Ten Lexus to halucynacja. Samochodów nie tworzą już ludzie
Antonin Cohen, projektant samochodów pracujący dla Forda, postanowił pójść z duchem czasu. Przy pomocy sztucznej inteligencji zaprojektował własną wizję Lexusa.

Podbój internetu przez sztuczną inteligencję przybiera na sile. Zaczęło się od Willa Smitha po roku w Czarnobylu jedzącego rękami makaron, a dzisiaj dostajemy chałkonie, Jezusa zrobionego z patyków, czy smutnych rolników, którym nikt złożył życzeń na urodziny: i mniej zorientowani obywatele uznają to wszystko za prawdziwe fotografie. Pojawiają się także samochody wygenerowane przez AI, które w lekko przerażający sposób zaczynają wyglądać jak prawdziwe.
Człowiek Forda wziął się za Lexusa
Nie wiem co w tej historii jest dziwniejsze - to, że auto zostało zaprojektowane przez AI, czy to, że tym autem jest Lexus, a stoi za nim projektant Forda. Antonin Cohen, pochodzący z Francji autor projektu obecnie odpowiada za design nowych Fordów na europejskie rynki, a wcześniej pracował także dla Kii, współtworząc m.in. całkiem ładnego Sportage'a piątej generacji.
Tym razem postanowił przysłużyć się japońskiej marce premium, tworząc projekt awangardowego, sportowego samochodu elektrycznego. Co najlepsze, zajęło mu to (a przynajmniej tak deklaruje) zaledwie 24 godziny. W czasie, w którym ja bym ledwo zawiązał sznurowadła, wrzucił w program dwa szkice które zabrały mu większość czasu - zdjęcie poniżej:
Następnie, samemu nanosząc drobne poprawki stworzył "to"
"To" swojej nazwy jeszcze nie ma, lecz wizje mogą mówić same za siebie:
Widzimy tu nienaganny projekt, którego duże i szerokie nadwozie, z drzwiami otwierającymi się jak skrzydła, smukłym, łagodnie zaokrąglonym nadwoziem harmonijnie łączącym się z ostrymi krawędziami z przodu i z tyłu. Co jest najbardziej szokujące, to że Lexusa od Cohena nie widzimy w jakimś sterylnym pomieszczeniu ze ścianami w jednym kolorze, a pełnej scenerii pokazującej kulisy sesji zdjęciowej w celach marketingowych, w anturażu urokliwego, śródziemnomorskiego miasteczka.
Możemy zajrzeć nawet do wnętrza, które zależnie od wersji projektu, jest wykończone połączeniem drewna i niebieskiego materiału, bądź jasnej skóry. Widzimy dwa, duże ekrany górujące nad resztą deski rozdzielczej, choć konsola środkowa jest wypełniona klasycznymi, fizycznymi przyciskami. Napęd? Elektryczny - a bawienie się w wymyślanie specyfikacji technicznej Cohen zostawi pewnie inżynierom.

Czy to może być jakiś przełom?
Takie pytanie zrodziło mi się po zapoznaniu z tematem. Stwierdzam, że przełom może nie, ale przyjemna, utwardzona droga na skróty - już tak, bo oszczędza to wiele czasu poświęcanego na brudną robotę. Sam Cohen w rozmowie z amerykańskim Carscoops stwierdził, że choć sam początkowo nie był fanem sztucznej inteligencji, to pozwala ona skupić mu się wyłącznie na stronie kreatywnej, zamiast tracić czas na renderowanie projektów.
Dziełu szutcznej inteligencji, jakim jest ten Lexus nie można odmówić tak urody, jak i realizmu. Niestety posuwamy się coraz dalej w tym, jak realnie wyglądają dzieła sztucznej inteligencji. Jeżeli ma ono ułatwić pracę stylistom samochodów - proszę bardzo, jestem nawet za. Ale naprawdę - na tym już poprzestańmy.
O takich prawdziwych Lexusach przeczytasz tutaj:






































