REKLAMA

Do tej pory nie lubiłem BMW serii 1. Teraz będę czuł do niego już tylko obojętność

BMW pokazało zdjęcia z testowania trzeciej generacji serii 1. Oczywiście będzie miała napęd na przód i będzie wyglądać jak kolejne agresywne mydło. To na pewno dobra wiadomość, bo pewnie wreszcie zyska wnętrze większe niż Cinquecento. 

Do tej pory nie lubiłem BMW serii 1, ale było „jakieś”. Już takie nie będzie
REKLAMA
REKLAMA

Jeździłem obydwiema dotychczasowymi generacjami BMW serii 1. Za każdym razem wysiadałem zniesmaczony. Pierwsza, czyli E87, była ciasna. Tak ciasna, że aż trudno mi było w to uwierzyć. Próbowałem najpierw wsiąść do tyłu za kierowcę (to mój stały test), ale nie dałem rady, uznałem więc że fotel kierowcy jest nadmiernie odsunięty do tyłu. Zająłem miejsce za kierownicą i okazało się, że on był przysunięty blisko pedałów. Tak, wiem dlaczego tak było – w tym niedużym, kompaktowym samochodzie mnóstwo miejsca zajęła komora silnika, który ustawiono wzdłużnie i wsunięto głęboko do tyłu, żeby zachować jak najlepszy rozkład mas. To był jedyny tylnonapędowy kompakt od czasów Corolli AE86. Największa „zaleta” tego modelu była zarazem jego największym przekleństwem. Może i prowadził się wspaniale, ale najpierw trzeba było do niego wleźć, a to nie było proste.

Z czasem wyszło na jaw, że ten tylny napęd to guzik kogo obchodzi

W sieci pojawiły się obrazki serii 1 z łańcuchami na przedniej osi, a potem zaczęły krążyć informacje, że 80% nabywców uważa swoją „jedynkę” za auto z przednim napędem. Tzw. fani BMW zaczęli narzekać, że „teraz to byle kto kupuje te auta, to już nie to samo, powinna być jakaś selekcja”. Pewnie przeoczyli, że większość sprzedawanych na świecie samochodów BMW ma już od dawna nie napęd na tył, a 4x4/xDrive. Większość „jedynek” nie trafiała do ludzi zajaranych pokonywaniem zakrętów, tylko do mam odbierających dzieci ze szkoły, jako 5-drzwiowe hatchbacki ze słabymi silnikami. Co śmieszne, stosowano tu specjalnie zubożony silnik 1.6 bez Valvetronica, który nie trafił do żadnego innego modelu.

Byłem zdziwiony, kiedy pojawiła się II generacja „jedynki”...

...czyli F20. Zachowano w niej tylny napęd, choć sądziłem że przejdą na przedni i zbudują ją na platformie Mini Countrymana. Z początku miała silniki Prince opracowane z Peugeotem – to te, w których łańcuch rozrządu wycierał napinacz zanim właściciel/ka zdążyli się zorientować, że to chrobotanie jest czymś niepożądanym. Potem było jeszcze gorzej, ponieważ zamiast silników Peugeota weszły nowe jednostki BMW z trzema cylindrami. Przejechałem się kiedyś takim autem z manualną skrzynią biegów i start-stop. Był to najstraszniejszy system start-stop z jakim miałem do czynienia. Rzucanie budą przy uruchamianiu powodowało, że resztki mózgu wylewały mi się uszami. Zamiast radości z jazdy czułem przerażenie za każdym razem jak zatrzymywałem się pod światłami. Gaśnie zielone dla pieszych, ja wciskam sprzęgło i auto wpada w takie wibracje, że łzy podchodzą do oczu. No cóż, cudów nie ma – silnik 3-cylindrowy wibruje bardziej niż czterocylindrowy, a umieszczenie wzdłużne znacznie bardziej przenosi drgania na karoserię niż poprzeczne. Nie mam zastrzeżeń do BMW, zrobili wszystko jak trzeba. To koncepcja była zła.

Ale przynajmniej te dwie pierwsze generacje były jakieś. Zwykle w pamięci zostają samochody, które były jakieś, nawet jeśli były okropne.

BMW naprawia błędy przeszłości i testuje nową „jedynkę”

Oczywiście z przednim napędem. Spodziewaliśmy się tego i pewnie poza młodym Śledzioną i paroma jego kumplami od „Tanich Gruzów” nikt nie będzie płakał za serią jeden pędzoną na tył. Zapewne BMW świetnie to przemyślało, a poza tym seria 1 z napędem na przód jest już w ofercie od kilku lat, tyle że wyłącznie w Chinach. To zapewne najbardziej endemiczny model BMW w aktualnej ofercie.

nowe bmw serii 1

Widzę tylko jeden problem: stare BMW 1 miało bardzo charakterystyczne proporcje, które natychmiast wyróżniały go na tle konkurencji. Krótki zwis przedni, duża odległość między przednią osią a linią drzwi z przodu, długa maska – z daleka było wiadomo, że to BMW, nawet jak nie było widać „nerek”. Nowa jedynka będzie wyglądała jak wszystko inne. Tą samą drogą poszedł też Mercedes z klasą A. Pierwsza była bardzo nietypowa, wyglądała jak wielka kanapka. Druga – jak kanapka po lifcie. A trzecia – jak wszystkie inne kompakty, wystarczyłoby zmienić znaczki i mogłaby być np. nowym Hyundaiem i30.

nowe bmw serii 1

Podobnie będzie z BMW serii 1. Nikt raczej nie kupi go dla wyglądu, a jedynie dla nerek, które pewnie będą tak duże, że nie starczy miejsca na reflektory. Realne walory techniczne też nie będą już jakoś szczególnie ważne, a to że wersja M135i xDrive ma rozwijać 306 KM z dwóch litrów (identycznie jak Mercedes A 35 AMG) nikogo za bardzo nie zainteresuje, bo i tak prawie wszyscy kupią jakiś bazowy wariant 3-cylindrowy z automatem. Zatem jeśli chodzi o nową serię 1, to oczywiście „nie mogę się jej doczekać” – ale nie samego samochodu, bo pewnie będzie bardzo podobny do X2 (które już ma przedni napęd), a porównań nowego ze starym i recenzji, w których dowiemy się, że nowy model jeździ jeszcze lepiej niż poprzedni mimo zmiany założeń konstrukcyjnych. Czego oczywiście nikt nigdy nie sprawdzi w testach drogowych, bo przecież nie pozwolą na to elektroniczne systemy stabilizacji toru jazdy.

REKLAMA
nowe bmw serii 1

Ale przynajmniej zapewne będzie się dawało do niego wsiąść bez odpiłowania sobie nóg. Jest więc jakiś postęp!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA