REKLAMA

Od dostawczaków do osobówek: teraz marka Maxus robi też SUV-y

Rzadko się zdarza, żeby jakiś producent przeszedł od dostawczaków do eleganckich aut osobowych. Tak właśnie stało się z marką Maxus, wcześniej znaną jako LDV Maxus lub po prostu LDV.

ldv maxus
REKLAMA
REKLAMA

Pamiętacie takie okropne, staromodne busy z nosem, które tłukły się po polskich ulicach w latach 90.? Napisane było na nich LDV, co było skrótem od Leyland-DAF-Vans. W rzeczywistości ten pojazd stanowił rozwojową wersję busa Leyland-Sherpa albo Freight-Rover z dołożoną technologią od DAF-a.

Kiedy LDV zestarzał się ponad wszelkie europejskie standardy, zawiązano joint-venture z marką Daewoo, wskutek czego powstał nowy twór – LDV Maxus, nieco pokraczny dostawczak produkowany w Wielkiej Brytanii. Były plany produkowania Maxusów w Lublinie, ale nic z nich nie wyszło. Daewoo zbankrutowało, a część Maxusów zmontowano w Rosji pod marką GAZ. Jednak całe przedsięwzięcie nie umarło, bo w 2011 r. prawa do marki LDV Maxus odkupiła chińska firma SAIC.

PRESTIŻ

SAIC to siódmy największy na świecie producent samochodów

Podkreślam: producent samochodów, nie marka samochodów. SAIC posiada wielkie portfolio marek, a przede wszystkim działa w ramach spółek joint-venture na rynku chińskim, gdzie wytwarza auta z nie swoim logo. Produkuje auta dla grupy FCA, General Motors, VW i innych, ale oczywiście ma też własne marki. Jedną z nich jest MG, którą usiłuje intensywnie pchać na rynek europejski. Inna to Roewe, czyli spadkobierczyni marki Rover (podobna wymowa, zwłaszcza dla Chińczyków). Wreszcie kolejna to właśnie Maxus.

Wiele firm zaczynało od samochodów osobowych, ale potem szło już tylko w użytkowe, jako w sumie łatwiejsze do produkcji i pozwalające jakoś się utrzymać na powierzchni. Samochody osobowe produkowała Scania, DAF, Hino czy Isuzu, a potem wszyscy ci producenci przenieśli swoje wysiłki na pojazdy ciężarowe, gdzie idzie im lepiej. Z drugiej strony, ciężarówkami parał się Citroen, Lancia i Alfa Romeo. Tymczasem Chińczycy wzięli markę Maxus, wskrzesili dostawczaka, a potem dołożyli do niego pickupy, minivany i SUV-y. Pod marką LDV zaczęli sprzedawać pickupy na wymagającym rynku australijskim, a w Chinach postawili na pojazdy typu SUV i minivan. Właśnie trafił tam do sprzedaży najnowszy SUV tej marki pod niezbyt wymyślną nazwą D60.

ldv maxus
Maxus V80 - tego możecie kojarzyć. Był dostępny w Polsce.

Spójrzcie na te cacka

G50 - piękny minivan. D90 - wielki SUV, który jednak w Chinach nie odniósł sukcesu. D60 – SUV mniejszy od D90, który właśnie zadebiutował w Kraju Środka i w pierwszym miesiącu znalazł 1287 nabywców, co dało mu 228. miejsce na liście bestsellerów. Dwieście dwudzieste ósme. Nasza polska lista nawet nie ma tylu modeli, a w Chinach jest ich – zależy jak liczyć – jakieś 500-600, a niektórzy twierdzą, że nawet więcej. Nic dziwnego, że trudno się przebić. Wszystkie te samochody są napędzane benzynowymi silnikami z turbodoładowaniem o pojemności 1,3 albo 1,5 litra.

ldv maxus
Maxus G50
ldv maxus
Maxus D90
ldv maxus
Maxus D60 – świeżutka nowość, klientom się podoba

Jest też elektryczny busik, no piękny!

ldv maxus
REKLAMA

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, z jaką intensywnością Chińczycy powyciągali ze śmietnika wszystkie marki, jakie Europejczycy dawno wyrzucili. MG leży na gabarytach? Chińczycy targają. Rover w kontenerze? Bierzemy. O, a tam jeszcze jakiś Maxus. Dobra panie Wu, pan bierze to też, nigdy nie wiadomo kiedy to się przyda. Mija kilka lat i nagle z martwej marki dostawczaków powstaje zupełnie niezły brand dla samochodów osobowych i pickupów. Oczywiście my, Europejczycy dalej trwamy w samozadowoleniu i sądzimy, że tak będzie zawsze, wyrzucając na śmietnik kolejne dobre marki. W Chinach do 2018 r. wytwarzano Saaba 9-5 pod marką Beijing Auto Senova.

Zaiste niezwykłymi ścieżkami podążają losy marek motoryzacyjnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA