Nadchodzi koniec produkcji szybkiego BMW. Niestety, nie odejdzie samo
Pan Pezet powiedział kiedyś: dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękłoby ci serce. Czuję, że takie słowa powiedziałoby mi piękne BMW, gdyby tylko umiało mówić. Wiemy już, że czeka ich koniec produkcji.
Nadchodzące lata to czas próby dla wielu nietypowych modeli, które zostały w gamie jako pamiątka złotych czasów motoryzacji, gdy każdy producent oferował cały przekrój nadwozi, od aut miejskich po szalone kabriolety. Nie miało znaczenie czy to była marka premium czy producent aut dla ludu. Z czasem producenci w imię zyskowności zaczęli ograniczać gamę, czemu trudno się dziwić, bo skoro można zarobić więcej, sprzedając mniej, to szkoda nie korzystać. Coupe i kabriolety zaczęły znikać z marek popularnych i obecnie są domeną marek premium (Mazda to też premium, a przynajmniej producent tak mówi). Ale i ich los jest już przesądzony. W dzisiejszych czasach wszystko musi być SUV-em albo Toyotą, więc szykujcie się na uderzenia siekiery, która wytnie z gamy piękne i szybkie BMW, a przy okazji Toyotę.
Nadchodzi koniec produkcji BMW Z4
Tak moi drodzy, motoryzacyjna kostucha przyszła po pięknego roadstera. Już na początku roku pojawiały się pogłoski, że Z4 zniknie z produkcji, ale nie znaliśmy daty i po cichu liczyliśmy, że kolumny w Excelu zapalą się na zielono. Niestety klienci nie dopisali, więc los roadstera został przypieczętowany. W 2026 r. z taśmy zjedzie ostatni egzemplarz modelu, może będzie należał do jakiejś pożegnalnej limitowanej wersji, a może trafi do muzeum.
Kolejne pogłoski zaczęły się pojawiać po tym, jak austriacka fabryka Magna Steyr, w której powstawały BMW Z4, Jaguary E-Pace i I-Pace ogłosiła, że zwolni 500 osób. A kolejne po tym, jak ukazały się wyniki sprzedażowe. Ustalmy jedno - BMW Z4 nigdy nie było hitem sprzedaży, ale z roku na rok jego popularność spadała. W 2019 r. sprzedaż oscylowała na poziomie 14 tys., sztuk, natomiast w 2023 r. było to już zaledwie połowa tego, a jeżeli niekorzystny trend się nie odwróci, to w tym roku wynik spadnie jeszcze bardziej. Klienci nie chcą roadstera, wolą kupować inne modele, np. BMW serii 4 w wersji cabrio, które sprzedaje się coraz lepiej. Może nie ma takich pięknych proporcji jak Z4, ale najwidoczniej lepiej trafia w potrzeby ludzi, którzy chcą zostawić pieniądze u dealera BMW.
Podobny los czeka Toyotę Suprę, która jak wiemy jest BMW Z4 w przebraniu. Przy czym Japończycy twierdzą, że sprawa następcy modelu nie jest jeszcze przesądzona, ale z drugiej strony trudno mi uwierzyć w to, że Toyota wyda miliardy jenów na opracowanie nowej Supry, bo ta nigdy jej się nie zwróci. Ale może jej siedziba wygląda jak skarbiec Sknerusa McKwacza, więc nawet dokładanie do interesu go nie uszczupli.
Papa BMW Z4, byłeś dobrym herbatnikiem.
Więcej o BMW przeczytasz w: