Niemożliwe, nowa Łada bez wyposażenia. Ale jest jedna rzecz, której nikt nie dostrzega
W 2023 r. jednym z czołowych adresatów internetowych naigrywań były Łady w wersjach bez wyposażenia. I tak, samochód o wyposażeniu bryczki jest śmieszny, ale przez swoją niewiedzę niektórzy z tym przesadzają.
W momencie rosyjskiej agresji na Ukrainę większość zachodnich przedsiębiorstw w ramach sankcji wycofała się z rosyjskiego rynku. Dla rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego największy cios miało wycofanie się Renault z udziałów w tamtejszym czołowym producencie - Ładzie. Dla wytwórcy z Toliatti oznaczało to koniec rozwoju w oparciu o technologiczne know-how i odcięcie od dostaw francuskich i japońskich komponentów. Żeby nie zatrzymywać produkcji, Łada opracowała modele Granta i Vesta bez jakiegokolwiek wyposażenia z zakresu komfortu, ale i bezpieczeństwa.
ABC, czyli absolutny brak czegokolwiek
Film z krótkich oględzin nowej Łady Vesty w rosyjskim salonie wrzucił na swój profil ukraiński polityk Anton Gieraszczenko - były deputowany do ukraińskiego parlamentu oraz były wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy.
Ogólnie rzecz biorąc, wyposażenie Łady Vesty Classic można porównać do wyposażenia celi w łagrze w Workucie. Samochód nie posiada klimatyzacji, radia (ani nawet głośników), czy poduszek powietrznych. Zabrakło nawet takich „głupot” jak regulacja wysokości podajnika pasów bezpieczeństwa, środkowego zagłówka tylnej kanapy, czy lusterka w osłonce przeciwsłonecznej - tu już naprawdę dochodzi do groteski. Cena za taką konfigurację wynosi 1,459 mln rubli (60 tys. zł).
Co ważne - nie mówimy tutaj o jakiejś miejskiej mydelniczce z trzycylindrową zapalniczką za silnik. Jest to Łada Vesta - samochód kompaktowy opracowany z pomocą Renault, który razem z SUV-em Niva Travel zajmuje w ofercie rosyjskiego producenta wyższą pozycję niż mała Granta, czy prehistoryczna Niva Legend. Na początku swojej kariery w 2015 r. rosyjskie media potrafiły ją nieironicznie porównywać do Volkswagena Jetty, czy Forda Focusa. Swojego czasu był to absolutnie topowy model Łady, którego największą zaletą był właśnie stosunek ceny do oferowanego wyposażenia.
Nie lubię się bawić w adwokata diabła - nie chcę również, żebyście tak mnie postrzegali. Bardziej jako „Pana marudę, niszczyciela dobrej zabawy” itd. Bo z perspektywy Europy Środkowej możemy się śmiać - owszem, taki poziom wyposażenia w 2024 r. w samochodzie z kraju, który sam się uważa za cywilizowany, jest po prostu śmieszny.
Łada została pozbawiona nowoczesnych komponentów
Do produkcji tak ogołoconego samochodu była po prostu zmuszona. Ale w zamian za to dostajemy całkiem obszerny i komfortowy samochód w cenie Dacii Sandero, czy Hyundaia i10 - to trochę jak nasz Polonez Caro w latach dziewięćdziesiątych, który przez przestarzałą konstrukcję i brak wyposażenia standardowego był dostępny za taką samą, jeśli nie niższą cenę, co zachodnia, nowoczesna konkurencja, ale o dwa rozmiary mniejsza. A w kraju, gdzie na wsiach na śniadanie, obiad i kolację są ziemniaki z wodą, cena gra bardzo istotną rolę. Zatem - ona trochę niechcący trafia w rosyjskie potrzeby.
Więcej o rosyjskiej motoryzacji przeczytasz tutaj:
Ale wersja podstawowa nie jest tą jedyną
Duża część komentarzy - czy pod oryginalnym postem, czy ogólnie w internecie - sugeruje, że to jedyne co Łada ma swoim klientom do zaoferowania. A to nie prawda. Po prostu tak jak u wielu współczesnych aut osobowych wersje podstawowe nie są nigdy kupowane, gdzie wyjątkami są chyba tylko klienci flotowi, to u Łady większość modeli dostępnych w salonie stanowią egzemplarz gołego Classica - mimo, że nie znajdziemy jej nawet w konfiguratorze.
Ale jeżeli ktoś w Rosji chciałby kupić nową Ładę, ale ma trochę „dienieg” i chce bogato wyposażoną wersję - nie ma problemu. Równolegle z wprowadzeniem ogołoconej wersji Classic do produkcji weszły wersje po małym restylingu oznaczone fabrycznie NG (New Generation). W wyposażeniu Vesty NG w najdroższej wersji nazwanej Techno znajdziemy m.in. klimatyzację, 10-calowy ekran dotykowy, cyfrowe wskażniki, oświetlenie ambientowe, cztery poduszki powietrzne, 16-calowe felgi ze stopów lekkich, wielofunkcyjną kierownicę obszytą skórą, a ci z awersją do zmiany biegów mogą od niedawna się pokusić nawet na automatyczną skrzynię biegów. Cena tak wyposażonego modelu rośnie do 1,96 mln rubli (80,5 tys. zł).
Jeśli to wciąż mało, to w październiku br. Łada wypuściła jeszcze luksusową wersję Vesty z nadwoziem sedan. Nazywa się Aura i posiada pełną listę wyposażenia Vesty, a dodatkowo jest wydłużona o 25 cm, gdzie najwięcej na tym korzystają pasażerowie tylnej kanapy. Jej główną grupą klientów są rosyjscy działacze państwowi, szefostwo spółek skarbu państwa, ale i odbiorcy prywatni w formie biznesmenów, czy menedżerów wysokiego szczebla. A jak ci ogołoceni przez sankcje Rosjanie mogą to robić?
Gdzie Rosjanin nie może, tam Chińczyk pomoże
Wsparcie braci z dalekiego wschodu jest dla Rosjan zbawieniem - choć ich udział w przemyśle motoryzacyjnym wciąż jest w dużej mierze tajemnicą poliszynela. Media mówią o tym praktycznie tylko w przypadku samochodów nowych „rosyjskich” marek, lub ważnych podzespołów pokroju silników, czy skrzyń biegów. Ale nie pomniejszych elementów wyposażenia.
A to właśnie w tym leży największy problem Łady. Kiedy Francuzi zostawili Ładę, zabrakło praktycznie wszystkiego nowoczesne. Ale tutaj cali na biało wchodzą Chińczycy, którzy nie tylko dają Rosjanom wędki, ale dodatkowo cały kontener z rybami.
Bo nawet nie chodzi tylko o wyposażenie do Vesty
W ostatnich tygodniach rozpoczął się proces wznawiania produkcji Łady Largus, czyli samochodu, przy którym Renault nawet nie tylko pomagało, a dosłownie stworzyło od początku do końca - bowiem Largus to dobrze nam znana Dacia Logan MCV I generacji. Wydawało się niemożliwe, żeby jeszcze kiedyś wrócił na taśmy produkcyjne, skoro Francuzi sobie poszli, a tu proszę - wystarczyło kilka telefonów z tłumaczem chińsko-rosyjskim. A to jeszcze nie wszystko - Chińczycy w swojej hojności dali nawet porządne baterie, dzięki czemu nasza eks-Dacia dostanie nawet wersję elektryczną.
Dzięki kolegom zza Wielkiego Muru, nad Wołgą przemysł motoryzacyjny powoli wraca do formy. Z odrodzonymi markami jak Moskwicz czy nadchodząca Wołga, ładnie, zachodnio zwanymi jak AmberAvto, czy Xcite, ale przede wszystkim z cywilizowanymi Ładami będą mogli się cieszyć krajowymi samochodami. A hojność Chińczyków pewnie zwraca im się z ładną nawiązką.