REKLAMA

Czy to najbrzydszy VW Garbus w Polsce? Trochę tak, ale bardziej nie

Na sprzedaż pojawił się Volkswagen Garbus w wersji „własna inwencja twórcza właściciela”. Garbusiarze warczą ze złości, ja się cieszę. To świetny wóz, wspaniale pokazujący naszą historię.

Czy to najbrzydszy VW Garbus w Polsce? Trochę tak, ale bardziej nie
REKLAMA
REKLAMA

Stosunkowo niedawnym zjawiskiem jest lawinowy wzrost cen Garbusów. Te stare, z owalną, lub nawet dzieloną tylną szybą, kosztują dużo od dawna. Te nowsze, nieco mniej klasyczne, na swój moment popularności, czekały bardzo długo. Teraz już jednak nikogo nie dziwi dwadzieścia kilka tysięcy złotych za Garbusa – najczęściej importowanego ze Szwecji – który jest cały oryginalny i w sumie dość łatwy do remontu.

Osobny temat to Garbusy, które przez wiele lat jeździły w Polsce

W Polsce Garbus był przepustką do świata samochodów zachodnich. Miał swoje wady, ale można było je wybaczyć w starciu z realistyczną jak na kapitalistyczny wóz ceną. Garbusy były więc bezlitośnie zajeżdżane jako „tanie wozy”. Wiem co mówię, mój ojciec wykończył dwa, żeby skończyć ostatecznie z wiśniowym Fiatem 126p. Niektórzy kochali swoje Garbusy, ale nie mieli pieniędzy ani na ich utrzymanie, ani na pozyskiwanie dewizowych części lewymi kanałami. Ostatecznie więc kończyło się drutowaniem i klejeniem z tego, co akurat było.

Niektórzy wznieśli tę sztukę na nowy poziom

Panie i panowie, prezentuję Wam polskiego króla garbusowych przeróbek, istnego DIY-Beetle'a, Zgarb To Sam, „to na pewno będzie pasować”, cesarza przypadkowości...

fot. Dawid Zaczkowski - sprzedający

Przede wszystkim jest to połowiczny obrzyn, gdzie sprzedający obciął dach, ale oszczędził drzwi. Fantastycznie zbudowano część brezentową, nadając jej modny w latach 80., kanciasty kształt. Udało się nawet znaleźć miejsce na tylną szybę, niestety nie przewidziano już okienek bocznych. Samochód pochodzi wprawdzie podobno z roku 1955, ale niewiele detali o tym świadczy – z pewnością nie tylne lampy „słoniowe łapy”, na pewno też nie wyjątkowa tylna klapa. Po co w niej te kratki nawiewu z Malucha-FLa?

fot. Dawid Zaczkowski - sprzedający
fot. Dawid Zaczkowski - sprzedający

Wszystko po to, żeby zmieścił się tam silnik, owszem z Volkswagena, ale nie garbusowy, tylko rzędowa czwórka. Zapewne z Golfa I lub Passata B1. Dzięki kratkom nawiewu powietrze może dostawać się do dolotu. Nie bardzo tylko wiem, gdzie jest chłodnica. Obstawiam, że z przodu, i stąd to koło zapasowe na tylnej klapie. Zresztą tylna klapa jest mocno customowa, bo otwiera się do dołu, a nie do góry jak w oryginalnym Garbusie.

Wnętrze też przeszło polskie modyfikacje

Obudowa kolumny kierowniczej i zegarów są od Malucha. Zegary – nie mam pojęcia, wygląda jak jakiś tani wóz europejski z lat 90., może jakiś Fiat Tipo albo coś? Konsolka środkowa – VW Golf. Wykładzina – sklep „Świat Wykładzin” w Wieluniu (1993). Zadziwiająco dobrze broni się kierownica, wyglądałaby świetnie w jakimś podłubanym Maluchu.

fot. Dawid Zaczkowski - sprzedający

Są i boczki drzwiowe z grubym nagłośnieniem, i fotele, które akurat były, więc je zamontowano.

Wśród komentarzy na grupie garbusowej dominują te jednoznacznie negatywne. Zupełnie niesłusznie. Wyobraźcie sobie, że nie ma internetu. Że nie ma ani wzorców, z których można brać inspirację, ani nieograniczonego dostępu do części ze wszystkich stron świata. Macie samochód, który już jest stary i się rozpada, i chcecie w niego tchnąć nowe życie. Można kupić sobie parę czasopism, trochę fantów na złomie, zakasać rękawy i z użyciem młotka oraz spawarki zrobić coś z niczego. Tak właśnie zrobił twórca tego pojazdu: poradził sobie w trudnych warunkach. Nic dziwnego, że nie wyszło idealnie w porównaniu do standardów dzisiejszych. Wyszło i tak bardzo dobrze, ponieważ na linii zero (nie zrobiłem nic, wóz poszedł na złom) i jeden (wóz jeździ), mamy zdecydowanie jeden. Nie każdemu się musi podobać, i nie każdemu powinno. Cena? 8000 zł.

REKLAMA

Ależ marzę o muzeum takiej ludowej twórczości motoryzacyjnej. To byłoby lepsze niż wszystkie wymuskane klasyki razem wzięte. A wiecie co mi ten Garbus przypomina? Samochód Jonka i Jonki z komiksu „Smocze jajo”. To naprawdę on!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA