REKLAMA

Przekraczasz prędkość? Sąd każe ci zainstalować ogranicznik w aucie

Jak można radzić sobie z problemem piratów drogowych, którzy działają w warunkach recydywy, czyli popełniają te same wykroczenia wielokrotnie? Trzeba po prostu zdławić im samochody.

ograniczenie prędkości
REKLAMA

Nowoczesna technologia raczej nie jest sprzymierzeńcem kierowcy, który lubi przekraczać dozwoloną prędkość. Na drogach czyhają wszechobecne fotoradary i kamery, a w nowych samochodach mamy system ISA, który pikaniem ostrzega o zbyt szybkiej jeździe.

Technicznych możliwości jest więcej

REKLAMA

Dałoby się przecież tak zaprogramować samochód - i to wcale niekoniecznie najnowszy - by po prostu nie był w stanie przekroczyć prędkości np. na autostradzie. Skoro obowiązuje tam limit (w Polsce) do 140 km/h, dałoby się założyć system, który nie pozwala jechać szybciej - i tyle.

Rozwiązanie w tym stylu może niedługo wejść w życie w Stanach Zjednoczonych. Gdyby ktoś miał wątpliwości - to wiadomość sprzed kilku dni, więc nie ma mowy o prima aprilisowym comedy gold. Zresztą to w ogóle nie jest śmieszne. W Wirginii zaproponowano wprowadzenie Programu Inteligentnego Wspomagania Prędkości. W jego ramach osoby, które zostaną złapane na jeździe z prędkością co najmniej 100 mil na godzinę (160 km/h) zostaną sądownie zobowiązane do zainstalowania w aucie ogranicznika prędkości. Jeśli nie będą chcieli - stracą prawo jazdy lub nawet pójdą do więzienia.

Władze stanu argumentują, że w 2023 roku w Wirginii doszło do 25 274 wypadków, których powodem była nadmierną szybkość. Doprowadziły do 449 zgonów, a 13 474 osób zostało rannych.

Propozycja jest obecnie omawiana

System ma być połączony z układem czytania znaków drogowych. Nie mówimy więc o ograniczniku prędkości maksymalnej, a… każdej. Wszystkie koszty związane z montażem systemu ponosiłby skazany. Za manipulację albo próby wyłączenia - więzienie.

Według Washington Post, propozycja jest obecnie omawiana w stanowym Zgromadzeniu Ogólnym po poprawce gubernatora Wirginii Glenna Youngkina, który uznał, że sąd każdorazowo powinien decydować, na jak długo dany kierowca zostanie ukarany w ten sposób (wcześniej chciano, by „z góry” skazywać na pół roku jazdy z urządzeniem). Program dotyczy - co ciekawe - tylko kierowców prywatnych, a nie zawodowych, jeżdżących cięższymi pojazdami.

Nie tylko Wirginia rozważa wprowadzenie podobnego przepisu - myślą nad tym także Maryland i Waszyngton. Dobrze wiecie, co wam powiem. W Europie to też jest nie do uniknięcia. Już niedługo podobnie będzie się karało kierowców w naszej części świata, a potem… auta będą robiły to automatycznie, każdemu, bez względu na wyroki. To już technicznie możliwe. Przy polskim natężeniu znaków z ograniczeniami (dozwolona prędkość potrafi zmienić się kilka razy na dystansie 500 metrów), nadchodzą ciężkie czasy.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-01T17:24:50+02:00
Aktualizacja: 2025-03-31T13:51:48+02:00
Aktualizacja: 2025-03-31T08:01:02+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA