Pomyliła wycieraczki ze światłami drogowymi i dostała mandat? Policja walczy z solidarnością kierowców
Stała się rzecz niesłychana - pani ostrzegła pana, a w nagrodę policja dała jej mandat za mruganie światłami. Najbardziej bezsensowny mandat na świecie.
Mrugnij, a pofruną szyby z okien - śpiewała Ewelina Lisowska, a polska policja zmienia te słowa na: mrugnij, a mandacik się wypisze. W Piasecznie policja ustawiła się do kontroli prędkości, ale dodatkowo uzbroiła się w drona, który rejestrował sytuację na drodze w okolicy kontroli drogowej. Polecam profesjonalną produkcję z tego zdarzenia:
Gdyby umieszczony wyżej filmik nie odpalił, to zapraszam na stronę komendy w Piasecznie, żeby obejrzeć go bez żadnych przeszkód. Realizacja to mocne 11/10 punktów, najbardziej podoba mi się kadr otwierający, samotny szeryf celuje do drogowych bandytów. Ale to nie portal o kinie, więc przejdźmy do zachowań motoryzacyjnych.
Mrugaj, mrugaj gwiazdko ma
Kierowcy mają już taki zwyczaj, że nie chcą, żeby inny kierowca wpadł w ręce policji. Dlatego ostrzegają się przed kontrolami. Sposoby są różne - można wpisać lokalizację patrolu do popularnego Yanosika, można kręcić kółka ręką, żeby odwzorować pracę policyjnego koguta. Można również użyć staroświeckiej i najbardziej popularnej metody - mrugnąć światłami drogowymi. Na takie zachowanie tylko czekała policja, która wszystko nagrywała. Kierowcy dostawali mandat w wysokości 200 zł i 4 punkty karne za używanie świateł drogowych niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Sami złapani tłumaczyli się, że np. widzieli sarnę i chcieli ostrzec przed nią innych kierujących, kolejny, że ma taki tik nerwowy, że musi użyć dźwigni od świateł. Natomiast kobieta kierująca BMW mówiła, że pomyliła światła z wycieraczkami. Zdarza się nawet najlepszym.
Policjanci jednak byli niewzruszeni i wlepiali mandaty bez mrugnięcia okiem.
Gdybym dostał mandat za mruganie światłami drogowymi, to nie przyjąłbym go
Ani za mruganie światłami awaryjnymi czy kierunkowskazami, bo policja twierdzi, że nawet użycie świateł awaryjnych czy kierunkowskazów w formie podziękowania stoi w sprzeczności z przepisami art. 51 us. 3 ustawy prawo o ruchu drogowym, w którym uregulowano zasady używania świateł drogowych oraz art. 97 kodeksu wykroczeń, czyli artykułu, na który zwykle powołuje się policja, gdy nie ma się jak przyczepić do kierowcy. Brzmi on następująco:
Uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie, podlega karze grzywny do 3.000 złotych albo karze nagany.
To taki przepis wytrych, na zasadzie jak nie kijem, to pałą. Ostrzeganie o policyjnej kontroli jest normą - można to zrobić wygodnie w aplikacji, ale już użycie świateł, to wielka zbrodnia. Tymczasem krótkie mrugnięcie przynosi skutek - kierowcy zwalniają, więc na tym niebezpiecznym odcinku, na którym dochodzi do wypadków, ruch się uspokaja. Bo przecież policja zawsze stoi wyłącznie na niebezpiecznych odcinkach, a nie na długich prostych, gdzie nie ma żywej duszy, prawda?
Czytaj również: