. jeśli więcej ludzi biorących udział w zakrapianych imprezach następnego dnia przed wzięciem kluczyków w dłoń skorzysta z alkomatu. To niewielkie urządzenie może uratować wasze prawo jazdy, a w skrajnej sytuacji czyjeś życie. Dlatego przetestowaliśmy 8 alkomatów z różnych półek cenowych. Sprawdziliśmy którym i w jakich warunkach można ufać.
Ostatni eksperyment, który przeprowadziłem z użyciem alkomatu był raczej zabawą edukacyjną niż prawdziwym badaniem. Tym razem podeszliśmy do sprawy już zupełnie poważnie i przeprowadziliśmy w warunkach laboratoryjnych test ośmiu różnych urządzeń sprawdzających trzeźwość. Sprawdziliśmy zarówno tanie ustrojstwa półprzewodnikowe, jaki i droższe alkomaty elektrochemiczne.
Test alkomatów - metody.
Założenia badania były proste - sprawdzić zachowanie urządzeń w różnych warunkach odpowiadających codziennemu użytkowaniu oraz ich dokładność. Za punkt odniesienia dla precyzyjności pomiaru posłużył nam policyjny alkomat dowodowy. Wygląda jak drukarka i kosztuje około 50 tys. zł, więc raczej można mu ufać. W końcu sądy mu ufają.
Zanim zaczniemy weryfikować wyniki pomiarów warto sprawdzić czy alkomat w ogóle wykonuje je poprawnie. Po pierwsze urządzenie powinno pobrać próbkę o objętości minimum 1,2 litra. Tak stanowi norma PK-EN-16280. Chodzi o to, by powietrze wydmuchane w ramach testu pochodziło z wystarczająco głębokich zakątków płuc. Jak to sprawdziliśmy? Przy pomocy sprężonego powietrza i regulatora natężenia przepływu oraz stopera. Pomiar odbywał się na dwóch poziomach natężenia: 10 litrów na minutę oraz 20 litrów na minutę. Sprawdzaliśmy czas, przez jaki alkomat przyjmuje powietrze po czym wyliczaliśmy objętość powietrza jakie zostało w tym czasie w niego wpompowane.
Dokładność - jak ją sprawdzaliśmy?
Następnie wykonaliśmy test dokładności. W tym celu przygotowaliśmy symulatory oddechu, do których wlane zostały odpowiednio spreparowane roztwory wody destylowanej i alkoholu - jeden odpowiadający przekroczeniu 0,2, drugi 0,5 promila. Dobór takich wartości nie był oczywiście przypadkowy, w końcu w Polsce przekraczając pierwszy z tych progów można dostać mandat, drugi kwalifikuje się już jako przestępstwo.
Alkomat policyjny pokazał dokładnie 0,21 i 0,51 promila. Dla większej pewności na każdy poziom upojenia przypadały dwa pojemniki, przez które przechodziło powietrze zanim zostało wtłoczone w ustnik alkomatu. By pomiar był wiarygodny, płyny w zbiornikach najpierw podgrzaliśmy do temperatury 34 stopni, odpowiadającej ludzkiemu oddechowi. Każdy alkomat był sprawdzany pięciokrotnie by ustalić czy wyniki nie będą się różnić, oraz co ważniejsze - czy nie okażą się zaniżone względem urządzenia policyjnego. Taka sytuacja mogłaby być niebezpieczna dla użytkownika z oczywistych powodów. Lepiej by wynik był zawyżony, niż zaniżony.
A co jeśli na imprezie jest jeden alkomat i wszyscy chcą z niego skorzystać?
Życiowa sytuacja. Wstajecie rano po imprezie. Kilku znajomych zostało na noc. Wszyscy chcą wiedzieć czy mogą jechać do domu autem, ale macie tylko jeden alkomat. Czy urządzenie nie zostanie zmylone kiedy na przemian do jego środka będzie wdmuchiwane powietrze z różną zawartością alkoholu? Sprawdziliśmy to trzykrotnie na przemian wdmuchując roztwór odpowiadający 0,2 promila i około 2 promili. Dokładnie według policyjnego Draegera wartości referencyjne wyniosły 0,189 i 1,978 promila. Załóżmy, że ta druga wartość to ten kolega co budzi się po imprezie, natychmiast szuka butelki i namawia wszystkich dookoła by kontynuować picie.
Dodatkowe pomiary.
Oprócz standardowych testów sprawdziliśmy zachowanie alkomatów w dwóch sytuacjach - kiedy zostały uruchomione, ale nie wykonano badania oraz kiedy zostało ono przerwane.
Poza nudziarskim wklepywaniem wyników z ekraniku sprawdziliśmy też coś niestandardowego. Po pierwsze - jak alkomaty zareagują na roztwór acetonu zamiast alkoholu. Organizm wytwarza tę substancję kiedy ciało znajduje się w stanie ketozy powodowanym przez niski poziom cukru. Osobom cierpiącym na cukrzycę zdarza się to często, ale może się przytrafić każdemu. Wystarczy długo niczego nie jeść, stosować dietę niskowęglowodanową czy zażywać niektóre leki. Aceton może oszukać głównie alkomaty półprzewodnikowe, co zresztą potwierdził nasz test.
Kolejny niestandardowy test dotyczył ciśnienia wdmuchiwanego powietrza. Chodziło o to, by sprawdzić czy alkomat nie pokaże różnych wyników dwóm osobom tak samo upojonym, z których jedna jest wyczynowym pływakiem a druga pali dwie paczki dziennie od 30 lat. Dlatego wtłaczaliśmy w alkomaty sztuczny oddech najpierw z przepływem na poziomie 10 litrów na minutę, potem 20.
Zacznijmy od najtańszych.
Najniższe ceny są domeną urządzeń opartych na półprzewodnikach. To oznacza nie tylko niższą dokładność, ale i wrażliwość na wspomniany wyżej aceton. Oba urządzenia rozpoznały roztwór acetonu jako alkohol. Inne parametry też nie należały do rewelacyjnych. Przy tanich urządzeniach nie można oczekiwać zbyt wiele, choć model AL-6200 jest w pewnym stopniu pozytywnym zaskoczeniem.
Tracer X101 - cena w okolicach 100 zł.
Wygląd i jakość wykonania tego alkomatu w pełni odpowiadają cenie. przypomina zabawkę z marketu. Jest prosty w obsłudze, ale jednocześnie irytujący - jeśli wykryje alkohol w wydychanym powietrzu, to drze się wniebogłosy i trudno go wyłączyć. Jako jedyny pokazuje wynik nawet jeśli nie wykonamy testu. Jeśli przerwiemy nagle dmuchanie - również pokaże odczyt, i to bzdurny. Np. z czystego powietrza wyczaruje nagle 0,48 promila.
Co ciekawe, jako jeden z niewielu pobrał próbki o odpowiedniej objętości, ale stało się tak nie dlatego, że zmierzył ile powietrza przyjmuje. Po prostu ma z góry ustawiony czas wykonywania badania, niezależnie od tego czy ktokolwiek w niego dmucha.
Niestety na tym skończyły się zalety tego urządzenia. Podczas testów dokładności za każdym razem znacznie zawyżał wyniki. Przy naprzemiennym wdmuchiwaniu małego i dużego stężenia alkoholu kompletnie wariował. Niecałe 2 promile stały się dla niego okolicami 1.2, a wyniki poniżej 0,2 zamienił w losowe, zawyżone odczyty.
Promiler AL-6200 - cena w okolicach 220 zł.
Kolejny król stylu. Trochę przypomina mi bidon. Prosty w obsłudze, nie za solidny, taki w sam raz. Poprawną objętość próbki pobrał tylko przy dużym natężeniu przepływu powietrza. Do tego jego ogólną wiarygodność podważa wrażliwość na natężenie wdmuchiwanego powietrza. Wyniki przy 10 i 20 litrach na minutę różniły się o 0,07 promila. Poza tym może zostać oszukany przez aceton, ale nieźle wypadł w teście dokładności przy stałym natężeniu przepływu powietrza. Na poziomie referencyjnym 0,21 trzymał stabilne 0,25 promila. Przy 0,51 nieco się bujał, ale w akceptowalnych ramach od 0,54 do 0,64.
Nie jest za to zbyt dobrym urządzeniem na imprezy. Jeśli naprzemiennie będą z niego korzystać pijani i tylko lekko podchmieleni, to odczyty dla tych drugich będą rosły.
Alkomaty elektrochemiczne - te tańsze.
Tu już wchodzimy w strefę urządzeń, które nie stwierdzają, że aceton to alkohol. Nie znaczy to jednak, że są w 100 proc. wiarygodne.
AlcoLife F3 - cena ok. 400 zł.
Pierwsze w miarę dobrze wyglądające urządzenie. Proste w obsłudze, ale za to niezbyt dokładne. Niestety, pokazywało wyniki niższe od referencyjnych zarówno na poziomie 0,21 jak i 0,51 promila. Odchyły nie były wielkie, ale za to w złą stronę. Zaniżenie wyniku może być niebezpieczne dla użytkownika. Dodatkowo alkomat nie pobiera właściwej objętości próbki, ale nie jest wrażliwy na różnice w ciśnieniu z jakim wdmuchiwane jest w niego powietrze. Nie poradzi sobie też zbyt dobrze na imprezie - za każdym kolejnym badaniem wyniki były coraz bardziej zaniżone.
Promiler AL-9000 Lite - cena ok. 500 zł.
To akurat bardzo ładne, klasycznie zaprojektowane urządzenie, bez udziwnień stylistycznych czy obsługowych. Do badania niestety pobiera za małą próbkę powietrza, ale nie jest wrażliwe na różnicę ciśnienia wdmuchiwanego powietrza. Dwie osoby o różnych pojemnościach płuc powinny otrzymać wyniki o podobnym poziomie wiarygodności. Problem w tym, że urządzenie zaniża. Zarówno na poziomie 0,21 jak i 0,51 pokazywało wartości poniżej referencyjnych. Za to dobrze poradziło sobie z symulacją zbiorowego korzystania na imprezie - wynik nie zmieniał się pomimo chuchania na przemian okolicami 0,2 i 2 promili.
Średnia półka alkomatów elektrochemicznych.
AlcoSense Excel - cena ok. 550 zł.
Ten alkomat wygląda po prostu w porządku. Dodatkowo ma wygodny interfejs po polsku i wgrane nasze limity promili. Dobrze wypadł w teście pobieranej objętości próbki, nie oszukały go też różne ciśnienia. Wyniki przy wdmuchiwaniu 0,21 promila były delikatnie, bezpiecznie zawyżone. Przy 0,51 alkomat podkręcił odczyty jeszcze bardziej, ale w akceptowalnym zakresie - od 0,55 do 0,62 promila. Powinien też dobrze poradzić sobie kiedy skorzysta z niego kilka osób z rzędu - nie wykazywał tendencji do przekłamywania w takiej sytuacji.
AlcoVisor Mars BT - cena ok. 610 zł.
Kolejny przyzwoicie zaprojektowany, prosty w obsłudze alkomat. Niestety, pobiera próbki o objętości mniejszej niż 1,2 litra, ale różne ciśnienie wdmuchiwanego powietrza go nie wzrusza. Świetnie poradził sobie przy badaniu na poziomie 0,21 promila. Pięć razy powtórzył ten sam, bardzo bliski wartości referencyjnej wynik 0,22. Niestety, czar prysł przy 0,51 promila. Tym razem Mars BT nieznacznie, ale zaniżył odczyty. Nie będzie też najlepszym wyborem na imprezę - przy którymś z rzędu pomiarze może pokazać zawyżony wynik.
Najdroższe alkomaty w tym teście.
Najwyższą półką tego testu są dwa urządzenia - AlcoSense Pro i AlcoVisor Mark X. Oba oferują wysoki poziom dokładności, ale mają też swoje wady.
AlcoSense Pro - cena ok. 800 zł
Wygląda prawie tak samo jak niższy model, podobnie też się go obsługuje. Najlepiej ze wszystkich urządzeń kontroluje objętość próbki - pobiera podobną, odpowiednio dużą, niezależnie od ciśnienia. Nie można go oszukać różnymi natężeniami przepływu powietrza. Nada się też na imprezę, przy powtarzanych na przemian pomiarach poprawnie pokazuje zarówno wyniki z okolic 0.2 i 2.0 promili. Te ostatnie wręcz najdokładniej z testowanych urządzeń. Jeśli chodzi o jego zachowanie przy sprawdzianach 0,21 i 0,51 promili - poradził sobie w obu. trzeba jednak odnotować, że w tym drugim dość zauważalnie zawyżył wynik, pokazując wartości w zakresie 0,61-0,64 promila.
AlcoVisor Mark X - cena ok. 830 zł.
Wygląda jak urządzenie do pomiarów na budowie i ma coś na kształt systemu operacyjnego z odtwarzaczy MP4 sprzedawanych mniej więcej 10 lat temu. Używanie go wymaga chwili przyzwyczajenia. Za to kiedy już go uruchomimy okazuje się królem dokładności - pokazuje wyniki stabilne, niezaniżone i najbliższe prawdziwym, zarówno dla 0,21 jak i 0,51 promila. Chyba że macie zamiar używać go wspólnie na imprezie. Może wtedy zacząć zawyżać. Nie jest zbyt wrażliwy na różne ciśnienia wdmuchiwanego powietrza, ale za to nie pobiera dostatecznie dużej próbki, zgodnej z normą dla EN-16280.
Alkomat - jaki wybrać?
Jeśli głowa już wam pęka od tych wszystkich promili, a niczego jeszcze nie piliście, to uspokajam. Już podaję wam co wynika z tego testu. Jak kawę na ławę. Albo wódkę na stół. Wiem, nieśmieszne.
Mógłbym napisać, że warto brać tylko drogie urządzenia, dziękuję dobranoc i pójść na fajrant, ale to byłoby za proste. Jeśli chcecie kupić coś taniego, to jakieś pojęcie o tym czy jesteście jeszcze pijani czy nie może wam dać Promiler AL-6200. Co prawda trzeba dmuchać w niego z werwą, pobiera za małe próbki i nie nadaje się na imprezę, ale za to dość dobrze mierzy jeśli test robi tylko jedna osoba. Nie należy mu nadmiernie ufać, ale może być jakąś wskazówką co do waszego stanu.
Niestety drożej znaczy lepiej.
Mimo wszystko lepiej dopłacić i kupić AlcoSense Excel za 550 zł. Dwa tańsze alkomaty elektrochemiczne ominąłem umyślnie. Pośród innych wad najgorsza jest tendencja do zaniżania. To sprawia, że nie są bezpieczne dla użytkownika. Za to Excel dobrze poradził sobie we wszystkich testach. Nie jestem przekonany, czy warto dopłacać do jego droższego kuzyna - modelu Pro. Owszem, lepiej kontroluje objętość próbki, jest dokładniejszy przy wysokich stężeniach alkoholu, ma dodatkowe funkcje. Nie wiem tylko, czy ja bym tego potrzebował. W sensie czysto użytkowym sprawdzonym w teście to bardzo podobne urządzenia.
Przy okazji oba te ustrojstwa powinny najlepiej sprawdzić się w codziennym użytkowaniu. Na pewno nie powiedzą Ci, że jesteś trzeźwy, kiedy nie jesteś. Lekkie zawyżanie przy okolicach 0,51 promila nie jest przecież problemem - raczej nikt normalny nie wsiada do samochodu z myślą, że co prawda jest pod wpływem, ale nie tak bardzo, by to kwalifikowało się na przestępstwo.
Godny polecenia jest jeszcze AlcoVisor Mark X. Co prawda niekoniecznie pobiera próbkę zgodną z normą i raczej nie nadaje się na imprezę, ale za to jest zdecydowanie najdokładniejszy. Jeśli zależy wam przede wszystkim na precyzyjnym, ale nie zaniżonym wyniku - można rozważyć taki zakup.
Dla ciekawskich: tutaj znajdziecie PDF z tabelami wyników naszego testu.