Nieporadnie napisane na boku samochodu hasło nie przyniesie temu kierowcy wielu nowych klientów. Nie w tym przypadku, ale Taksówka z Polakiem to trend, którego nie można lekceważyć. Idą zmiany.

„Bardzo spoko człowiek, miły, profesjonalny, starszy człowiek. Przywitał się, pożegnał, nie narzucał się z rozmową. Samochód zwraca uwagę (...) ale jest naprawdę uprzejmy i zero zastrzeżeń”. - tak transport przedziwną lubelską taksówką relacjonowała nam pasażerka Katarzyna. Dodała jeszcze, że kierowca miał spokojny styl jazdy i przestrzegał przepisów ruchu drogowego, a na koniec życzył miłego dnia.
Nie była jedyną, która zwróciła uwagę na leciwego Citroena, poruszającego się po ulicach Lublina. Inna mieszkanka Lublina udostępniła nam jego zdjęcie. Wyróżniają go dwie rzeczy. Niecodzienny stan techniczny i zwiastun nowego taksówkarskiego trendu.

Samochód ma niecodzienny wygląd, przyciąga spojrzenia, ze względu na modyfikacje, które mogą skutkować zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego. Ale też z powodu hasła nieco nieporadnie namalowanego na tylnych drzwiach pojazdu. „Bezpiecznie, bo z Polakiem” - to zdanie ma przyciągać nie tylko spojrzenia, ale i klientów. Znam wiele osób, które klikałyby w aplikacji do zamawiania przewozu osób w opcję „Polak” lub „język polski”, bo system weryfikacji kierowców ma luki.
Dziwactwo pierwsze — stan techniczny
Przejazd reklamowany jest jako bezpieczny, ale auto formalnie uznane byłoby za niebezpieczne. Rozprawmy się szybko z pierwszym niecodziennym elementem pojazdu, bo czekają na nas doniesienia z policyjnych kontroli. Na przednich drzwiach od strony pasażera widać fragment blachy, albo innego sztywnego materiału. Jest ona przynitowana do powierzchni drzwi, a na zdjęciu widać, że wyraźnie odstaje. Widnieje na niej napis Bolt, ale na takiej powierzchni to raczej słaba reklama dla tej firmy. Bolt daje pasażerom możliwość zgłoszenia złego stanu technicznego pojazdu. W tym przypadku nikt z niej nie skorzystał.
Po odbytej podróży pasażer ma możliwość oceny przejazdu [m.in]. pod kątem jakości samochodu, bezpieczeństwa, doboru trasy przejazdu. Ponadto, jeśli w trakcie jazdy pasażer odnotuje nieprawidłowe zachowanie może natychmiast zgłosić to za pomocą specjalnego narzędzia w aplikacji, do zgłaszania niebezpiecznej jazdy. Narzędzie to jest dostępne w panelu bezpieczeństwa - Bolt, Martyna Kurkowska-Trzmiel, PR Manager | Poland
Ten Citroen C3 Picasso nie powinien poruszać się po ulicach w takiej formie. Może być w idealnym stanie mechanicznym i blacharskim, ale pojazd poruszający się po drodze publicznej nie może mieć elementów odstających poza obrys pojazdu. Polskość nie zdejmie z niego możliwych konsekwencji. Te mogą nadejść ze strony policji, bo urząd wydający licencję, nie zajmuje się stanem technicznym pojazdu.
Miasto Lublin jako organ licencyjny przed wydaniem licencji dla taksówek sprawdza wymagane dokumenty ustawowe, w tym dowód rejestracyjny zgłaszanego pojazdu w zakresie ważności badań technicznych i zamieszczonej adnotacji taxi. Nie mamy kompetencji kontroli stanu technicznego pojazdów. Takie uprawnienia mają organy kontroli drogowej takie jak Policja czy Inspekcja Transportu Drogowego. - mówi nam Justyna Góźdź, Rzecznik Prasowy Prezydenta Miasta Lublin
Nawet niewielkie uszkodzenie zderzaka auta może kwalifikować do zatrzymania dowodu rejestracyjnego, co dopiero taka odstająca płaszczyzna. W tym przypadku sprawa jest raczej oczywista, z tym arkuszem blachy Citroen nie przeszedłby badania technicznego, a w przypadku policyjnej kontroli kierowca powinien pożegnać się z dowodem rejestracyjnym.
Może to tylko chwilowa sytuacja, wynikająca z oczekiwania na nowe drzwi, ale auto prezentuje się mało zachęcająco. Zachęcać ma napis na drzwiach. Auto może być słabowite, ale kierowca jest z Polski. I to ma być jego atut. I jest, jeśli przeczyta się policyjne statystyki.
Zakazy, poszukiwani przez policję - nasi taksówkarze
To nie prowizorycznie łatanych drzwi boją klienci. Wystarczy zajrzeć w statystyki policyjnej akcji "Bezpieczne przewozy", by nabrać pewnych wątpliwości, czy wśród taksówkarzy na pewno dzieje się dobrze.
Stołeczni policjanci w ciągu ostatnich dni przeprowadzili 989 kontroli pojazdów w ramach akcji pn. Bezpieczne przewozy”. Wśród skontrolowanych osób aż 24 nie posiadały uprawnień do kierowania. W trakcie prowadzonych działań na terenie stolicy funkcjonariusze nałożyli na kierujących 310 mandatów na łączną kwotę ponad 48 tys. złotych, zatrzymali też 14 praw jazdy i 71 dowodów rejestracyjnych. Większość skontrolowanych i ukaranych mandatami stanowili obcokrajowcy. - Komenda Stołeczna Policji
Citroen ze zdjęcia z pewnością nie wyszedłby bez szwanku z tej akcji, ale to uprawnienia do kierowania pojazdami i zatrzymane prawa jazdy są bardziej niepokojące. Tym bardziej, że policja poinformowała też, że wśród 24 osób bez uprawnień, aż 4 były objęte sądowym zakazem kierowania. Firmy przewozowe informują nas, że weryfikują kierowców, a ci ciągle wymyślają, jak nie dać się zweryfikować.

Bezpiecznie, bo z Polakiem
Forma napisu na Citroenie jest nieco komiczna, wygląda bardziej jak akt wandalizmu niż zachęta, ale siły tego hasła lekceważyć nie można. Wiele osób postrzega jazdę taksówką z obcokrajowcem jako problem. Zapytałem też firmę Bolt o trend "polskości" w przejazdach. Po udzielonej odpowiedzi sądziłem, że nie ma planów biznesowych eksponowania polskości, czy polskiego języka w aplikacji do zamawiania przejazdów.
Celem Bolt jest dostarczanie rozwiązań mobilności miejskiej dla wszystkich. [bez względu np. na narodowość]
Ale tę odpowiedź otrzymałem ponad miesiąc temu i chyba zdążyła się zdezaktualizować, albo ja źle ją zinterpretowałem. Obecnie w aplikacji Bolt pojawiła się opcja zamówienia przewozu z kierowcą „mówiącym w lokalnym języku”. Bolt chyba rozumie, o co chodzi taksówkarzowi z Citroena, choć jemu raczej nie chodzi o sam język polski. To hasło na drzwiach nie wzięło się znikąd i nie jest jedyne. Taksówkarzy reklamujących się jako Polacy jest więcej.
Wedle informacji, które uzyskałem od osoby świadczącej usługi za pośrednictwem tej aplikacji, po Lublinie poruszają się taksówki, które zachęcają do swoich usług na bazie podobnych lęków, tylko w bardziej profesjonalny sposób. Hasła informujące o polskości taksówkarza i przewozu mają być umieszczane na lampie, w towarzystwie obowiązkowego napisu Taxi. Takie pojazdy mają się pojawiać w okolicach lubelskiego dworca głównego PKP. Coś jak słynny w Lublinie kebab od prawdziwego Polaka, tylko w formie taksówki. Czy zatem taksówki prowadzone przez Polaków przyciągają klientów?
Połowa kierowców nie jest polskiego pochodzenia
Kierowcy i właściciele firm świadczących przewóz osób zrzeszają się na rozmaite sposoby. Jeden z takich podmiotów, Polski Związek Partnerów Aplikacyjnych opublikował w 2025 r. raport pn. "Kierowcy i kurierzy na platformach: Co naprawdę liczy się w branży?"
Badaniem ankietowym objęto 3785 kierowców i kurierów. W tej grupie nieznacznie przeważali kierowcy, część z nich świadczyła również usługi kurierskie. W przeważającej większości byli to mężczyźni. 52 proc. zadeklarowało pochodzenie polskie, a 48 proc. określiło się jako "obcokrajowiec". Druga grupa reprezentowała aż 68 krajów, a najliczniejszym zbiorem byli Ukraińcy, stanowiący 30 proc. ankietowanych. Respondenci pochodzili ze 145 miast w Polsce. Z tego zestawienia wynika, że wozi nas tyle samo obcokrajowców, co obywateli polskich. Nie wszystkim się to podoba.
Lęki niemotoryzacyjne
Chyba musimy udawać, że jedynymi problemami z zagranicznymi kierowcami jest trudność w porozumiewaniu się z nimi i ich nieznajomość przepisów ruchu drogowego. Tak będzie uprzejmiej. Uprzedzenia rasowe, narodowe i kulturowe musimy odłożyć na bok, bo niewiele możemy na nie poradzić, wobec zmasowanej i wycelowanej w obcokrajowców działalności politycznej.
Ale trzeba wspomnieć, że powstają takie badania ankietowe, jak przeprowadzone przez Instytut Badań Pollster na zlecnie Super Expressu, w których na pytanie "czy obawiasz się agresji ze strony osób ze statusem nielegalnych migrantów", 64 proc. ankietowanych odpowiedziało "tak", a 27 proc. "nie". Te lęki przekładają na stosunek do taksówkarzy, ale skupmy się na problemach motoryzacyjnych.
Problem językowy
Michał, kierowca świadczący usługi przewozu osób za pomocą aplikacji, mówi mi o problemie językowym, z którym mogą spotkać się klienci wiezieni przez kierowcę bez znajomości języka polskiego.
Często trafiają się problemy z sygnałem GPS. Trudno jest wtedy wskazać drogę osobie nie mówiącej po polsku. Zdarzają się też inne sytuacje, w których trzeba się komunikować z kierowcą. Jest to problem szczególnie dla osób starszych. Znajomość języka angielskiego też nie zawsze jest rozwiązaniem.
Wiele osób uważa, że tradycyjne taksówki, zamawiane przez telefon to już przeżytek, a taki biznes musi chylić się ku upadkowi. Tymczasem niedość, że taksówki na telefon często obsługują klientów firmowych, to bywają rozwiązaniem dla osób, które nie chcą korzystać z przewozów zamawianych przez aplikację. Zamawiając taksówkę dzwoniąc, najprawdopodobniej będziemy podróżować w towarzystwie polskojęzycznego kierowcy.
Opcja język lokalny ma spore szanse na zyskanie popularności. Dostępne są przejazdy świadczone przez kobiety, przejazdy z możliwością przewozu psa, albo w podwyższonym standardzie, ale usługi realizowanej z kierowcą mówiącym po polsku do tej pory nie było. Problemem może być to, że zbyt wielu kierowców realizujących przewozy nie włada tym językiem.
Pojawia się zatem inne pytanie. Jeśli ktoś nie mówi po polsku, w jaki sposób zdobył polskie prawo jazdy?
Prawo jazdy dla obcokrajowca
Od czerwca 2024 r. należy mieć polskie prawo jazdy, jeśli chce się być taksówkarzem. Taksówkarzami są również kierowcy realizujący przejazdy za pośrednictwem aplikacji. Nie wszyscy muszą zdawać polski egzamin na prawo jazdy.
Osoby przebywające w Polsce przez conajmniej 185 dni mogą prawo jazdy ze swojego kraju wymienić na polskie prawo jazdy. Nie muszą tego robić obywatele państw Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii, ale tych wśród taksówkarzy jest raczej niewielu. Pozostali muszą zdać egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Niektórym ich własne państwo może utrudniać zdobycie polskich uprawnień, na przykład mężczyznom z Ukrainy w wieku poborowym.
To jest jednak tylko egzamin teoretyczny.
Jak zdać egzamin na prawo jazdy nie mówiąc po polsku?
Konieczność zdawania wyłącznie egzaminu teoretycznego oznacza, że da się wozić ludzi i nie dotknąć polskiego placu manewrowego, a także bez żadnej weryfikacji umiejętności jazdy w polskim ruchu ulicznym. Do tego zaraz wrócimy. A co z osobami, które chciałyby cały proces ubiegania się o polskie prawo jazdy przejść od początku?
Osobę prowadzącą od ponad 20 lat jedną z lubelskich szkół nauki jazdy, pytam o kursantów, którzy chcą odbyć całe szkolenie w języku angielskim. W odpowiedzi słyszę, że zainteresowanie jest nikłe.
Mamy czasem zapytania o taką opcję, ale odmawiam, bo nie mamy instruktorów, którzy mogliby poprowadzić kurs w języku angielskim.
Słyszę też historię o slajdach.
Miałem na kursie osobę z Azji, która słabo władała językiem polskim, ale za to nauczyła się wszystkich slajdów egzaminacyjnych na pamięć i zdała egzamin teoretyczny w pierwszym podejściu.
Kiedyś dało się tak zdać egzamin, gdy pytań było mniej. Przy zwiększonej puli pytań jest to już praktycznie nie możliwe. Da się to jednak zrobić bez uczenia się obrazków na pamięć.
Polski system egzaminacyjny umożliwia podejście do teoretycznego egzaminu na prawo jazdy w jednym z trzech języków: polskim, angielskim i niemieckim. Nie można w jego trakcie korzystać z pomocy tłumacza. Ten konieczny jest w trakcie egzaminu praktycznego.
Da się uzyskać polskie prawo jazdy nie władając ani jednym słowem w języku polskim. Oczywiście wymiana już uzyskanego prawa jazdy w ojczystym kraju na polski dokument jest prostsza. System ten zawiera pewne luki, które ujawniają się po wyłączeniu sygnalizacji świetlnej.
Problem z sygnalizacją świetlną
Wystarczy zapytać taksówkarza Polaka o „tych zagranicznych”, a bardzo prawdopodobne jest, że usłyszymy całą litanię pretensji. Sam słyszałem ją więcej niż raz. Nawet biorąc poprawkę na osobistą niechęć, nie da się ukryć, że da się być legalnie taksówkarzem, nie jeżdżąc po polskich ulicach aż do momentu przewozu pierwszego pasażera. Wśród tych relacji przebija się wspólny wątek, skrzyżowań po wyłączeniu sygnalizacji świetlnej.
Taksówkarze potrafią wskazywać konkretne skrzyżowania w swoim mieście, gdzie powstają problemy nocą. Jeśli sygnalizacja świetlna jest wyłączana, na tych bardziej skomplikowanych prawdopodobne mają być wypadki z udziałem obcokrajowców. Ci, wedle relacji, mają się nie orientować w zasadach pierwszeństwa, gdy przestaje wskazywać je zielone i czerwone światło.
Może to przed tymi skrzyżowaniami ma chronić Polak taksówkarz? W końcu on ma swoje prawo jazdy, a ludowe przekonania mówią, że kierowcy z innych krajów jeżdżą na jednym dokumencie.
Jazda na jednym prawie jazdy
„Oni po kilku jeżdżą na jednym prawie jazdy” - taką opinię i od taksówkarza i pasażerów słyszałem wielokrotnie. Prawdziwości tej popularnej opinii nie da się zweryfikować. Da się za to zweryfikować coś innego, tożsamość kierowcy. Od cytowanego wcześniej Michała słyszę jeszcze, że udawać kogoś innego za kierownicą jest bardzo trudno:
Co kilkadziesiąt kursów jestem proszony o zrobienie sobie zdjęcia. Nie można podstawić przed obiektyw cudzego zdjęcia.
Operatorzy aplikacji kontrolują kierowców. Nie jest tak, że systemu nie da się oszukać, ale na pewno zostało to utrudnione. Jeśli kilka osób chciałoby jeździć na jednych uprawnieniach i jednej licencji, musieliby obmyśleć przebiegły system prześlizgiwania się między takimi kontrolami. Nie jest to niemożliwe, co widać po wynikach policyjnych kontroli, ale na dłuższą metę trudne. Mimo tych utrudnień przekonanie o brakach w uprawnieniach i nieznajomości przepisów jest żywe. Z brakiem znajomości języka polskiego dyskutować się nie da, bo ta występuje i łatwo jej doświadczyć.
Potencjalny hit, ale kit
Zapytajcie kilku losowo wybranych znajomych, czy wybieraliby w aplikacji opcję „Jazda z Polakiem”, albo podobną. Już sama „znajomość lokalnego języka” będzie cieszyła się powodzeniem. Dlatego na samochodach taksówkarzy pojawiają się hasła podkreślające ich polskość.
Opcja przejazdu z Polakiem nigdy się nie pojawi, nazwana w dokładnie taki sposób, ale za to z pewnością odpowiadałaby na społeczne lęki. System przewozów ma pewne luki i wady, nie jest idealny, ale wiele z popularnych przekonań nie wychodzi poza etap stereotypu i miejskiej legendy. Z drugiej strony wyniki policyjnych akcji nie wprawiają w optymizm. Z Polakiem można się łatwiej porozumieć i wytłumaczyć drogę, a czy na pewno jest bezpieczniej? To nie ma znaczenia, bo w opcję "przejazd z Polakiem" wiele osób klikałoby, aż rozbolałaby ich palce. Niekoniecznie skusiłby ich koślawy napis zrobiony flamastrem.






































