REKLAMA

Trzy najwolniejsze nowe samochody w Polsce. Wybieramy nowy wóz dla marszałków

Ile koni powinien mieć nowy służbowy wóz? Wszystkie - odpowie samorządowiec średniawego szczebla. Ja natomiast odpowiem - jak najmniej, żeby przypadkiem nie kusiło.

Trzy najwolniejsze nowe samochody w Polsce. Wybieramy nowy wóz dla marszałków
REKLAMA

265 KM to dość intrygująca moc. Jedni uznają, że to za mało i poniżej 300 nie ma jazdy, inni uznają, że to w sam raz i tyle, a inni po zajęciu miejsca za kierownicą takiego potwora uznają, że należy im się wszystko i mogą teraz na przykład samodzielnie wymierzać sprawiedliwość na drogach, wliczając w to celowe taranowanie innych uczestników ruchu. Fakt, że dodatkowo są marszałkami województwa i wszystko do tej pory uchodziło im płazem, jakoś raczej nie pomaga w zejściu na ziemię. Podobnie jak fakt, że marszałkowanie i celowe powodowanie zagrożenia w ruchu jest a) całkowicie normalne oraz b) przeważnie od początku nosi znamiona umorzenia.

Pomińmy na razie milczeniem pytania, dlaczego do marszałkowania jest potrzebna nie tyle Skoda Superb (to ok), ale Skoda Superb koniecznie w najmocniejszej i bezdyskusyjnie najdroższej wersji silnikowej. Zamiast tego przyjmijmy, że tak naprawdę marszałkowie są sensownymi, rozsądnymi ludźmi i dopiero szaleńczo mocne samochody czynią z nich osoby niebezpieczne na drodze.

REKLAMA

Rozwiązanie problemu? Auta, które nie narkotyzują kierowców swoją niemożliwą do opanowania mocą. A żeby lekarstwo było jak najmocniejsze, niech to będą absolutnie najwolniejsze dostępne nowe auta w naszym kraju. W czym możemy wybierać?

Dacia Spring, czyli 0-100 km/h: może.

dacia spring pierwsza jazda


Wszystko jest tutaj absolutnie idealne. Napęd? Elektryczny, więc marszałek województwa - obojętnie jakiego - raz będzie mógł faktycznie zaświecić przykładem i po wejściu na mównicę ogłosić, że jego województwo podejmuje aktywne kroki w kierunku zeroemisyjności, że samochody elektryczne to przyszłość, że on w to tak bardzo wierzy, że to jest teraz jego pojazd służbowy. I tak, może i wprowadza jakąś strefę czystego transportu, ale zobaczcie, sam jeździ małym autem elektrycznym i to takim, na które stać prawie każdego, bo z dotacją można je wyrwać za trzy dyszki. Do tego żadnych szoferów i ochroniarzy (bo się nie zmieszczą i obniżą zasięg) - normalny, uczciwy człowiek, ale bez przerysowania i udawania, że jeździ tramwajem czy coś takiego.

W bonusie - auto do setki rozpędza się w - dowodzące niezbędnej przy zarządzaniu Naszymi Małymi Ojczyznami (r) cierpliwości - 19,1 s. Na liście standardowego wyposażenia są wprawdzie głównie kreski, które oznaczają brak danej rzeczy, ale to nic nie przeszkadza - pozwoli to skupić się na takich błahych problemach, jak np. ocena zgodności uchwalonych planów miejscowych i wojewódzkich z przepisami prawa.

Hyundai i10 - N-iezbyt szybki Line

hyundai i10 cena

Każdy marszałek ma bez wątpienia ręce pełne roboty - a to oznacza, że nie powinien się męczyć z samodzielną zmianą biegów, bo którą ręką miałby to niby robić. Poza tym przeważnie są to ludzie w sile wieku, więc nie można ich zmuszać do takiego wysiłku, bo zabraknie im energii do weryfikacji projektów organizacji ruchu.

Hyundai i10 1.2 MPI idealnie więc sprawdzi się jako auto marszałkowskie, bo nie dość, że jest zabawnie tani i zbliży marszałka do ludu, to jeszcze jak najbardziej możemy dostać wersję ze zautomatyzowaną przekładnią. Trochę wprawdzie tym poszalejemy, bo nie jest to najtańsza odmiana - ani nawet najsłabsza - ale politykom czasem należy się trochę luksusu.

Wady? Brak. Biegów nie zmieniamy sami, a podczas przyspieszenia do setki - które zajmuje 16,6 s - możemy zacząć układać w głowie wszystkie nasze plany, dzięki którym nam naszemu województwu będzie lepiej. Co ciekawe, wyposażenie już w standardzie obejmuje kierownicę obszytą skórą i Bluetooth, więc możemy zmienić naszego marszałkowskiego i10 w semi-luksusowe biuro na kołach.

Co ciekawe, Hyundaiowi tak wyszło mierzenie przyspieszenia 60-100 km/h, że wersje 1.0 MPI wolniej rozpędzają się w tym przedziale niż w przedziale 0-100. Może więc automatyczna przekładnia nie jest takim złym pomysłem.

Skoda Fabia - 1.0 z gazem, w barierki walniesz innym razem

nowa skoda fabia test

Propozycja dla tych marszałków, którzy jednak lubią czuć kontakt z maszyną i preferują manualną przekładnię. W bonusie - żadnych turbin, żadnych hybryd, odcięcie obrotów powyżej 6000. Czysta, nieskalana motoryzacja.

Ok, tej motoryzacji aż tak dużo nie ma, bo koni jest tutaj 80 i pozwolą one na łagodne osiągnięcie setki ze startu zatrzymanego w 15,7 s, ale reszta się zgadza. Do tego, jeśli nasza marszałkowska flota była wcześniej Skodami, to nie trzeba się od nowa uczyć, co gdzie jest i który znaczek oznacza, że ten samochód jest nasz.

REKLAMA

Co najciekawsze, Skoda w ogóle nie ogranicza klientów w kwestii łączenia najsłabszej wersji silnikowej z najlepszymi wersjami wyposażenia. W rezultacie możemy więc stworzyć kombinację pt. 1.0 MPI 80 KM + Monte Carlo. Czyli trochę będziemy się czuli rajdowi i na wypasie, ale z drugiej strony - nikogo nie będziemy próbować uszkodzić.

A to już, jak na marszałka, całkiem sporo.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-13T18:10:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T10:33:57+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T09:00:07+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T17:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T11:44:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T10:02:23+02:00
Aktualizacja: 2025-07-10T18:55:43+02:00
Aktualizacja: 2025-07-10T12:04:57+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T20:01:25+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T17:03:46+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA