REKLAMA

No i kto jest winny tej kolizji? Nie zazdroszczę sądowi rozstrzygania tej sprawy

Zawsze wiem wszystko na temat zdarzeń w ruchu drogowym, ale czasem przyznaję, że nie wiem. W przypadku tej kolizji rzeczywiście trochę nie wiem.

Kto jest winny tej kolizji? Nie zazdroszczę sądowi rozstrzygania tej sprawy
REKLAMA
REKLAMA

Bycie ekspertem od bezpieczeństwa ruchu drogowego jest bardzo proste. Trzeba pisać wiadomości o kolizjach, wyrażać oburzenie że ludzie jeżdżą jak debile i od czasu do czasu zacytować jakiś paragraf ustawy Prawo o ruchu drogowym. Można też ewentualnie dodać czasem opinię o konieczności ograniczenia prędkości wszędzie do 30 km/h albo coś. Natomiast gdy przychodzi do naprawdę dyskusyjnej sytuacji, to już nie jest tak zabawnie.

Taki jestem mądry miastowy, a nie wiem kto tu zawinił

Obejrzyjcie:

Mowa oczywiście o kolizji szarego Mercedesa ze srebrną Toyotą Avensis, gdzie Mercedes jedzie przez skrzyżowanie na wprost, a kierujący Toyotą chce skręcić w lewo. Dochodzi do zderzenia, Mercedes taranuje Toyotę, uszkodzenia są spore. Tak to mniej więcej wygląda na schemacie, który Wam narysowałem:

Profi robota jak zwykle

Toyota wyjeżdża do środka skrzyżowania, może nieco najeżdżając na pas, którym jedzie Mercedes. W 0:38 widać już, że kierowca Mercedesa ma wszelką szansę zobaczyć Toyotę, a nawet ma jeszcze dobre 10-15 metrów na zareagowanie. Zachowuje się jednak tak, jakby w ogóle jej nie widział. Toyota stoi w miejscu, kiedy Mercedes w nią uderza, i to stoi ze dwie sekundy. Te dwie sekundy z zapasem wystarczyłyby kierującemu Mercedesem na jej ominięcie. Ale lepiej było walnąć. Szkoda, że w takiej sytuacji wina jest raczej po jego stronie.

mandat za spowodowanie kolizji

Czytanie z ustawy św. Prawo o ruchu drogowym

Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, aby znać artykuł 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

Mandat za spowodowanie kolizji powinien dostać kierowca Mercedesa

REKLAMA

W skrócie oznacza to, że nawet jeśli kierujący Toyotą próbował wymusić pierwszeństwo lub wysunął się za daleko wjeżdżając na nie swój pas, nie oznacza to że można w niego wjechać. Trochę nie rozumiem, dlaczego kierujący Mercem go nie ominął. Rozumiałbym, gdyby to był zardzewiały okular, ale po co rozbijać nowy wóz, zapewne w leasingu? Może patrzył w ekran centralny albo coś. Trudno orzec. Jedno jest pewne, Toyota stała, Mercedes jechał – jak dla mnie to jest wina kierującego Mercedesem, dla kierowcy Toyoty co najwyżej mandat za nieustąpienie pierwszeństwa, ale nie za spowodowanie kolizji. A to już teraz są zupełnie inne kwoty.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA