Peugeot 208, odc. 3, czyli ten o tym, że miłość słono kosztuje
Żeby 208 było takie śliczne i dopracowane, trzeba za nie słono zapłacić. Dopiero wtedy można je pokochać. Albo znaleźć powody, by z czystym sumieniem zaoszczędzić pieniądze.
O podstawowej wersji - Like za 53 900 zł nie powiem nic, bo nie było jej na prezentacji, ale patrząc na konfigurator - nie ma się czym zachwycać. Kołpaki, żadnych pazurów w przednich światłach, monochromatyczne ekrany, kierownica bez przycisków, uboga kolorystyka wnętrza - nie zapowiada się dobrze.
Najtańsze auto, jakie udostępniono do jazd to Active z silnikiem o mocy 75 KM.
Takie kosztuje 57 900 zł. Tak jak Like ma manualną klimatyzację obsługiwaną z poziomu ekranu dotykowego:
To chyba narzędzie dla handlowców w salonach, by mogli za jego pomocą zniechęcać klientów do tej wersji. Według mnie to nieśmieszny żart producenta - upraszczać na siłę rozwiązanie, które z racji cyfrowej formy obsługi z natury powinno działać automatycznie. To tak, jakbym słuchając albumu w Spotify nie mógł przeskakiwać z utworu na utwór, tylko by przejść na kolejny, musiałbym przewinąć poprzedni do końca jak na kasecie magnetofonowej. Peugeot, naprawdę?
Tak samo jestem zniesmaczony korbotronikiem w tylnych drzwiach - że też w ogóle opłaca się jeszcze produkować boczki drzwi przygotowane pod takie elementy.
Do tego spójrzcie na te zegary:
Jeśli ktoś ostrzył sobie zęby na animacje z poprzedniego tekstu to srodze się rozczaruje, I fakt, że one naprawdę są trójwymiarowe będzie mizernym pocieszeniem.
Podobnie słabo wyglądają tylne lampy:
(Dla porównania z bogatszymi:)
Czy reflektory:
(dla porównania droższe LEDy:)
Tu już trudno mówić o poczuciu z obcowaniem z marką aspirującą do grona premium.
Kierownica obszyta skórą, kolorowy ekran między zegarami i trochę większy ekran systemu multimedialnego to raczej skromne pocieszenie.
O przyjemności z oglądania auta można mówić dopiero w wersji Allure.
Ta kosztuje co najmniej 66 900 zł, ale podobnie jak Active wciąż świecący ślad pazura ma tylko w zderzaku - w kloszach reflektorów wciąż ma zwykłe żarówki.
Lepiej wyglądają już światła LED - są takie jak w wyższych wersjach wyposażenia.
Allure ma już dobrze wyglądające wnętrze z ekranem zamiast zegarów i automatyczną klimatyzacją. Ma w standardzie czujniki cofania, ale wciąż brakuje asystenta pasa ruchu, czy aktywnego tempomatu. OK, przyznaję, w miejskim aucie nie są to elementy pierwszej potrzeby. Chętniej pomyślałbym o 100-konnej benzynie, ale ta kosztuje już 72 400 zł. Jeśli ktoś jest w stanie przeboleć brak ledowych reflektorów, to polecałbym właśnie tę wersję.
By 208 miało wszystko co cieszy oko na zewnątrz i od środka trzeba jednak wydać jeszcze więcej.
80 900 zł - to cena 100-konnej wersji GT-Line z przekładnią manualną. Do automatu trzeba dołożyć jeszcze 8 tys. do kolejnych 30 KM - aż 14 300 zł! I nawet w tej cenie wciąż trzeba dopłacać za adaptacyjny tempomat i układ utrzymywania w pasie ruchu, czy monitorowania martwego pola. Poza tym GT-Line ma już wszystkie wcześniej wspomniane elementy, ale, hej - 95 200 zł za miejskiego malucha z trzycylindrowym silnikiem 1.2 o mocy 130 KM?
Obawiam się, że to nie jest samochód skonfigurowany pod budżet polskiego klienta. Trudno będzie go kupić za 500+. Ja wiem, że miłości nie wolno przeliczać na pieniądze ale mimo szczerych chęci chyba jednak się nie zakocham. Nie wiem nawet, czy zostaniemy przyjaciółmi.