Możesz sprzedać swojego Mercedesa W124 z dieslem za pół miliona złotych. Jest jeden warunek
A właściwie dwa. Musi mieć minimalny przebieg i musisz wystawić go na sprzedaż w Stanach Zjednoczonych. Ceny, jakie osiągają tam idealne „balerony” z dieslem 3.0 są bardziej napompowane niż bańka na nieruchomościach.
Sto tysięcy dolarów za Mercedesa W124 brzmi jak transakcja za jakiś superwyjątkowy egzemplarz typu AMG Hammer albo zachowany w „menniczym” stanie egzemplarz 500 E. Ale nie, to już realia amerykańskich serwisów aukcyjnych, gdzie w ostatnim czasie dwa egzemplarze W124 z dieslem zmieniły właściciela za sześciocyfrowe kwoty w dolarach. Jeden nawet dobił do 150 tys. dolców. W obu przypadkach chodziło o wersję 300 D, czyli 6-cylindrową z przebiegiem poniżej 15 tys. km. Trochę mnie niepokoi dlaczego ktoś kupił W124 300 D, a potem nim nie jeździł, ale widać tak też bywa i to mu się opłaciło.
Ostatnio sprzedany na Bring a Trailer pojazd miał 8400 mil przebiegu i wyglądał jak nowy
Amerykańska specyfikacja z automatyczną skrzynią biegów, beżowym wnętrzem i poliftową karoserią z 1995 r. napędzana dieslem 3.0 bez turbo skusiła zamożnego kupującego do wyłożenia kwoty 101 tys. dolarów, czyli ok. 400 tys. zł. Nasuwa się pytanie, czy ten trik dałoby się powtórzyć – skoro już co najmniej dwa egzemplarze sprzedano w Stanach za tak szalone kwoty, czy za chwilę ruszy tam eksport „Baleronów” z Europy? W końcu w Niemczech ładnych diesli W124 wciąż nie brakuje. Chociaż bardziej obstawiam, że za ten manewr wezmą się Polacy. Sprawdziłem więc w polskich ogłoszeniach czy są jakieś samochody, które warto byłoby wysłać Amerykanom, żeby pobili się o nie w kwotach sześciocyfrowych.
W Polsce najdroższe W124 (poza E 500) kosztuje 155 tys. zł i też ma znikomy przebieg
To również egzemplarz w specyfikacji amerykańskiej, ale benzynowy i z napędem na cztery koła. Nie mogę powiedzieć, żeby opis jakoś specjalnie mnie przekonał, ponieważ przeczy sam sobie. Samochód przez pierwsze 4 lata przejeżdżał średnio po 2000 km rocznie, ale był bardzo intensywnie eksploatowany. A przez następnych 30 lat przejechał 800 km. To specyfikacja amerykańska, ale na Kanadę, ale ma europejskie zegary i tak dalej, ogólnie są to opowieści z mchu i paproci, choć 155 tys. zł miałoby być najzupełniej realne. Być może warto go faktycznie wystawić na Bring a Trailer za 50 tys. dolarów i czekać na amerykańskiego jelenia.
Ale skoro Amerykanie płacą tyle za diesle, to jaki jest najdroższy W124 diesel w Polsce?
Diesle są u nas nieporównanie tańsze. Za bardzo ładnego płaci się ok. 40 tys. zł. Przed szereg wyskoczyła tylko pani Bożena z Ursusa, która żąda prawie 70 tys. zł za amerykańskiego diesla 2.5. Nie chcę się wtrącać, ale gdyby chociaż jedno zdjęcie pokazywało samochód, to może ktoś by się nim zainteresował. Fotki w ogłoszeniu zakrawają na jakiś sabotaż, tak jakby ktoś bardzo nie chciał sprzedać tego wozu.
Pani Bożeno, mam propozycję
Ja zrobię zdjęcia tego Mercedesa, takie bez lipy, takie jak lubią Amerykanie – a wiem jakie lubią. Mogę nawet podjechać nim na podnośnik. Potem wystawię go na Bring a Trailer i biorę 12 procent prowizji od wyniku licytacji. W Stanach takie wozy chodzą po 100 tys. dolarów. Jesteśmy umówieni?