RPO podejmuje słuszny temat pierwszeństwa pieszego przed przejściem. Szkoda, że naciąga statystyki
Rzecznik Praw Obywatelskich wystosował list do Ministra Infrastruktury, w którym naciska na wprowadzenie przepisu dającego pieszemu pierwszeństwo przed pojazdem zanim jeszcze wejdzie na przejście. To co do zasady słuszny postulat, szkoda tylko, że...
...Rzecznik wystosował ten list po konsultacji z aktywistami z Miasto Jest Nasze. Niewiele czasu zajęło mi sprawdzenie, ile prawdy jest w twierdzeniach zawartych w liście.
W wypadkach drogowych śmierć poniosło 873 pieszych, a rannych zostało 7587 osób poruszających się pieszo. Potrącenia pieszych, do których doszło w wyniku niedostosowania prędkości przez kierujących pojazdami, miały tragiczne skutki, gdyż w co piątym takim zdarzeniu zginął człowiek. ... Analiza danych statystycznych wskazuje na to, że w ostatnich latach liczba wypadków drogowych na przejściach dla pieszych ma tendencję wzrostową.
A to pech. Istnieje strona ze statystykami policyjnymi i raportami na temat ofiar wypadków drogowych. Można tam sprawdzić, jak kształtowała się liczba zabitych pieszych w ostatnich latach. Według listu RPO tendencja jest wzrostowa. To najpierw może statystyka zabitych:
2010: 1245 pieszych
2011: 1408 !
2012: 1157
2013: 1140
2014: 1127
2015: 923
2016: 868
2017: 873
I wykresik proszę:
Hmm... to jest tendencja wzrostowa? Ciekawe. Jak się komuś chce poszukać, to znajdzie, że w 2001 r. w Polsce zginęło 1866 pieszych. W 2017 r. 873 pieszych. Trudno nazwać to tendencją wzrostową, raczej jest to naturalny powolny spadek wynikający z cywilizowania się społeczeństwa jeśli chodzi o ruch drogowy, z coraz bezpieczniejszych samochodów i coraz wyższej świadomości kierujących. Zwracam uwagę, że wykres nie obejmuje jeszcze roku 2018, ale już wiemy, że był to kolejny rok spadku liczby wypadków.
Mamy też do czynienia z twierdzeniem o wysokiej wypadkowości w rejonie przejść dla pieszych. Rzeczywiście, ten wskaźnik wzrósł, choć jest to taki wzrost chwilowy, bo on raz rośnie, raz spada. W 2001 r. 11 proc. wypadków zdarzyło się na przejściu dla pieszych. W 2013 r. – tylko 10,2 proc. W 2017 r. było to 13,2 proc. Ale te 13,2 proc. z 2017 r. przełożyło się na mniej śmiertelnych wypadków niż te 10,2 proc. z 2013 r.
I na koniec – jaki jest odsetek wypadków z pieszymi powodowanych przez kierowców? Oczywiście kierowcy odpowiadają za większość takich zdarzeń. W 2017 r. było to ok. 70 proc. A wiecie ile procent wypadków z pieszymi spowodowali kierowcy w 2010 r? Aż 89 proc. Ciekawa tendencja, wskazująca na to że kierowca winny jest obecnie rzadziej niż kiedyś.
Nie zapominajmy, że mowa tu o spadkach liczby wypadków i zabitych przy nieustającym wzroście liczby pojazdów, co bardzo rzadko jest zauważane w publikacjach na temat bezpieczeństwa.
Piesi to najbardziej niechroniona grupa uczestników ruchu
Wskazuje to na konieczność podejmowania nowych działań zapobiegawczych mających na celu poprawę bezpieczeństwa najsłabiej chronionej grupy uczestników ruchu drogowego, jakimi są piesi.
Jeśli chodzi o ochronę fizyczną – to 100% prawdy. Pieszego nic nie chroni w zderzeniu z czymkolwiek. Najmocniej chronioną grupą uczestników ruchu są maszyniści kolejowi. Nie dość, że mają pierwszeństwo na przejazdach, to jeszcze prowadzą wielotonowe potwory, przez co nawet w zderzeniu z samochodem niewiele im się dzieje. Ponadto nie są pociągani do odpowiedzialności karnej za potrącenie pieszego na przejeździe kolejowym, ponieważ wiadomo że pociąg nie może zatrzymać się w miejscu.
Chyba że chodzi o ochronę prawną. Jeśli piesi są najsłabiej chronieni jako uczestnicy ruchu, to znaczyłoby, że rowerzyści chronieni są lepiej. Ciekawe w jaki sposób, skoro np. nie wolno im przejeżdżać na rowerze przez przejście dla pieszych (nic dziwnego), a sami muszą także ustępować pieszym przechodzącym przez pasy na drodze rowerowej. Trochę nie rozumiem tej konstrukcji myślowej. Jeśli piesi co do zasady mają pierwszeństwo nad pojazdami na przejściach dla pieszych czy w strefach zamieszkania, to w jaki sposób są słabiej chronieni prawnie niż chociażby rowerzyści?
Pieszy powinien mieć pierwszeństwo przed samochodem zanim jeszcze wejdzie na pasy
To prawda, powinien. Jest to element edukacji kierujących pojazdami i uświadamiania im odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa gdy prowadzą pojazd. Ten przepis warto wprowadzić, jednak należy zrobić to z pewną ostrożnością. Niech pieszy ma pierwszeństwo przed pojazdem zanim wejdzie na pasy, pod warunkiem że a) nie wbiega b) nie wchodzi zza przeszkody nie widząc sytuacji na drodze. W przypadku złych warunków atmosferycznych powinien zwolnić kroku przed wejściem na pasy, bo droga hamowania pojazdu jest wtedy dłuższa. Oczywiście mówimy o przejściach bez sygnalizacji świetlnej.
Takie zastrzeżenie wystarczy i jeśli o mnie chodzi, to ten przepis warto wprowadzić przy najbliższej nowelizacji PoRD – w końcu chcemy żeby u nas było bardziej zachodnio, więc kierunek jest nieunikniony. Oczywiście po wprowadzeniu takiego przepisu trzeba będzie szczegółowo przyglądać się statystykom, żeby zobaczyć czy działa. Na pewno to lepszy pomysł niż szalona koncepcja posła Szramki, żeby „obywatel decydował, czy może wejść na czerwonym”.
Słuchajcie, Miasto Jest Nasze – zgadzam się z wami, że pieszy powinien mieć pierwszeństwo przed pojazdem jeszcze zanim wejdzie na pasy. W szczególności w terenie zabudowanym, gdzie ruch jest gęstszy i absurdem byłoby oczekiwanie, że pieszy będzie stał w nieskończoność czekając na możliwość przejścia na drugą stronę ulicy. Staram się trzymać tej zasady jeżdżąc po mieście, co zresztą wzbudza duże zdziwienie u pieszych. Często nawet machają mi z wdzięczności. Skoro mamy wspólne cele, po co naciągacie statystyki?
AKTUALIZACJA Z GODZINY 14:36
W związku z wiadomością, jaką przekazano mi z ust Marcina Chlewickiego reprezentującego MJN, zamieszczam tutaj jego odpowiedź w ramach uczciwego stawiania sprawy: