REKLAMA

Zakaz wyprzedzania dla tirów spowodował niespodziewane skutki uboczne

Oto nowość, która miała zmienić jakość podróżowania w̶y̶b̶o̶r̶c̶ó̶w̶ Polaków. Chodzi oczywiście o zakaz wyprzedzania dla tirów na autostradach i drogach ekspresowych. Minęło już kilka dni od wejścia w życia tego przepisu i sprawdziłem na własnej skórze, co się zmieniło.

Zakaz wyprzedzania dla tirów spowodował niespodziewane skutki uboczne
REKLAMA
REKLAMA

Czy mniej tirów wyprzedza? Zdecydowanie - różnicę można odczuć praktycznie od razu. Jeśli ktoś regularnie bywa na polskich autostradach, to wie, że przejechanie odcinka kilkunastu kilometrów bez doświadczania wyścigu słoni było niemożliwe. Zawodowcy byli w swoich manewrach bardzo odważni i np. robili to kaskadowo. Gdy jeden tir wjechał już na lewy pas i zablokował osobówki, to kolejni przed nim również zabierali się za wyprzedzanie. W rezultacie nawet kiedy ten pierwszy się już schował, to natychmiast „wpadało” się na kolejnego i tak dalej. Nagle to się zmieniło. Na odcinku Łódź - Warszawa nie zaznałem ani jednego wyprzedzania się ciężarówek, ale natura nie lubi pustki i nagle zaczęły się dziać inne dziwne rzeczy.

Zakaz wyprzedzania dla tirów to nie jest chyba jedyny nowy przepis

Mam wrażenie, że 1 lipca 2023 r. weszły w życie dwa przepisy. Jeden to zakaz wyprzedzania, a drugi to pozwolenie dla samochodów osobowych do jechania lewym pasem bez końca. Jak to? A no właśnie tak. Mam wrażenie, że kierowcy, chcąc wykorzystać na maksa nowy potencjał lewego pasa, zapomnieli już na dobre o prawym. Skoro ustawodawca zepchnął tam ciężarówki, to mentalnie oddał go pojazdom komercyjnym, a lewy oddał w wieczyste użytkowanie tym prywatnym. No i nagle „wszystkie" osobówki poruszają się lewym pasem.

Zauważyłem, że gdy ruch był w miarę niewielki, to jazda po lewym pasie szła w miarę sprawnie. Natomiast jeśli tylko dochodziło do zagęszczenia się pojazdów o DMC poniżej 3,5 tony, to lewy pas się zapychał i natychmiast zwalniał. W rezultacie tiry na prawym jechały szybciej niż cała reszta na lewym. Wyprzedzić wolnej osobówki się nie da - chyba że po trawie. Nie no, takie rzeczy, to tylko w Polsce. Kierowcy ciężarówek dostali źle napisany przepis, ale mimo to starają się jechać zgodnie z jego zarządzeniem, a tymczasem my - wszystkie Senny oraz Schumachery polskich dróg - korkujemy się na lewym pasie i w rezultacie toczymy się wolniej, niż te rzekomo ubezwłasnowolnione tiry.

Takie rzeczy tylko w Polsce

To absurd, ale chwilo właśnie tak się dzieje. Okazuje się, że nie kierowcy tirów, ale ci w samochodach osobowych, będą musieli się nauczyć jazdy na nowo. Nowy przepis nie oznacza, że macie zakaz jechać prawym pasem - w Polsce nadal obowiązuje ruch prawostronny.

Jestem przekonany, że z czasem wszystko ulegnie unormowaniu, ale póki co jest dość groteskowo. Ja odrobinę rozumiem tę niechęć do jazdy po prawej nitce, bo tiry bezlitośnie okupują 80 proc. tego pasa i jadą jak jeden niekończący się pociąg samochodów-wagonów. Myślałem, że tak musi być, ale byłem ostatnio na Florydzie i tam na autostradach jest bardzo mało ciężarówek. Do tego stopnia, że dziwiłem się, jak ten kraj funkcjonuje, bo działa świetnie. Okazuje się, że wcale nie musi jechać pociąg wagonów-tirów, żeby zaopatrywać kapitalistów, a tymczasem zapraszam kierowców samochodów osobowych do przepisowej jazdy zgodnie z zasadami ruchu prawostronnego.

REKLAMA

Czytaj dalej:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA