Przełomowy wyrok w sprawie pierwszeństwa pieszego na przejściu: stał za daleko i nie wiadomo czy kierował się na przejście
Jutro mija rok, odkąd w Polsce obowiązują nowe przepisy dotyczące pierwszeństwa na przejściach dla pieszych. Jak wygląda egzekwowanie tych zapisów w praktyce? Okazuje się, że nawet sądy nie są w tej kwestii jednoznaczne, a pieszy, który tylko stoi przed przejściem, wcale nie ma pierwszeństwa.
17 września 2022 r. weszły w życie przepisy rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie ewidencji kierujących pojazdami naruszających przepisy ruchu drogowego. Jedną ze zmian wprowadzoną do katalogu wykroczeń z maksymalną karą 15 punktów było nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu dla pieszych albo wchodzącemu na przejście. Ten zapis z jednej strony dał pierwszeństwo pieszym, z drugiej doprowadził do wielu sporów sądowych ze względu na prawdopodobnie zbyt ogólną treść zapisu.
Więcej na temat przepisów ruchu drogowego przeczytasz tutaj:
- Odcinkowy pomiar prędkości wjeżdża do Polski na pełnej. W tych miejscach zdejmij nogę z gazu
- NIK miażdży system szkolenia kierowców. Mówi to, co widzą wszyscy
- Znak zabrania, sygnalizator zezwala. Konfundowanie kierowców podniesiono do rangi sztuki
Najnowszy, interesujący wyrok dotyczący interpretacji tego przepisu opisuje Bezprawnik.pl. Chodzi o kazus z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, który dotyczył skargi na decyzję w sprawie niezdania egzaminu na prawo jazdy.
Egzaminowanej odmówiono przyznania uprawnień ze względu na niezatrzymanie się przed przejściem dla pieszych, przy którym stał przechodzień. Z opisu sytuacji przytoczonej przez Bezprawnik wynika, że przechodzień najpierw poruszał się wzdłuż jezdni po chodniku, następnie skręcił w stronę przejścia i zatrzymał się. Egzaminowana zwolniła, ale nie zatrzymała się na przejściu, aby przepuścić pieszego. Egzaminator uznał to zachowanie kierowcy za powód niezaliczenia, sprawa trafiła do sądu. Z decyzją egzaminatora nie zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi, który podał jednoznaczne w uzasadnienie. Zdaniem sądu odległość pieszego od krawędzi chodnika nie pozwalała uznać, że kierował się on na przejście dla pieszych.
Zdaniem dziennikarki Bezprawnika interpretacja łódzkiego sądu wprowadza trochę racjonalności. Jej zdaniem profilaktyczne zatrzymywanie się przed przejściem za każdym razem, kiedy w jego pobliżu znajduje się pieszy, wpływa negatywnie na organizację ruchu, oraz że niespodziewane zahamowanie przed przejściem może doprowadzić po prostu do wypadku.
Przejście dla pieszych, czy dla samochodów?
Ja zgadzam się ze stanowiskiem Bezprawnika jedynie połowicznie. Faktycznie nagłe hamowanie przed przejściem dla pieszych może mieć zdecydowanie więcej negatywnych skutków niż pozytywnych - co do tego nie ma wątpliwości. Nie zgadam się z tym, że interpretacja łódzkiego sądu jest uniwersalnie racjonalna. Jeżeli w uzasadnieniu mowa o odległości od przejścia dla pieszych pozwalającej uznać, że pieszy faktycznie kierował się na przejście, to dobrze byłoby wiedzieć jaka ta odległość jest wyrażona jednostkami miary. W przeciwnym razie decyzja sądu staje się pustą podstawą prawną, podobnie jak pusty jest zapis w przepisach o zakazie wyprzedzania dla tirów. Mowa tam o ustępstwie od zakazu o ile pojazd wyprzedzany porusza się z prędkością znacznie mniejszą od dopuszczalnej dla pojazdów kategorii N2 lub N3 obowiązującej na danej drodze.
Jaka to jest znacznie mniejsza prędkość? Nie wiadomo. A jaka jest odległość od chodnika pozwalająca uznać, że pieszy kierował się na przejście dla pieszych? Również nie wiadomo. Mimo wszystko jest to ważny wyrok. Ta decyzja sądu pokazuje, że przepisy są faktycznie analizowane, oraz że każda ze stron nie może spodziewać się indywidualnej oceny sądu.