Ogromny bus z logo firmy wjeżdża na ruchliwy chodnik i stoi z uruchomionym silnikiem przez długie minuty. I nic nie da się zrobić.
Wiele prywatnych firm oferuje „kompleksowe usługi cash processingu, konwojowanie wartości pieniężnych i obsługę gotówki”. To niewątpliwie bardzo potrzebna usługa, bo wciąż istnieją starzy ludzie, którzy posługują się pieniędzmi w postaci fizycznej. Uzbrojeni po zęby konwojenci o wyglądzie jaskiniowców to często byli policjanci. Jako byli policjanci z radością uznają, że przepisy ruchu drogowego ich nie obowiązują.
Wczoraj byłem świadkiem „ciekawej” sytuacji
Wielki bus firmy CHL wjechał na ruchliwy chodnik tuż przy przystanku autobusowym w Warszawie, praktycznie roztrącając ludzi. Wjechał po drodze rowerowej, bo tam akurat nie ma słupków. Następnie jeden konwojent udał się do banku, a drugi spał, siedząc na miejscu kierowcy, oczywiście mając uruchomiony silnik.
Można by oczywiście, mówiąc młodzieżowo „skręcić epicką inbę”
Lub też postąpić jak Wojciech Galeński z kanału „Samochodoza”, stanąć za busem i nie pozwolić mu wyjechać, dzwoniąc na policję. To jednak trochę nie mój styl. Poza tym marnie widzę swoje szanse w starciu z dwoma uzbrojonymi typami o wyglądzie i inteligencji szafy. Problem polega na tym, że konwojenci nie mają żadnego prawa do łamania przepisów. Nie są pojazdem uprzywilejowanym. Nie mają nawet żółtej „bomby”, bo nie wykonują prac modernizacyjnych, porządkowych i remontowych. Mają takie same uprawnienia jak kurier dowożący przesyłkę, a uważają się za królów świata. W rozporządzeniu na temat wymagań, jakim powinna odpowiadać ochrona wartości pieniężnych, nie ma nic o tym, żeby konwojenci mogli nie stosować się do przepisów ruchu drogowego.
Na forum dla ochrony można znaleźć wątek, gdzie ktoś narzeka, że wstrętna Straż Miejska każe im, superherosom z konwoju, parkować zgodnie z przepisami i nosić worki z pieniędzmi przez przejście dla pieszych. Naczelnik WRD policji ze Szczecina twierdzi wprost, że konwojenci łamać przepisów nie mogą. I co z tego, skoro bezczelnie to robią, przekonani o własnej niezwykłej ważności.
Co robić?
Raczej nie wdawać się w rozmowy z konwojentami. Przeważnie ich słownik nie pozwala na dłuższą dyskusję. Wykroczenia dokumentować i wysyłać na Straż Miejską za pomocą aplikacji Rudy z Blok Ekipy Uprzejmie Donoszę. Wnioskować o dodatkowe wygrodzenia słupkami, żeby fizycznie uniemożliwić konwojentom wjazd na chodnik pod bank. Przypomnę: konwojenci nie ratują nikomu życia, nie niosą żadnej pomocy. Wiozą pieniądze należące do banku i stąd bierze się ich przekonanie, że są ważni. To po prostu kurierzy, tyle że z bronią i w opancerzonym busie.