REKLAMA

Człowiek na krawędzi tworzy Killdozer. Amerykańska masakra opancerzonym buldożerem

4 czerwca 2004 - ten dzień okrył się złą sławą w USA. W miasteczku Granby w stanie Kolorado szalał buldożer któremu nadano pseudonim Killdozer. Historia z nim związana brzmi jak scenariusz filmu z Hollywood, ale wydarzyła się naprawdę.

Człowiek na krawędzi tworzy Killdozer. Amerykańska masakra opancerzonym buldożerem
REKLAMA
REKLAMA

Twórcą Killdozera był Marvin Heemeyer. Właściciel warsztatu zajmującego się tłumikami samochodowymi pewnego dnia obudził się rano i wybrał przemoc. Dosłownie zrównał buldożerem znaczną część miasteczka Granby, jako odpowiedź na rzucane mu przez wiele lat kłody pod nogi. Jednak jego historia ma bardzo skomplikowane tło.

Więcej historii z przeszłości przeczytasz tu:

Konflikt człowieka z władzą

O przyczynach czynów Heemeyera, można się dowiedzieć z pozostawionych przez niego nagrań i listów oraz z relacji mieszkańców miasta. Według tych źródeł, około 2001 r. wdał się w spór z władzami miasta, dotyczący planów zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Plany zakładały budowę fabryki cementu na sąsiedniej posesji. Miało to powodować problem z podłączeniem posesji Heemeyera do kanalizacji, a nie, jak wiele osób powszechnie uważa, miałoby to blokować drogę dojazdową do jego garażu.

Heemeyer bezskutecznie zabiegał o prawo do użytkowania kanalizacji i składał liczne apelacje od decyzji. Ratusz pozostawał nieugięty i dalej sprzyjał budowie fabryki, a nawet jawnie krytykował postawę Marvina za pośrednictwem lokalnych mediów. Po przegranej właściciel zakładu tłumikarskiego zaczął zabiegać o zbudowanie nowej drogi dojazdowej na jego posesję, lecz i tutaj musiał wywiesić białą flagę.

Kupił buldożera

Wówczas mechanik wpadł na pomysł - wybuduje drogę samemu, za swoje pieniądze. W tym celu zakupił buldożer Komatsu D355A. Niestety, jego wniosek o pozwolenie na budowę drogi został odrzucony przez urzędników miejskich.

Wkrótce Heemeyer został odcięty od systemu kanalizacyjnego, gdyż aby z niego skorzystać, musiałby przeprowadzić rurę przez ok. 3 metry gruntu będącego własnością fabryki cementu. Ukarano go także serią mandatów, które otrzymał za różne wykroczenia w tym za zrzut nieczystości z warsztatu do rowu melioracyjnego

Marvin poddał się, dzierżawiąc grunt firmie wywożącej śmieci. Umowa zakładała, że miałby on sześć miesięcy na wyprowadzenie się z posesji. Jak się później okazało, okres ten wykorzystał na ulepszenie swojego buldożera.

Buldożer zmienił w czołg

Mechanik wykorzystał swoje umiejętności w bardzo nietuzinkowy sposób. Kabinę buldożera osłonił stalą i betonem - w niektórych miejscach podłoga miała nawet ponad 30 centymetrów grubości. Dodatkowo zainstalował kamery zapewniające widoczność otoczenia w każdym kierunku. Żeby wytrzymać jak najdłużej w kabinie, skonstruował system klimatyzacji i inne udogodnienia pozwalające na komfortowe przebywanie wewnątrz przez wiele godzin.

Nie zapomniał też o odpowiednim orężu. Marvin wyposażył swój buldożer w kilka egzemplarzy broni palnej, mianowicie karabiny Barrett M82 i Ruger AC556, pistolet Kel-Tec P11 i rewolwer Magnum.

Nadeszła godzina zero

4 czerwca 2004 roku konstruktor zasiadł za sterami buldożera i wyjechał przez ścianę swego dawnego warsztatu. Następnie zrównał z ziemią fabrykę cementu i wyruszył w miasto. Teraz historia zaczyna przypominać grę swobodną w Grand Theft Auto. Przez kilka godzin destrukcji Heemeyer zniszczył doszczętnie budynek ratusza, bank, posterunek policji, siedzibę lokalnej gazety i sklep z narzędziami oraz wiele innych budynków publicznych powiązanych z osobami, które były zaangażowane w jego spór. Policja, oddziały SWAT a miejscami nawet operatorzy innych maszyn budowlanych próbowały powstrzymać maszynę, ale zarówno ogień z broni długiej, jak i granaty ręczne nie motywowały Marvina do zaprzestania swoich działań. Ostatecznie po oddaniu ponad 200 strzałów (w tym amunicji przeciwpancernej), siły porządkowe przerwały ogień.

killdozer
Killdozer podczas ostrzału, fot. Histoholik/Youtube

Po pewnym czasie w pojeździe zawiodła chłodnica, zaś jedna z gąsienic zapadła się w piwnicy sklepu Gambles. Operator buldożera był na to jednak przygotowany. Niestety w sposób makabryczny - po zrozumieniu, że jego maszyna nie pojedzie dalej, sięgnął on po pistolet i popełnił samobójstwo.

Twórca Killdozera został bohaterem

Kiedy maszynę przechwyciła policja, wywieziono ją daleko poza granice miasta z powodu obawy, iż maszyna mogła być zaminowana. Tak jednak nie było, za to odkryto pewną ciekawostkę w konstrukcji - była ona tak przygotowana, że Marvin nie mógłby po wszystkim opuścić kabiny. Sam właz ważył aż 900 kilogramów, a wejście z zewnątrz było posmarowane olejem. Twórca był od początku przygotowany na pozbawienie się życia bo całej akcji.

Łącznie w gruzach legło 13 budynków. Straty spowodowane przez Heemeyera oszacowano na ponad 7 milionów dolarów. Obyło się na szczęście bez ofiar śmiertelnych, nie licząc oczywiście samego Heemeyera. Nie wiadomo nic o pochówku Marvina - jego rodzina prosiła o zatajenie go przed mediami i mieszkańcami miasta.

REKLAMA

Marvin po swojej tragicznie zakończonej „misji” został uznany przez wielu za szaleńca, który wykazał się chorą nienawiścią. Ale byli też tacy, dla których był on prawdziwym bohaterem. Dokładniej przez środowiska libertariańskie. Dla nich najważniejsza jest jak największa wolność jednostki, a państwo należy zredukować do absolutnego minimum, zapewniającego tylko aparat bezpieczeństwa. Marvin swoją postawą stanął naprzeciw opresyjnemu państwu, czym zaskarbił sobie szacunek miłośników nieskrępowanej wolności. Dorobił się także własnej piosenki, której możecie posłuchać poniżej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA