Nowa Kia Sportage już bez tajemnic. Tak, będzie i diesel. W dodatku dwulitrowy
Do tej pory wiedzieliśmy głównie to, jak nowa Kia Sportage wygląda. Teraz wiemy również, co będzie miała po maską. I wiele więcej.
Nie podzielam wprawdzie przesadnie entuzjazmu Pawła w stosunku do nowego wcielenia Sportage'a (może poza wnętrzem, ale to łatwe, bo na zdjęciach jest beżowe), ale to nie zmienia jednego - niedługo wysypią się ich na polskie ulice setki albo tysiące. Tak samo, jak ma to obecnie miejsce w przypadku nowego Tucsona.
Czyli warto się przyzwyczaić i przy okazji wiedzieć, co tam może siedzieć pod maską.
Nowa Kia Sportage - jakie silniki?
Na początek... całe dwa. Jeśli ktoś chce lać do baku benzynę, to będzie mógł zamówić Sportage z silnikiem 1.6 TGDI o mocy ok. 180 KM, czyli minimalnie mocniejszą niż do tej pory w Sportage (177 KM) i o dokładnie takiej samej mocy, jak w nowym Tucsonie. Jednostka napędowa będzie oczywiście 4-cylindrowa i połączona z dwusprzęgłową, 7-stopniową przekładnią automatyczną albo 6-biegowym manualem.
Jeśli ktoś natomiast woli diesla albo uważa, że 7 przełożeń w automatycznej przekładni to za mało, to może sięgnąć po drugą opcję. Również mamy tutaj 4 cylindry, ale do baku lejemy już olej napędowy, a przy okazji możemy stawić czoła downsizingowi, bo diesel w Sportage ma 2 litry pojemności. Do tego ma prawie 190 KM i łączony jest z 8-stopniową przekładnią automatyczną.
W przyszłości do gamy ma dołączyć jeszcze hybryda i hybryda typu plug-in, ale w kwestii szczegółów na ten temat najnowszy komunikat prasowy niestety milczy. Zgaduję jednak, że w tym drugim przypadku ponownie będziemy mieć do czynienia z 1.6 TGDI i silnikiem elektrycznym, który w sumie da nam jakieś 265 KM i do 50 km zasięgu.
Jeśli chodzi o napęd 4x4, to będzie (a przynajmniej to sugeruje komunikat prasowy), ale na razie jeszcze nie podano szczegółów. Do tej pory można go było domówić zarówno do wersji benzynowej, jak i tej na olej napędzowy.
Nowa Kia Sportage - co jeszcze warto wiedzieć?
Chociażby to, że Sportage dostanie nowe, elektronicznie sterowane zawieszenie z nowymi trybami jazdy, w tym terenowymi, które mają pozwolić poruszać się po śniegu, błocie i piasku (akurat ktoś zatarga Sportage'a w takie warunki). Do wyboru będą też felgi od 17" do 19", a także... dwie długości nadwozia, aczkolwiek w Europie zadebiutuje raczej wyłącznie standardowa odmiana. Poza tym nowością ma być wariant X-Line, czyli ten uterenowiony (wizualnie) i GT-Line, czyli ten usportowiony.
Wymiary? 4660 mm długości, 1865 mm szerokości, 1660 mm wysokości i 2755 mm między osiami (aktualizacja: to wymiary wersji przedłużonej. Wersja europejska będzie krótsza). Do kompletu mamy jeszcze spory bagażnik (637 l) z możliwością powiększenia go przez złożenie kanapy, co ma się dziać po naciśnięciu przycisku. Niestety nie wiadomo, jaka wtedy będzie całkowita pojemność bagażnika.
Nie wiadomo też, ile trzeba będzie za Sportage'a zapłacić.
Ale już mogę napisać, ze na pewno więcej niż 81 990 zł, bo tyle właśnie kosztuje aktualna generacja Kii Sportage w najtańszej wersji, z silnikiem 1.6 GDI 132 KM, który w nowej odsłonie nie będzie już dostępny. Czyli nowy Sportage będzie też pewnie droższy niż 99 490 zł, bo tyle kosztuje najtańsza Kia Sportage 1.6 TGDI 177 KM z manualną przekładnią.
Lepiej więc przygotować się na coś w okolicach 105-110 tys. zł. Ostatecznie wątpliwości rozwieje sama Kia, publikując w późniejszym terminie pełny cennik swojego najnowszego modelu. A potem zostaje już tylko obserwować kolejki do salonów.