REKLAMA

Marszałek "nieświadomie" hamował przed ciężarówką. Po trzech latach jest decyzja prokuratury w tej sprawie

Zapadła decyzja w sprawie zdarzenia z 2021 roku. Marszałek Olgierd Geblewicz brał wtedy udział w kolizji na trasie S3, a teraz usłyszał, co na ten temat ma do powiedzenia prokuratura. Nie będziecie zadowoleni.

kolizja marszałka województwa zachodniopomorskiego
REKLAMA

Napisanie, że „tą sprawą żyła cała Polska” byłaby przesadą, z całą pewnością można jednak uznać, że dzięki niej o Olgierdzie Geblewiczu, marszałku województwa zachodniopomorskiego, usłyszeli także mieszkańcy innych regionów. Film ze zdarzenia krążył w internecie, przebił się także do programów informacyjnych w telewizji.

REKLAMA

Co się stało? Polityk jechał służbową Skodą po drodze S3 w okolicach Goleniowa. Najwyraźniej zirytowało go coś w zachowaniu kierowcy ciężarówki, ponieważ zajechał mu drogę i zaczął hamować - na tyle mocno, że doszło do zderzenia. Samochód ciężarowy najechał na tył Skody. Zaraz po kolizji marszałek zatrzymał samochód na prawym pasie i wysiadł, co również stanowiło zagrożenie.

Co na to policja i prokuratura?

Marszałek po zdarzeniu wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że „manewr, który wykonał, nie był świadomym i celowym działaniem”. Czy poniósł konsekwencje? Kolizja miała miejsce 13 maja 2021 roku. Dopiero teraz prokuratura wydała jednak ważną decyzję w tej sprawie.

Zachowanie polityka analizowano pod kątem wypełnienia znamion przestępstwa sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Takie przestępstwo przy działaniu umyślnym jest zagrożone karą od 6 miesięcy aż do 8 lat w zakładzie karnym. Dodatkową karą, wyjątkowo dotkliwą w przypadku relatywnie młodego polityka, może być niewybieralność, czyli brak możliwości startowania w wyborach.

Kolizja marszałka województwa zachodniopomorskiego: prokuratura umorzyła sprawę

To nie jest dobra wiadomość dla tych, którzy oczami wyobraźni widzieli już marszałka za kratami. Jak donosi portal wszczecinie.pl, prokuratura wydała oświadczenie, w którym wyjaśnia powody takiej decyzji.

„Mając na uwadze wszystkie opinie biegłych, uzyskane w toku śledztwa, w powiązaniu z całokształtem przeprowadzonych dowodów uznano, że zachowanie polegające na zajechaniu drogi kierowcy, stworzyło jedynie sytuację realnego zagrożenia zderzenia dwóch pojazdów, co zresztą nastąpiło. Zachowanie kierującego samochodem marki Skoda, w powiązaniu z konkretną sytuacją drogową, nie stworzyło bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym" – napisano. 

"Należy również wskazać, że kolejne zachowania podejrzanego po kolizji, a mianowicie zatrzymanie pojazdu na prawym pasie i jego opuszczenie, i poruszanie się jezdnią po jej prawym pasie, było zagrożeniem jedynie potencjalnym, albowiem kierowcy kolejnych pojazdów jadących za samochodami Skoda i DAF, jak i lewym pasem ruchu nie wykonywali żadnych manewrów obronnych w tym czasie ani nie byli  zmuszeni do ich wykonania. Sytuacja drogowa, która stworzona została określonym, bezprawnym zachowaniem podejrzanego, nie spowodowała takiej skali zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, że przybrałaby ona rzeczywiście postać bezpośredniego, konkretnego niebezpieczeństwa zaistnienia katastrofy w ruchu lądowym” - tłumaczy prokuratura.

Marszałek popełnił wykroczenie

Prokuratura przyznała, że zachowanie Geblewicza wypełniło znamiona wykroczenia, jakim jest spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Czyli: przestępstwo nie, ale wykroczenie już tak. Przynajmniej tyle.

REKLAMA

Można w tej sprawie oburzać się zarówno decyzją o umorzeniu, jak i tym, ile trwało całe postępowanie. Pozostaje liczyć, że marszałek (jeszcze nie skomentował decyzji prokuratury) mimo wszystko czegoś się nauczył i ma nieco mniejsze potrzeby w zakresie „edukowania” innych. No i że woli spacerować po parku, a nie po drodze ekspresowej.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA