REKLAMA

Nadchodzi nowy władca rodziny królewskich McLarenów. W1 to ten najmocniejszy

W1 to najnowszy przedstawiciel angielskiego klanu McLarenów. Jest to najmocniejszy pojazd tej marki w historii. Jest jednak jedna rzecz, która mi w nim przeszkadza.

Nadchodzi nowy władca rodziny królewskich McLarenów. W1 to ten najmocniejszy
REKLAMA

Nowa generacja hipersamochodów nadciąga. Ferrari planuje wypuścić swój nowy, flagowy model nazwany F80 lub La Rossa, zaś Porsche ośmielone sukcesami Taycana rozważa wprowadzenie całkowicie elektrycznego hipersamochodu, który zastąpiłby 918 i mógłby opierać się na koncepcie Mission X.

REKLAMA

Nie pozostając dłużnym, McLaren przedstawia swojego W1. Angielski hipersamochód pojawia się, żeby uczcić pięćdziesięciolecie, pierwszych sukcesów brytyjskiej marki w Formule 1.

Mocy powinno wystarczyć

W1 jest hybrydą. Otrzymał on zupełnie nowy silnik spalinowy - nosi on fabryczne oznaczenie MPH-8 i został zbudowany całkowicie od podstaw. Ma 916 koni mechanicznych i najwyższą moc z litra spośród wszystkich kiedykolwiek wyprodukowanych silników McLarena: na każdy litr pojemności skokowej przypada 230 KM. Dzięki lekkiemu blokowi oraz m.in. pokrytymi plazmą otworami cylindrów silnik kręci się aż do 9200 obr./min, a dwie turbosprężarki typu twin-scroll załączają się już przy 2500 obr./min.

Do nowego V8 dołączono coś o nazwie E-Module. Jest to układ, na który składa się z silnik elektryczny, jednostka sterująca silnikiem oraz akumulator o pojemności 1,4 kWh. Dodaje on 342 KM do mocy silnika benzynowego. Pozwala także McLarenowi W1 na jazdę wyłącznie na prądzie przez zawrotne 2,6 km.

Jednak ekologia nie ma w tym samochodzie większego znaczenia - liczy się to, że W1 będzie najmocniejszym samochodem drogowym w historii brytyjskiego producenta, gdyż łączna moc jego układu hybrydowego wynosi aż 1258 KM, a moment obrotowy 1350 Nm. Moc jest przenoszona wyłącznie na tylne koła za pośrednictwem ośmiobiegowej skrzyni automatycznej.

Kiedy weźmiemy pod uwagę, że W1 waży niespełna 1,5 tony - dostajemy samochód o prawdziwie wyczynowych osiągach. Przyspieszenia od zera do 200 km/h wynosi 5,8 s, a do 300 km/h - 12,7 s. Prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 350 km/h.

Więcej o supersamochodach przeczytasz tutaj:

Coś mi to przypomina...

Projekt opiera się na nowej samonośnej konstrukcji o nazwie Aerocell, które łączy stałą pozycję siedzenia z regulacją kierownicy i pedałów, a także na nowych drzwiach nazwanych Anhedral Doors.

Trzeba przyznać, że projekt nadwozia wyszedł naprawdę dobrze - i to nawet jak na supersamochód. Na pierwszy rzut oka W1 przypomina połączenie modeli 750S i GTS, któremu następnie wszystkie statystyki w grze komputerowej podniesiono do maksimum. A wszystko dopracowane pod kątem aerodynamiki - inżynierowie McLarena spędzili 350 godzin dopracowując łącznie 5 tys. newralgicznych punktów w nadwoziu W1, żeby powietrze nie ograniczało zbytnio jego możliwości.

Jednak nie mogę pozbyć się pewnego wrażenia, że gdzieś go już widziałem. Może to ja mam coś ze wzrokiem, ale jego przód przypomina mi Lykana Hypersport. Nie mogłem się oprzeć temu wrażeniu - podobnie jak pokusie wrzucenia tej sceny z siódmej części „Szybkich i Wściekłych”:

REKLAMA

Cena jest, nazwijmy to, adekwatna - ma wynosić od ok. 2 mln funtów (10,3 mln zł). Jeżeli podoba wam się W1 i dziwnym trafem macie taką sumę na koncie, to lepiej już się pospieszcie z zamawianiem - z siedziby McLarena w angielskim Woking wyjedzie zaledwie 399 egzemplarzy W1. I nie róbcie potem z nimi tego, co właściciel Lykana w sadze F&F. Bestii nie można zamykać w klatce.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA