Nie ma to jak pokłócić się o coś motoryzacyjnego. O politykę, czy pogodę nie ma sensu, ale o samochody... to lepsze niż kawa. Tym razem w redakcji poszło o to, które BMW M3 typoszeregu E46 jest najlepsze.
O BMW M3 można by napisać książkę i pewnie niejedna już powstała. Każda generacja wyróżnia się czymś szczególnym i każda z nich ma mnóstwo odmian, edycji specjalnych, wariantów oraz konfiguracji. Było tego na tyle wiele, że nie podjąłbym się wybrania najlepszego BMW M3 wszech czasów. Chyba że dajmy ten tytuł E30 za to, że było pierwsze i bez niego nie byłoby nic. To jednak temat na inną awanturę, bo teraz zapraszam do dyskusji, na temat które BMW M3 typoszeregu E46 jest najlepsze i dlaczego właśnie... no które?
Najpierw kilka zdań o BMW E46 M3
Moim zdaniem E46 to był szczyt BMW M3. Przepiękna sylwetka z najlepszych lat designu BMW, a do tego wolnossące R6 o oznaczeniu S54B32. To silnik, który ma dźwięk niczym światowej klasy tenor oraz idealną liczbę koni mechanicznych osiąganych na wysokich obrotach. Tak kochani, bo przedział ok. 350 KM jest w punkt - nie za dużo, nie za mało. Ale czy zwykłe E46 M3 jest najlepsze? A jeśli tak to SMG czy manual? Kabriolet czy coupe? Śpieszę z odpowiedzią - żadne.
Bo widzicie, BMW E46 M3 powstawało od 2000 do 2006 roku i czasie swojej produkcji doczekało się kilku wyjątkowych wersji. I to właśnie jedna z nich jest najlepsza. Do wyboru mamy CSL, prototyp CSL V8, GTR Strassenversion oraz wersję Competition Package sprzedawaną w Wielkiej Brytanii jako CS.
Ty nie i ty też nie
Od razu możemy wykluczyć Competition Package, bo to był skok na kasę kolekcjonerów przed zakończeniem produkcji oraz CSL V8, bo to był tylko jednostkowy prototyp. Realnie zostaje nam do wyboru CSL oraz GTR. Jeden z redaktorów twierdzi, że GTR jest najlepsze. Nie będę pisał, który redaktor, bo po prostu nie ma racji [EJ, JA TO WIDZĘ! - PSz]. Przypomnę tylko, że GTR było wersją homologacyjną z 387-konnym, wyścigowym silnikiem V8 o oznaczeniu P60 z suchą miską olejową. Napęd był przekazywany przez 6-biegowy manual oraz tylny most wyciągnięty bezpośrednio z wersji wyścigowej. To wszystko piękne rzeczy są, nie mówię, że nie, ale ten samochód to chamski torowy zabijaka z dokręconą rejestracją, bo tego wymagały przepisy wyścigów ALMS. Pamiętajmy, że samochody homologacyjne są bardzo romantycznie postrzegane przez społeczność motoryzacyjną, ale w rzeczywistości są robione z konieczności i często wcale nie są tak dopracowane, jak byśmy sądzili.
Najlepsze jest BMW M3 CSL
Najlepszym M3 typoszeregu E46 jest wersja CSL. Jej przydomek jest skrótem od słów Coupe Sport Leichtbau. Ta wersja M3 jest dziełem wybitnym. To jakby bogowie motoryzacji wzięli na panteon swój ulubiony samochód - zwykłe M3 - i zafundowali mu boską kurację rękoma jakiegoś Michała Anioła motoryzacji.
CSL było o 110 kg lżejsze od standardowego M3. To imponująca wartość, jednak najbardziej fascynujące jest, jak uzyskano taką oszczędność masy. CSL miało o 7 kg lżejszy dach z włókna węglowego, elementy nadwozia z tego samego lekkiego materiału oraz np. cieńszą tylną szybę. Zmian było więcej. Inżynierowie zrezygnowali z części ciężkiego wyposażenia. Nie było elektrycznie regulowanych foteli, a radioodtwarzacz był darmową opcją na życzenie klienta.
Samochód miał także fotele, boczki drzwiowe oraz konsolę centralną z włókien węglowych. Nawet kierownica została pozbawiona przeszkadzajek w postaci zbędnych przycisków - został tylko jeden, od trybu M. Oprócz tego w bagażniku była lżejsza podłoga z lekkiego plastiku, o której Clarkson niewłaściwie powiedział w Top Gear, że jest z kartonu.
BMW M3 CSL jest dziełem bogów
Mógłbym tak dalej wymieniać i pisać np., że silnik 3.2 został zmodyfikowany, że ma ostrzejsze wałki, że ma dolot z włókna węglowego ze specjalnym okrągłym wlotem w zderzaku i że to wszystko dało raptem 17 koni mechanicznych, ale że każdy z nich jest skrzydlatym jednorożcem prosto z nieba motoryzacji. Myślę, że wy już i tak wszystko wiecie o M3 CSL, więc użyję innego argumentu.
Kilka lat temu okazało się, że taki samochód ma kumpel mojego kumpla. Nie mogłem w to uwierzyć, kiedy ten nasz wspólny znajomy mi to relacjonował. No wiesz „M3 w wersji CSL”. Pomyślałem, że coś mu się pomyliło, ale to była prawda. Właściciel okazał się być mega fajnym gościem i pasjonatem BMW ze skłonnością do klikania przycisku „licytuj” w japońskich serwisach aukcyjnych. No i Maciej sprowadził sobie najprawdziwsze, najcudowniejsze BMW M3 CSL do Łodzi. Kiedy nasz wspólny znajomy nas zapoznał, to Maciek przyjechał nim po mnie CSL-em i zabrał mnie na jedną z tych przejażdżek, których nie zapomnę już nigdy.
To był przepiękny egzemplarz w kolorze Silver Grey Metallic. Cudny do granic możliwości. Jego stan zachowania był idealny, ja bym w ogóle nie wyciągał go z garażu. Pewnie postawiłbym kilka świeczek i patrzył na niego godzinami, ale nie Maciej. On jeździł tym samochodem, jakby jutra miało nie być. To wtedy rozumiałem, że CSL jest boskie. Ten samochód jest jednocześnie jak koń wyścigowy, który biegnie pełnym galopem oraz jak baletnica, która tańczy na scenie niczym gracją i lekkością płatka śniegu na wietrze. Dziękuję ci Maćku za tamten dzień. Dzięki temu wiem, że M3 CSL było, jest i na zawsze będzie niesamowite. Niestety łódzki CSL już dawno zmienił właściciela i jest gdzieś daleko stąd. Wielka szkoda.
A dlaczego napisałem, że nie macie racji?
Patrząc na popularność BMW M3 typoszeregu E46 na przestrzeni dwóch dekad dochodzę do wniosku, że ten samochód największy rozgłos zawdzięcza grze Need for Speed Most Wanted. Srebrny GTR z niebieskimi grafikami był maskotką tej kultowej ściganki i stał się ikoną, ale to nie on jest najlepszy. Najlepsze jest CSL i teraz już wiecie dlaczego. Koniec i kropka.
Zdjęcia - Krzysztof Kaźmierczak (część z nich ukazała na łamach BMW Trends, inne w katalogu aukcyjnym RM Sotheby’s)