REKLAMA

Tesla jechała sama, bo kierowca zasnął zamroczony alkoholem. Kary i tak nie uniknie

Jeśli myślisz, że samochód autonomiczny zawiezie cię po imprezie do domu, to jeszcze nie ten moment. Przekonał się o tym pewien pijany kierowca Tesli, którego ostatnio w Kalifornii ujęła policja. Mimo że korzystał z autopilota, dostał zarzuty prowadzenia auta po spożyciu alkoholu.

Pijany kierowca Tesli zatrzymany przez policję w Kalifornii
REKLAMA
REKLAMA

Patrolująca kalifornijskie ulice policja wypatrzyła, że kierowca Tesli Model S śpi za kierownicą. Funkcjonariusze najpierw próbowali obudzić kierowcę światłami i syrenami, ale bezskutecznie.

Dopiero 11 kilometrów i 7 minut później udało się zatrzymać samochód bezpiecznie na poboczu. Kierowca został zabrany na najbliższą stację benzynową i musiał dmuchnąć w alkomat.

Ale przecież ja nie prowadziłem!

Tak w sumie mógłby odpowiedzieć zatrzymany kierowca, Alexander Samek, bo przecież w teorii to nie on prowadził samochód. Jednak przepisy są jasne. Kto siedzi na miejscu kierowcy, ten odpowiada za ruch pojazdu. Kierowcy już zostały postawione zarzuty prowadzenia samochodu w stanie po spożyciu alkoholu.

Warto o tym pamiętać, zanim zaczniemy traktować samochody autonomiczne jak taksówki, którymi - przynajmniej na razie - jeszcze nie są.

Autopilot nie wystarczy.

Kiedy kierowca decyduje się skorzystać z autopilota Tesli, system co kilka sekund sprawdza, czy trzyma ręce na kierownicy. Jeśli czujniki nie wykryją takiego zachowania, samochód w pewnym momencie zacznie zwalniać, aż wreszcie zatrzyma się w dogodnym miejscu. To wszystko dla zachowania maksymalnych środków bezpieczeństwa.

Nie wiadomo, jak Alexander Samek dał radę oszukać ten system. Być może po prostu spał z głową na kierownicy lub zasnął, trzymając na niej dłonie. Tak czy siak Tesla wspólnie z kalifornijską drogówką przeprowadzą dochodzenie, czy to nie był błąd autopilota.

Czy autopilot zrobił więcej dobrego czy złego?

Na to pytanie trudno jest odpowiedzieć. Z jednej strony na pewno zapewnił innym uczestnikom ruchu większy poziom bezpieczeństwa niż gdyby to pijany kierowca samodzielnie prowadziłby auto. Wtedy cały sytuacja mogłaby skończyć się tragicznie.

Warto też podkreślić wzorowe zachowanie policji, która, jadąc tuż przed maską Tesli, spowolniła samochód aż do ostatecznego zatrzymania na poboczu. Tutaj autopilot zadziałał dokładnie tak, jak powinien. To akurat dobry znak, bo równie dobrze kierowca mógł zasłabnąć i potrzebować pomocy.

REKLAMA

Z drugiej strony autopilot dał kierowcy poczucie bezkarności, gdy postanowił wrócić Teslą do domu, niczym taksówką. A to też jest dość groźny symptom. Jeszcze nie jesteśmy na etapie całkowicie autonomicznych samochodów, która same z siebie dowiozą nas do celu. Warto o tym pamiętać.

W Polsce na razie nie odnotowaliśmy tego typu sytuacji, bo i samochody z funkcjami ograniczonej autonomii nie są u nas tak popularne. Ale kto wie, co się stanie, kiedy już staną się one codziennością na naszych drogach. Czy wtedy będziemy sobie mówić „wypiłem tylko dwa piwa, auto i tak da sobie radę”?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA